wtorek, 19 marca 2024 r. imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety

Święty Józefie, dany za ojca Synowi Bożemu,
wspieraj nas w naszym zatroskaniu o rodzinę,
o zdrowie i pracę, po wszystkie
dni naszego życia i racz nas wspomagać
w godzinę śmierci naszej.

Multimedia

Msza św. - niedziela 11:30

 

Pierwsze piątki miesiąca                                                                                     Cudowny Medalik

Pierwsze soboty miesiąca                                                                                   Przynależność do Szkaplerza                                

Przepisy postne                                                                                                    Msza św. gregoriańska

Post w dokumentach Kościoła                                                                            Modlitwa Anioł Pański

Pokuta – gładzi kary grzechowe                                                                          Apel Jasnogórski

Odpusty Kościoła katolickiego                                                                           Statut Żywego Różańca

Wykaz odpustów zupełnych                                                                                Duchowa Adopcja dziecka poczętego

Warunki uzyskania odpustu                                                                                Dzieło Duchowej Adopcji kapłanów         

Wykaz odpustów cząstkowych                                                                           Duchowa Adopcja Dziecka w Afryce

Odpust zupełny za Koronkę do Miłosierdzia Bożego                                       Rok Miłosierdzia     

Msza św. w intencji…..                                                                                         Umartwienia 

 

 

 

 

 

Pierwsze piątki miesiąca

 

"Odpowiadajcie Mu zatem miłością na miłość i nigdy nie zapominajcie o Tym, którego miłość do was pchnęła aż do śmierci"
                                                                                     

św. Małgorzata Maria Alacoque

 

 

 

 

Wielkie objawienia Serca Jezusowego

     Wyjątkową rolę w życiu św. Małgorzaty Marii odegrały cztery objawienia zwane wielkimi. Jezus ukazywał się jej już wcześniej, lecz w latach 1673-1675 w zakonie Sióstr Nawiedzenia w Paray-le-Monial czterokrotnie objawił się z zamiarem przybliżenia istoty kultu swego Serca. Zbawiciel życzył sobie, by czczono Je jako symbol Jego nieskończonej miłości do ludzi. Apostołce powierzył specjalną misję. Miała mówić ludziom o wielkim skarbcu miłości, jakim jest Serce Jezusa. Jej zadanie polegało na uświadomieniu ludziom konieczności zadośćuczynienia i wynagradzania Jezusowi za nasze grzechy.

Objawienie pierwsze - odsłonięcie tajemnic

     Pierwsze z wielkich objawień miało miejsce 27 grudnia 1673 r., w uroczystość św. Jana Ewangelisty. Jezus niespodziewanie ukazał się siostrze Małgorzacie Marii podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Odsłonił przed skromną zakonnicą tajemnice swego Boskiego Serca. Jezus tak objawił wielką miłość do człowieka: "Moje Boskie Serce goreje tak wielką miłością ku ludziom, a zwłaszcza ku tobie, że nie może już powstrzymać w sobie płomieni tej gorącej miłości. Musi je rozlać za twoim pośrednictwem i ukazać się ludziom, by ich ubogacić drogocennymi skarbami, które ci odsłaniam, a które zawierają łaski uświęcające i zbawienne, konieczne, by ich wydobyć z przepaści zatracenia". Po tych słowach Jezus ukazał zakonnicy swoje bijące Serce, a następnie zażądał jej serca. Oddała Mu je z radością, a On zanurzył je w swoim Sercu, po czym zwrócił Małgorzacie Marii "jako płomień gorejący w kształcie serca". Powiedział, że jest to drogocenny zadatek Jego miłości, która trawić będzie ją do ostatniej chwili. Od tej pory zakonnica miała odczuwać w swoim sercu nieustający ból, który narastał w każdy pierwszy piątek miesiąca.

Objawienie drugie - Pan czeka na miłość ludzi

     Niedługo później siostra Małgorzata Maria doznała drugiego objawienia. Pewnego dnia udała się do kaplicy klasztornej, gdzie Zbawiciel już na nią czekał. Zobaczyła wtedy po raz kolejny Serce Jezusa. Zdawało się Ono spoczywać na tronie z ognia i promieni. Św. Małgorzata mogła nawet dostrzec ranę zadaną włócznią. Serce otaczała korona cierniowa, a u góry wieńczył Je krzyż. Jezus zażądał, by Małgorzata Maria przyprowadziła siostry i braci do Jego Serca. Polecił też powiedzieć ludziom, że ich kocha oraz że czeka na ich miłość. Jezus otworzył Serce przed nią, aby ludzie czerpali z Niego bogactwo miłości i miłosierdzia oraz łaski uświęcenia, potrzebne w drodze do Odkupiciela. "To nabożeństwo jest ostatnim wysiłkiem mojej miłości i będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w tych ostatnich czasach" - oznajmił Jezus siostrze Małgorzacie Marii.

 

     W czasie drugiego objawienia św . Małgorzata Maria ujrzała Boskie Serce "jakby na tronie całkowicie z ognia i płomieni jaśniejących bardziej niż słońce, z raną i otoczone koroną cierniową, z krzyżem na szczycie"

Objawienie trzecie - Udręka z powodu niewdzięczności

     

     2 lipca 1674 r. siostra Małgorzata Maria zatopiona w modlitwie przed tabernakulum, nawet nie przeczuwała, co się zaraz wydarzy. Nagle pojawił się przed nią Pan Jezus. Z Jego ran biła niezwykła jasność. Światło rany Serca rozrosło się, a Pan zaczął mówić o niewdzięczności, jaką Mu ludzie odpłacają za Jego miłość. Sprawia mu to większą udrękę niż wszystkie cierpienia, których doznał w trakcie swego ziemskiego życia. "Przynajmniej ty staraj się mi zadośćuczynić, o ile to będzie w twojej mocy, za ich niewdzięczność" - powiedział Jezus Małgorzacie Marii. Zażądał, by przyjmowała Komunię św. tak często, jak tylko może, a zwłaszcza w każdy pierwszy piątek miesiąca. Chrystus polecił jej także modlitwę każdej nocy z czwartku na piątek między godz. 23.00 a 24.00. Siostra Małgorzata Maria uczestniczyła w ten sposób w śmiertelnym smutku Chrystusa, który stał się Jego udziałem w Ogrodzie Oliwnym.

 

Objawienie czwarte - ku Świętu Serca Jezusowego

      Do najważniejszego z objawień doszło 19 czerwca 1675 r., w oktawie Bożego Ciała. Św. Małgorzata Maria klęczała przed Najświętszym Sakramentem, kiedy ujrzała Pana Jezusa. Odsłonił On swe Serce i powiedział: "Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że niczego nie szczędziło, aż do wyczerpania i wyniszczenia się, by im dać dowody swej miłości. A w zamian od większości ludzi doznaję tylko niewdzięczności przez nieuszanowania i świętokradztwa, przez oziębłość i pogardę, z jaką się odnoszą do Mnie w tym Sakramencie miłości". Podczas tego objawienia Jezus zażądał, aby w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała odbywała się szczególna uroczystość ku czci Jego Serca i aby w tym dniu przystępowano do Komunii św. oraz uroczyście wynagradzano zniewagi, jakich Serce Jezusowe doznaje od ludzi.

 

12 obietnic Pana Jezusa

     W trakcie objawień Pan Jezus przekazał siostrze Małgorzacie Marii przyrzeczenia skierowane do czcicieli Jego Serca. Zakonnica opisała je w listach. Już po jej śmierci rozproszone informacje zebrano w słynne 12 obietnic.

          1. Dam im wszystkie łaski potrzebne w ich stanie.

          2. Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach. 

         3. Będę ich pocieszał we wszystkich ich strapieniach.

         4. Będę ich bezpieczną ucieczką za życia, a szczególnie przy śmierci.

         5. Wyleję obfite błogosławieństwa na wszystkie ich przedsięwzięcia.

         6. Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło nieskończonego miłosierdzia.

         7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.

         8. Dusze gorliwe dojdą szybko do wysokiej doskonałości.

         9. Błogosławić będę domy, w których obraz mego Serca będzie umieszczony i czczony.

         10. Kapłanom dam moc kruszenia serc najzatwardzialszych.

         11. Imiona tych, co rozszerzać będą to nabożeństwo, będą zapisane w mym Sercu i na zawsze w Nim pozostaną.

         12. Przyrzekam w nadmiarze miłosierdzia Serca mojego, że wszechmocna miłość moja udzieli tym wszystkim, którzy komunikować będą w pierwsze piątki przez dziewięć miesięcy z rzędu, łaskę pokuty ostatecznej, że nie umrą w stanie niełaski mojej ani bez sakramentów i że Serce moje stanie się dla nich bezpieczną ucieczką w godzinę śmierci.

 

 

Stanowisko Kościoła

 

     Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Po raz drugi Kościół pośrednio zatwierdził objawienia, dane św. Małgorzacie Marii Alacoque, kiedy po surowym procesie wyniósł ją do chwały ołtarzy. Jej beatyfikacja odbyła się w roku 1864, a kanonizacja w roku 1920. Pierwszym z papieży, który zatwierdził nabożeństwo do Serca Pana Jezusa a także święto dla niektórych diecezji i zakonów był Klemens XIII. Uczynił to w roku 1765 - a więc prawie w sto lat po wspomnianych objawieniach. Decydującym jednak w tej sprawie stał się memoriał biskupów polskich wysłany do tegoż papieża w 1765 roku. Memoriał podaje najpierw historyczny przegląd kultu, z kolei uzasadnia bardzo głęboko godziwość i pożytki płynące z tego nabożeństwa. Papież Pius IX w roku 1856 rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół. Leon XIII 31 grudnia 1899 roku oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i rodzaj ludzki.

     Kościół widzi w nabożeństwie do Serca Jezusowego znak miłości Boga ku ludziom. Chce także rozbudzić w sercach ludzkich wzajemną miłość ku Bogu poprzez to nabożeństwo. Nadto sam Chrystus nadał temu nabożeństwu wybitnie kierunek ekspiacyjny: ma nas ono uwrażliwiać na grzech, mobilizować w imię miłości Chrystusa do walki z nim oraz do wynagradzania za tych, którzy najwięcej ranią Boże Serce. Bóg jest miłością. Z miłości Bożego Serca istnieje cały wszechświat i rodzaj ludzki. Kiedy zaś rodzaj ludzki sprzeniewierzył się Panu Bogu, swojemu Stwórcy, Bóg nadal go nie przestał miłować. Dowodem zaś tej niepojętej miłości było to, że dał swojego Syna. Uosobieniem tej największej Bożej miłości jest Serce Jezusowe. Ta właśnie miłość dla rodzaju ludzkiego kazała Jezusowi przyjść na ziemię, przyjąć dla zbawienia rodzaju ludzkiego okrutną mękę i śmierć. Z miłości tego Serca powstał Kościół, sakramenty święte, a wśród nich Sakrament Miłości - Eucharystia.

     Nabożeństwo do Serca Jezusowego nakłada również zobowiązania. Człowiek nie powinien nadużywać dobroci Bożego Serca. Powinien mieć do tego Serca nieograniczone zaufanie. Dlatego może i powinien uciekać się do tegoż Serca we wszystkich swoich potrzebach. Nie powinien jednak ranić tegoż Serca na nowo grzechami. Kiedy jednak słabość ludzka na nowo pchnie nas w bagno grzechu i w niewolę szatana, mamy prawo zawsze ufać w miłosierdzie Boże, które gotowe jest przyjść nam z pomocą i nas wybawić.

     Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego skłania również do aktów pokutnych za grzechy innych. Kto miłuje Boże Serce, ten będzie starał się temuż Sercu wynagradzać za grzechy braci. Tak więc nabożeństwo to budzi także świadomość i odpowiedzialność społeczną. Nabożeństwo do Serca Jezusowego nagli do naśladowania cnót tego Serca - a przede wszystkim miłości we wszelkich jej przejawach.

     Pan Jezus dał także św. Marii Małgorzacie obietnicę, że kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków przystąpi do Komunii świętej i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez Jego łaski. Kościół wprawdzie nie zaaprobował urzędowo tej obietnicy, pozwala jednak ufać, że zostanie ona wypełniona. Praktyka ta przyczyniła się do spopularyzowania zwyczaju częstej Komunii świętej.

 

 

Pierwsze soboty miesiąca

  

    Oto podstawowe informacje o nabożeństwie pierwszych sobót. Przypominamy Wielką Obietnicę związaną z tym nabożeństwem i podajemy warunki, pod którymi zapewnienia Matki Bożej dotkną bezpośrednio naszego życia. Trzeba też przy tej okazji wyjaśnić trudności związane z poszczególnymi elementami nabożeństwa oraz podać przykładowe modlitwy i rozmyślania, które winny nam towarzyszyć w pierwsze soboty. Kiedy zaczniemy dobrze odprawiać maryjne nabożeństwo Nowego Tysiąclecia, zaczniemy liczyć czas od pierwszej soboty do pierwszej soboty. Sami się przekonamy, że nie ma piękniejszego dnia w ciągu całego miesiąca, jak właśnie ten: jak pierwsza sobota poświęcona czci Niepokalanego Serca Maryi!

Co obiecuje niebo?

     Przypomnijmy sobie wielką obietnicę związaną z nabożeństwem pierwszych sobót.

     Siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień Matka Boża zezwoliła Siostrze Łucji na ujawnienie treści drugiej części tajemnicy fatimskiej. Jej przedmiotem było nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi.

     10 grudnia 1925 r. objawiła się Łucji Maryja z Dzieciątkiem i pokazała jej cierniami otoczone serce. Dzieciątko powiedziało: "Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał". Maryja powiedziała: "Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą komunię świętą, odmówią jeden różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia".

Dlaczego pięć sobót wynagradzających

     Przypomnijmy sobie intencje związane z nabożeństwem pierwszych sobót.

     W jednym ze swych Siostra Łucja pisze o tym, co zostało jej objawione.

     "Córko moja - powiedział Jezus - chodzi o pięć rodzajów zniewag, którymi obraża się Niepokalane Serce Maryi:

  1. obelgi przeciw Niepokalanemu Poczęciu,
  2. przeciw Jej Dziewictwu,
  3. przeciw Jej Bożemu Macierzyństwu,
  4. obelgi, przez które usiłuje się wpoić w serca dzieci obojętność,
    wzgardę, a nawet nienawiść wobec nieskalanej Matki,
  5. bluźnierstwa, które znieważają Maryję w Jej świętych wizerunkach."

 

Elementy nabożeństwa:

1. Spowiedź w pierwszą sobotę miesiąca

     Zalecane jest, by spowiedź miała miejsce w pierwszą sobotę, nie jest to jednak warunek ważności odprawiania nabożeństwa pierwszych sobót. Można przystąpić do sakramentu pojednania kilka dni wcześniej. Czytamy w zapiskach wizjonerki z Fatimy, że Łucja przedstawiła Jezusowi trudności, jakie niektóre dusze miały co do spowiedzi w sobotę i prosiła, aby spowiedź święta mogła być osiem dni ważna. Jezus odpowiedział: "Może nawet wiele dłużej być ważna pod warunkiem, że ludzie są w stanie łaski, gdy Mnie przyjmują i że mają zamiar zadośćuczynić Niepokalanemu Sercu Maryi."

     Do spowiedzi należy przystąpić z intencją zadośćuczynienia za zniewagi wobec Niepokalanego Serca Maryi. W kolejne pierwsze soboty można przystąpić do spowiedzi w intencji wynagrodzenia za jedną z pięciu zniewag, o których mówi Jezus lub za każdym razem wynagradzać za zniewagi w ogólności. Można wzbudzić intencję podczas przygotowywania się do spowiedzi lub w trakcie otrzymywania rozgrzeszenia. Przed spowiedzią można odmówić taką lub podobną modlitwę:

"Boże, pragnę teraz przystąpić do świętego sakramentu pojednania, aby otrzymać przebaczenie za popełnione grzechy, szczególnie za te, którymi świadomie lub nieświadomie zadałem ból Niepokalanemu Sercu Maryi. Niech ta spowiedź wyjedna Twoje miłosierdzie dla mnie oraz dla biednych grzeszników, by Niepokalane Serce Maryi zatriumfowało wśród nas."

Można także podczas otrzymywania rozgrzeszenia odmówić akt żalu:

"Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu, szczególnie za moje grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi."

 

2. Komunia święta w pierwszą sobotę miesiąca

Po przyjęciu Komunii świętej należy wzbudzić intencję wynagradzającą. Można odmówić taką lub podobną modlitwę:

"Najchwalebniejsza Dziewico, Matko Boga i Matko moja! Jednocząc się z Twoim Synem pragnę wynagradzać Ci za grzechy tak wielu ludzi przeciw Twojemu Niepokalanemu Sercu.

Mimo własnej nędzy i nieudolności chcę uczynić wszystko, by zadośćuczynić za te obelgi i bluźnierstwa. Pragnę, Najświętsza Matko, Ciebie czcić i całym sercem kochać. Tego bowiem ode mnie Bóg oczekuje. I właśnie dlatego, że Cię kocham, uczynię wszystko, co tylko w mojej mocy, abyś przez wszystkich była czczona i kochana.

Ty zaś, najmilsza Matko, Ucieczko grzesznych, racz przyjąć ten akt wynagrodzenia, który Ci składam. Przyjmij Go również jako akt zadośćuczynienia za tych, którzy nic wiedząc, co mówią, w bezbożny sposób złorzeczą Tobie. Wyproś im u Boga nawrócenie, aby przez udzieloną im łaskę jeszcze bardziej uwydatniła się Twoja macierzyńska dobroć, potęga i miłosierdzie. Niech i oni przyłączą się do tego hołdu i rozsławiają Twoją świętość i dobroć, głosząc, że jesteś błogosławioną między niewiastami, Matką Boga, której Niepokalane Serce nie ustaje w czułej miłości do każdego człowieka. Amen."

 

3. Różaniec wynagradzający w pierwszą sobotę miesiąca

Dla ważności nabożeństwa pierwszych sobót wystarczy odmówić jedną część różańca, czyli pięć wybranych tajemnic. Po każdym dziesiątku należy odmówić Modlitwę Anioła z Fatimy. Akt wynagrodzenia:

"O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia."

 

Zaleca się odmawianie specjalnego różańca wynagradzającego za zniewagi wyrządzone Niepokalanemu Sercu Maryi. Odmawia się go tak jak zwykły różaniec, z tym, że w Zdrowaś Maryjo po słowach "... teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen" włącza się poniższe wezwania, w każdej tajemnicy inne.

1. Prosimy: Zachowaj i pomnażaj w nas wiarę w Twoje Niepokalane Poczęcie!

2. Prosimy: Zachowaj i pomnażaj w nas wiarę w Twoje nieprzerwane Dziewictwo!

3. Prosimy: Zachowaj i pomnażaj w nas wiarę w Twoją rzeczywistą godność Matki Bożej!

4. Prosimy: Zachowaj i pomnażaj w nas cześć i miłość do Twoich wizerunków!

5. Prosimy: Rozpłomień we wszystkich sercach żar miłości i doskonałego nabożeństwa do Ciebie!

 

4. Piętnastominutowe rozmyślania nad piętnastoma tajemnicami różańcowymi w pierwszą sobotę miesiąca

   To najtrudniejszy - i najważniejszy! - element nabożeństwa. Ten, kto przyjmie zaproszenie Maryi do uczestnictwa w Jej rozmyślaniu, ten stanie się uczestnikiem kontemplacji oblicza Chrystusa wspólnie z Matką Najświętszą!

   Z pokorą pochylmy się nad misterium naszego zbawienia objawionym w tajemnicach różańcowych. Rozmyślanie można poprowadzić według następujących punktów (jako przykład podajemy pierwszą tajemnicę radosną): Misterium Maryjnego zwiastowania

     1. Gdzie to było? Ile miałaś lat? Czy była to wizja wewnętrzna czy zewnętrzna? To nieważne, jak nieważne jest wiele "ciekawych" szczegółów z objawień fatimskich, albo jak nieważne jest to, komu się objawiam: Hiacyncie, Łucji czy tobie. Słyszysz polecenie, Bóg mówi - to jest ważne. Takich pytań nie stawiaj, bo one nie pogłębią twej wiary. Rozproszeniami na modlitwie są też fałszywe ścieżki dociekań.

     2. Co czułaś, gdy pojawił się anioł? Lęk, radość, dumę, szczęście? Czułam zmieszanie - wiedziałam, że nie jestem tego godna. Co nie znaczy, że wypchnęłam anioła za drzwi. To byłaby fałszywa pokora. Prawdziwa umie rozpoznać w sobie - malutkim - wielkość Bożego daru, ale bez pychy i myślenia o sobie.

     3. Jesteś Pełna Łaski. Czy to Twe "nowe imię"? Tak, imię i powołanie. Jest we mnie pełnia łaski dla ciebie. Czy jej nie potrzebujesz? Spójrz w swoje życie i pomyśl, czego ci brak. To coś jest we mnie - dla ciebie. Zjednocz ze mną swe serce, a będzie to twoje. Porównaj me Serce z twoim. Czy znasz moje? Czy potrafisz wymienić choć kilka moich cnót? 

     4. A "Pan z Tobą"? Oto odpowiedź, skąd we mnie łaska i co oznacza zjednoczyć się ze mną: Pan będzie z tobą! A jeśli On jest z tobą, nie musisz się bać niczego. Życie się nie zmieni, ale ty się zmienisz. Będzie w tobie pokój i sens. Nawet na krzyżu. Czego się lękasz? Wiesz, że z Bogiem nie musisz się bać.

    5.  A "Błogosławiona między niewiastami"? Tak, anioł powiedział, że jestem wyjątkowa, ale każdy jest wyjątkowy. Moje powołanie było wyjątkowe, ale każde powołanie jest takie. Każdy żyje po coś". Anioł powiedział mi, po co żyję. Ty nie wiesz? A czy wiesz, dlaczego anioł do mnie przyszedł? Bo drzwi mego serca były zawsze otwarte. Uczyń to samo, a prędzej czy później Bóg objawi ci sens twojego życia. Niełatwe to? Wystarczy więc, że zjednoczysz z moim twoje serce. To jest moje orędzie - zjednoczenie przez poświęcenie, przez codzienne wynagradzanie, różaniec, poznawanie mego Serca.

 

 

Przepisy postne  

 

     „Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone, aby nadeszły od Pana dni ochłody, aby też posłał wam zapowiedzianego Mesjasza, Jezusa, którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy" (Dz 3,19-21).

      II Sobór Watykański poświęcił tematowi postu zaledwie krótką wzmiankę dotyczącą Wielkiego Piątku. Post w owym dniu nazywa „świętym” i poleca „obchodzić go wszędzie” (Sacrosanctum Concilium, nr 110). Katechizm Kościoła Katolickiego też nie podaje innych wskazówek (por. nr 1438). Istotna jest natomiast Nota Biskupów z roku 1994 skierowana do Kościoła włoskiego. Nosi ona tytuł: Chrześcijański sens postu i wstrzemięźliwości. Dokument ten, odwołujący się do konstytucji apostolskiej Paenitemini Pawła VI (1966) oraz do kanonów 1250-1253 nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego, przedstawia aktualne przepisy:

1) Obowiązek postu nakazuje ograniczyć się „do spożycia tylko jednego posiłku dziennie, lecz nie zabrania lekkiego posiłku rano i wieczorem nie przekraczającego, co do ilości oraz jakości owych posiłków, potwierdzonych lokalnych zwyczajów”.

2) Obowiązek wstrzemięźliwości zakazuje spożywania pokarmów mięsnych, a także potraw i napojów, które, w ocenie zdrowego rozsądku, uznaje się za wyjątkowo wyszukane i kosztowne.

     Wszyscy wierni, każdy na swój sposób, na podstawie prawa Bożego zobowiązani są czynić pokutę. Żeby jednak – przez wspólne zachowanie pokuty – złączyli się między sobą, zostają nakazane dni pokuty, podczas których wierni powinni przeznaczać więcej czasu na modlitwę, wykonywać uczynki pobożności i miłości, podejmować akty umartwienia przez wierniejsze wypełnianie własnych obowiązków, zwłaszcza zaś zachowywać post i wstrzemięźliwość (por. kan. 1249 KPK). Dniami pokuty w Kościele powszechnym są poszczególne piątki całego roku i czas Wielkiego Postu (por. kan. 1250 KPK).

A. Wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych i post ścisły

1. Wierni, którzy ukończyli 14 rok życia, są zobowiązani do zachowania w ciągu całego życia wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych  w następujące dni:
a) we wszystkie piątki całego roku,
b) w Środę Popielcową.
    Równocześnie – ze względu na tradycję tego dnia w Polsce – zaleca się wiernych do zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w Wigilię Bożego Narodzenia.
Wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych nie obowiązuje, jeżeli zgodnie  z przepisami liturgicznymi, w piątek przypada uroczystość. 

2. Wierni, którzy ukończyli 18 rok życia, aż do rozpoczęcia 60 roku życia, oprócz wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych są zobowiązani do zachowania postu ścisłego w następujące dni:
a) w Środę Popielcową,
b) w Wielki Piątek.
Post ścisły pozwala na jednorazowy posiłek do syta oraz na dwa skromne posiłki w ciągu dnia.

3. Wierni, którzy nie mają możliwości wyboru pokarmów i muszą spożywać to, co zostanie im podane, mogą korzystać z dyspensy od obowiązku wstrzymania się od potraw mięsnych w piątki całego roku. Taka dyspensa nie istnieje w Środę Popielcową  i Wielki Piątek.
Niemożliwość zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w piątek zakłada jednak podjęcie innych form pokuty, takich jak: modlitwa, jałmużna, uczynki pobożności i miłości, wierniejsze spełnianie obowiązków.
      Dla słusznej przyczyny proboszcz może udzielić w pojedynczym przypadku – poszczególnym wiernym i poszczególnym rodzinom – dyspensy od wstrzemięźliwości od potraw mięsnych,  z wyjątkiem:
a) Środy Popielcowej,
b) Wielkiego Piątku.
     Proboszcz winien jednak nałożyć na korzystających z dyspensy obowiązek modlitwy   w intencjach Ojca Świętego oraz złożenia ofiary do skarbony z napisem „Jałmużna postna”, względnie częstszego spełniania uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia. 
    Z dyspensy udzielonej przez proboszcza mogą korzystać parafianie wszędzie, gdziekolwiek się znajdują, a także wszyscy inni wierni przebywający na terenie danej parafii. Jeżeli np. przyjęcie z okazji pogrzebu przewidziane jest na terenie innej parafii niż parafia własna, wówczas organizator przyjęcia winien udać się z prośbą o dyspensę do proboszcza parafii, na terenie której przyjęcie jest organizowane.
     Przed posiłkiem należy poinformować zainteresowanych o udzielonej dyspensie.

B. Powstrzymywanie się od zabaw

1. Powstrzymywanie się od zabaw tanecznych obowiązuje w piątki całego roku i w czasie Wielkiego Postu.

2. W pojedynczym przypadku dla słusznej przyczyny proboszcz może udzielić – poszczególnym wiernym i poszczególnym rodzinom – dyspensy od powstrzymania się od zabawy w dany piątek poza okresem Wielkiego Postu, nakładając na korzystających z dyspensy obowiązek modlitwy w intencjach Ojca Świętego oraz złożenia ofiary do skarbony z napisem „Jałmużna postna”, względnie częstszego spełniania uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia.
     Słuszną przyczyną dla uzyskania dyspensy od powstrzymania się od zabawy w dany piątek poza okresem Wielkiego Postu może być np. konieczność urządzenia w tym dniu wesela ze względów lokalowych, studniówki lub innej szkolnej zabawy ze względów organizacyjnych, czy też zabawy dla pracowników danego zakładu ze względów lokalowych czy organizacyjnych.  
     Z dyspensy udzielonej przez proboszcza mogą korzystać parafianie wszędzie, gdziekolwiek się znajdują oraz wszyscy inni wierni przebywający na terenie danej parafii. Jeżeli  zabawa, np. wesele  lub  studniówka,  przewidziana  jest  na terenie innej parafii niż parafia własna, wówczas organizator zabawy winien udać się z prośbą o dyspensę do proboszcza parafii, na terenie której zabawa jest organizowana. 
     Przed zabawą należy poinformować zainteresowanych o udzielonej dyspensie.

 

C. Konferencja Episkopatu Polski, objaśniając czwarte przykazanie kościelne, postanawia:

„Wszyscy wierni obowiązani są czynić pokutę. Dla wyrażenia tej pokutnej formy pobożności chrześcijańskiej Kościół ustanowił dni i okresy pokuty. W tym czasie chrześcijanin powinien szczególnie praktykować czyny pokutne służące nawróceniu serca, co jest istotą pokuty w Kościele. Powstrzymywanie się od zabaw pomaga w opanowaniu instynktów i sprzyja wolności serca.

Czynami pokutnymi są: modlitwa, jałmużna, uczynki pobożności i miłości, umartwienie przez wierniejsze pełnienie obowiązków, wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych i post.

Czasem pokuty w Kościele są poszczególne piątki całego roku i czas wielkiego postu.

Wstrzemięźliwość obowiązuje wszystkich, którzy ukończyli 14 rok życia, we wszystkie piątki i Środę Popielcową oraz zaleca się ją w Wigilię Bożego Narodzenia.

Post obowiązuje w Środę Popielcową i w Wielki Piątek wszystkich między 18 a 60 rokiem życia.

Uzasadniona niemożliwość zachowania wstrzemięźliwości w piątek domaga się od chrześcijanina podjęcia innych form pokuty.

Powstrzymywanie się od zabaw obowiązuje we wszystkie piątki i w czasie Wielkiego Postu”.

Jak widać, aktualne przepisy Kościoła katolickiego dotyczące postu są niezwykle łagodne i pozbawione ascetycznej surowości Kościoła dawnych wieków. W zasadzie chodzi o to, że Kościół wolał podkreślić inne formy ascezy i „postów”, uznawane za znacznie ważniejsze i pilniejsze. Cytowana wcześniej Nota Biskupów wylicza „potrawy”, jakich współczesny człowiek powinien starać się wystrzegać, przynajmniej w czasie Wielkiego Postu:

„— konsumpcja żywności bez rozsądnych zasad, której towarzyszy niekiedy niewybaczalne trwonienie zasobów;

— nadmierne spożycie napojów alkoholowych i papierosów;

— nieustanna pogoń za rzeczami zbytecznymi, przy bezkrytycznej akceptacji każdej mody oraz każdej zachęty reklamy handlowej;

— nienormalne wydatki towarzyszące często publicznym uroczystościom, a nawet niektórym obchodom religijnym;

— gonitwa bez umiaru za takimi rodzajami rozrywki, które nie służą koniecznej regeneracji psychicznej i fizycznej, lecz stanowią cel same dla siebie i prowadzą do oderwania się od rzeczywistości i odpowiedzialności;

— gorączkowa praca, która nie pozostawia przestrzeni na wyciszenie się, refleksję i modlitwę;

— nadmierne przywiązanie do telewizji i innych środków komunikacji, które może prowadzić do uzależnienia, hamować osobistą refleksję i przeszkadzać w dialogu rodzinnym”


D. Post eucharystyczny

Jeśli chodzi o post eucharystyczny, to obecne prawo brzmi następująco: „Kto się przygotowuje do przyjęcia Najświętszej Eucharystii, powinien powstrzymać się od wszelkiego jadła i napoju — z wyjątkiem wody i lekarstw — przez co najmniej godzinę przed Komunią św.”. Ten czas zostaje skrócony do około kwadransa w przypadku osób chorych, starych, osób zajmujących się opieką nad chorymi lub starymi oraz w przypadku bliskich przyjmujących Eucharystię, kiedy pragną i oni przyjąć Komunię św., a kłopotliwe byłoby dla nich zachowanie godzinnego postu.

 

 

 

Post w dokumentach Kościoła

 

Kościół złagodził po Soborze Watykańskim II przepisy postne, nie zwolnił jednak swoich członków całkowicie z zachowania ducha postu, gdyż powinien być on integralną częścią naszego życia duchowego.

Katechizm na temat Postu

       Aby przygotować się odpowiednio na przyjęcie sakramentu Eucharystii, wierni zachowają ustanowiony przez Kościół post. /KKK 1387/

       Podobnie jak u proroków, wezwanie Jezusa do nawrócenia i pokuty nie ma na celu najpierw czynów zewnętrznych, "wora pokutnego i popiołu", postów i umartwień, lecz nawrócenie serca, pokutę wewnętrzną. Bez niej czyny pokutne pozostają bezowocne i kłamliwe. Przeciwnie, nawrócenie wewnętrzne skłania do uzewnętrznienia tej postawy przez znaki widzialne, gesty i czyny pokutne. /KKK 1430/

       Wewnętrzna pokuta chrześcijanina może wyrażać się w bardzo zróżnicowanych formach. Pismo Święte i Ojcowie Kościoła kładą nacisk szczególnie na trzy formy: post, modlitwę i jałmużnę. Wyrażają one nawrócenie w odniesieniu do samego siebie, do Boga i do innych ludzi. /KKK 1434/

        Okresy i dni pokuty w ciągu roku liturgicznego (Okres Wielkiego Postu, każdy piątek jako wspomnienie śmierci Pana) są w Kościele specjalnym czasem praktyki pokutnej. Okresy te są szczególnie odpowiednie dla ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej, pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń, jak post i jałmużna, braterskiego dzielenia się z innymi (dzieła charytatywne i misyjne). /KKK 1438/

        Piąte przykazanie [kościelne] ("Posty nakazane zachowywać") wyznacza okresy ascezy i pokuty, które przygotowują nas do uroczystości liturgicznych; przyczyniają się one do opanowywania naszych popędów i do wolności serca. /KKK 2043/


Kodeks Prawa Kanonicznego

Kan.1249 - Wszyscy wierni, każdy na swój sposób, obowiązani są na podstawie prawa Bożego czynić pokutę. Żeby jednak wszyscy przez jakieś wspólne zachowanie pokuty złączyli się między sobą, zostają nakazane dni pokuty, w które wierni powinni modlić się w sposób szczególny, wykonywać uczynki pobożności i miłości, podejmować akty umartwienia siebie przez wierniejsze wypełnianie własnych obowiązków, zwłaszcza zaś zachowywać post i wstrzemięźliwość, zgodnie z postanowieniami zamieszczonych poniżej kanonów.

Kan. 1250 - W Kościele Powszechnym dniami i okresami pokutnymi są poszczególne piątki całego roku i czas wielkiego postu.

Kan. 1251 - Wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów, zgodnie z zarządzeniem Konferencji Episkopatu, należy zachowywać we wszystkie piątki całego roku, chyba, że w danym dniu przypada jakaś uroczystość. Natomiast wstrzemięźliwość i post obowiązują w Środę Popielcową oraz w piątek Męki i Śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Kan. 1252 - Prawem o wstrzemięźliwości są związane osoby, które ukończyły czternasty rok życia, prawem zaś o poście są związane wszystkie osoby pełnoletnie, aż do rozpoczęcia sześćdziesiątego roku życia. Duszpasterze oraz rodzice winni zatroszczyć się o to, ażeby również ci, którzy z racji młodszego wieku nie związani jeszcze prawem postu i wstrzemięźliwości, byli wprowadzeni w autentyczny duch pokuty.

Kan. 1253 - Konferencja Episkopatu może dokładniej określić sposób zachowania postu i wstrzemięźliwości, jak również w całości lub części zastąpić post i wstrzemięźliwość innymi formami pokuty, zwłaszcza uczynkami miłości i pobożności.

Dekret Prymasa Polski zobowiązuje wiernych do:

1. Powstrzymania się od pokarmów mięsnych we wszystkie piątki w roku i w dniu 24 grudnia, o ile nie przypada równocześnie jakaś uroczystość.
2. Powstrzymanie się od pokarmów mięsnych i zachowanie postu ilościowego w Środę Popielcową i Wielki Piątek.

Dyspensy:
1. Od zachowywania powyższych przepisów są zwolnione osoby stołujące się w zakładach zbiorowego żywienia, w których nie są przestrzegane kościelne przepisy postne.
2. Zwolnieni są również ci, którzy nie mają możliwości czynienia wyboru potraw, a muszą spożywać to, co jest dostępne.

Dyspensy nie dotyczą Wielkiego Piątku i Środy Popielcowej oraz wigilii Bożego Narodzenia.
Wierni korzystający z dyspensy winni zastępczo pomodlić się w intencjach Ojca Świętego i złożyć ofiarę do skarbonki "Jałmużna postna" lub spełnić inny uczynek miłosierdzia.

Komentarz:

Przepisy powyższe obowiązują wszystkich polskich katolików. Streszczając - osoby między 18 a 60 rokiem życia są zobowiązane do powstrzymania się od spożywania pokarmów mięsnych we wszystkie piątki roku (chyba, że wypada uroczystość). Do postu i do wstrzemięźliwości (ograniczenie ilościowe pokarmu) w wymienione szczególne dni roku kościelnego: Środę Popielcową, Wielki Piątek i wigilię Bożego Narodzenia (zalecana).

Do zachowania jedynie wstrzemięźliwości (post ilościowy) we wszystkie piątki roku oraz szczególne dni roku kościelnego (Środę Popielcową, Wielki Piątek i zalecana w wigilię Bożego Narodzenia) jest zobowiązana młodzież między 14 a 18 rokiem życia. Post ilościowy oznacza, że spożywa się tylko jeden duży, "pełen" posiłek i dwa mniejsze (razem wzięte nie powinny być obfitsze niż ten "pełen").


Przepisy kościelne dotyczące postu eucharystycznego

Kan. 919 §1 Przystępujący do Najświętszej Eucharystii powinien przynajmniej na godzinę przed przyjęciem Komunii świętej powstrzymać się od jakiegokolwiek pokarmu i napoju, z wyjątkiem tylko wody i lekarstwa.

Kan. 919 §2 Kapłan, który tego samego dnia sprawuje dwa lub trzy razy Najświętszą Eucharystię, może przed drugim lub trzecim sprawowaniem coś spożyć, chociażby nie zachodziła przerwa jednej godziny.

Kan. 919 §3 Osoby w podeszłym wieku lub złożone jakąś chorobą, jak również ci, którzy się nimi opiekują, mogą przyjąć Najświętszą Eucharystię, chociażby coś spożyli w ciągu godziny poprzedzającej

 

 

Pokuta – gładzi kary grzechowe

 

    Kościół przywołuje nam niekiedy obraz Sądu Ostatecznego, kiedy to Chrystus przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Papież Grzegorz Wielki przypo­mina, że w dniu Sądu Chrystus zjawi się nie jako łagodny i cichy, jak w pierwszym przyjściu, lecz jako surowy i sprawiedli­wy Sędzia (Horn. Ev. 26,10). Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza a za złe karze. W dobie dzisiejszej, tak mało mówi się o grze­chu, którego konsekwen­cją jest kara. Katechizm wyraźnie poucza o tej prawdzie:

   „Każdy grzech, nawet powszedni, powo­duje ponadto nieuporząd­kowane przywiązanie do stworzeń, które wymaga oczyszczenia albo na ziemi, albo po śmierci, w stanie nazywanym czyśćcem. Takie oczyszczenie uwalnia od tego, co nazywamy «karą doczesną» za grzech" (1472).

    Według św. Augustyna grzech jest raną, która wy­maga opatrunku. Albo grzesznik na swoje rany grzechowe sam sobie nakła­da opatrunek, przez skru­chę, żal i pokutę, albo czyni to Boski Lekarz. Bóg, który nas miłuje, nie może dopuś­cić do tego, aby nasze rany grzechowe ropiały, grożąc gangreną. Jeśli my sami zaniedbujemy autoterapii, to Boski Lekarz, w trosce o nasze ocalenie, stosuje odpowiednie środki leczni­cze o charakterze wycho­wawczym, które tak niefor­tunnie zostały nazwane „karami".

     Św. Augustyn i św. Grze­gorz Wielki, zalecając po­kutę jako środek, który uwalnia nas od kary za grzechy, mają na uwadze przemianę człowieka we­wnętrznego, to jest, prze­mianę serc i umysłów. Środ­kami pokuty są: łzy ża­lu, uznanie swej winy wobec Boga, skrucha i odrzuce­nie grzechu. Św. Augustyn mówi o potrzebie „zniena­widzenia" zła. Rzecz godna uwagi, że ci dwaj wielcy doktorzy Kościoła nie na­wołują do ostrych form umartwienia ciała, lecz do oczyszczenia naszego wnętrza.

     Codziennie wszyscy grzeszymy: myślą, mową i uczynkiem. „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (1 J 1,8). Dlatego codzien­nie potrzebujemy pokuty. Za „cenę pokuty" odpusz­czone zostają nam doczesne kary grzechowe. Codzien­nie stajemy przed wyborem tylko dwu możliwości: kary leczniczej lub pokuty. Św. Augustyn przypomina, że kto pokutuje, ten „karze samego siebie. Zatem bra­cia, karćmy własne grzechy, jeśli szukamy miłosierdzia Bożego (Augustyn, Objaś­nienia Psalmów 58(1),13).  (Ks. F. Drączkowski)

 

 

Odpusty Kościoła katolickiego

 

 Uzyskiwanie odpustów przez wiernych w Kościele katolickim ma wielowiekową już tradycję.

Odpust zupełny jest to darowanie człowiekowi przez Boga wszystkich kar doczesnych, należnych za grzechy odpuszczone już co do winy w sakramencie pokuty. Kto uzyska odpust zupełny dla siebie uniknie kar czyśćcowych. Kto uzyska odpust zupełny za zmarłych - ratuje dusze z czyśćca.

Odpusty są wielkim darem Miłosierdzia Bożego.

 

 

 

 
Wykaz odpustów zupełnych
 
(zatwierdzony dekretem papieża Pawła VI z dnia 29.06.1968 r.)

 

Odpusty zupełne, które można uzyskać każdego dnia:

  1. Za. odprawienie adoracji Najświętszego Sakramentu przez pół godziny. natomiast za samo tylko nawiedzenie Najświętszego Sakramentu odpust cząstkowy.
  2. Za pobożne czytanie Pisma św. przez pół godziny z należnym szacunkiem dla Słowa Bożego i traktowanie tej czynności jako czytanie duchowe. Za każdorazowe czytanie Pisma Św. pod tymi samymi warunkami, ale przez krótszy czas - odpust cząstkowy.
  3. Za odprawienie Drogi Krzyżowej. Warunki:
  • trzeba odprawiać to ćwiczenie w miejscu, gdzie jest prawnie założona Droga Krzyżowa (w kościele, na placu przykościelnym itp. ).
  • rozmyślać Mękę Pana Jezusa (treścią rozmyślania nie muszą być kolejne stacje).
  • trzeba przechodzić. od jednej do drugiej stacji. Jeżeli Drogę Krzyżową odprawia się publicznie i trudno jest wszystkim wiernym przechodzić od stacji do stacji, wystarczy gdy przechodzi prowadzący to nabożeństwo lub osoba z krzyżem, a inni wierni pozostają na swoim miejscu. Kto w ten sposób, z powodu słusznej przeszkody, np. choroby, podróży, zamknięcia kościoła itp. nie może odprawić Drogi Krzyżowej wg podanych warunków - zyskuje odpust zupełny, jeśli przynajmniej przez pół godziny odda się pobożnemu czytaniu albo rozważaniu Męki Pana Jezusa.

  4.    Za odmówienie cząstki Różańca (czyli 5 dziesiątków) w kościele, w publicznej kaplicy, w rodzinie, w społeczności zakonnej, w

 stowarzyszeniu publicznym. Inne warunki:

  • trzeba odmówić 5 dziesiątków bez przerwy
  • do modlitwy ustnej trzeba dodać rozmyślanie tajemnic różańcowych,
  • przy publicznym rozważaniu Różańca trzeba zapowiadać odmawiane tajemnice według przyjętego zwyczaju.
 
 
Odpusty zupełne, które można uzyskać w oznaczonych dniach:

 

  1. Za pobożne, publiczne odmówienie hymnu Veni Creator w dniu 1 stycznia i w uroczystość Zesłania Ducha Świętego (odpust cząstkowy za pobożne odmówienie tego hymnu w inne dni).
  2. Za pobożne odmówienie po przyjęciu Komunii św. modlitwy “Oto ja” przed obrazem Pana Jezusa Ukrzyżowanego, w każdy piątek Wielkiego Postu (za odmówienie tej modlitwy w inne dni roku w podobnych warunkach - odpust cząstkowy).
  3. Za pobożne i uroczyste odmówienie “Przed tak Wielkim Sakramentem” z wezwaniem i modlitwą w Wielki Czwartek i w uroczystość Bożego Ciała (w innych okolicznościach - cząstkowy).
  4. Za pobożny udział i ucałowanie Krzyża w Wielki Piątek.
  5. Za odmówienie w jakiejkolwiek używanej formule przyrzeczeń Chrztu Świętego:
  • w czasie nabożeństwa w wigilię Wielkanocy
  • w rocznicę chrztu ( w inne dni - odpust cząstkowy.)

   6.    Za pobożne, publiczne odmówienie aktu wynagrodzenia “Jezu Najsłodszy” w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa (inne dni -   odpust cząstkowy).

   7 . Za pobożne ucałowanie przedmiotu kultu religijnego (krzyża, różańca, szkaplerza, medalika) poświeconych przez papieża lub biskupa, oprócz odpustów cząstkowych, wierny może uzyskać odpust zupełny w uroczystość Apostołów Piotra i Pawła, gdy odmówi dodatkowo wyznanie wiary.  

   8.  Za pobożne publiczne odmówienie aktu oddania się rodzaju ludzkiego Jezusowi Chrystusowi w uroczystość Chrystusa Króla ( w inne dni odpust cząstkowy).

   9.  Za pobożne nawiedzenie cmentarza i równocześnie pomodlenie się za zmarłych, chociażby tylko w myśli, w dniach od 1 do 8 listopada, można codziennie uzyskać odpust zupełny, który można ofiarować jedynie za zmarłych.)

   10.  Za pobożne nawiedzenie kościoła lub kaplicy oraz odmówienie “Ojcze nasz” i “Wierzę w Boga” w Dniu Zadusznym. Odpust ten można ofiarować tylko za zmarłych.

   11.  Za publiczne odmówienie hymnu “Ciebie Boże wysławiamy” w ostatni dzień roku jako podziękowanie Panu Bogu za otrzymane łaski (za podziękowanie w inne dni - odpust cząstkowy).

   12.  Za przyjęcie Pierwszej Komunii Św., albo za pobożny udział w ceremonii Pierwszej Komunii Św.

   13.  Odpustu zupełnego może dostąpić kapłan, który odprawia I Mszę św. i wierni, którzy w niej uczestniczą.

   14.  Za udział z pobudek religijnych w uroczystym nabożeństwie eucharystycznym, odbywanym na zakończenie Kongresu Eucharystycznego.

   15.  Za odprawienie rekolekcji przynajmniej przez 3 dni.

   16.  Za pobożny udział w kilku naukach misyjnych i uroczystym ich zakończeniu.

   17.  Za przyjęcie z pobożnym usposobieniem błogosławieństwa papieskiego “Urbi et Orbi” (nawet przez radio lub telewizję).

   18.  Za pobożne nawiedzenie jednej z czterech bazylik większych w Rzymie:

  • w uroczystość Patrona Bazyliki;
  • w każde święto de praecepto,
  • raz w roku w dniu wybranym przez wiernego.

   19.  Za udział w nabożeństwie porannym lub wieczornym w kościele stacyjnym w Rzymie, w dniu oznaczonym w mszale rzymskim.

   20.  Za udział w nabożeństwie podczas pasterskiej wizytacji.

   21.  Za nawiedzenie kościoła parafialnego w dniu święta tytularnego i w dniu 2 sierpnia (Matki Boskiej Anielskiej).

   22.  Za nawiedzenie kościoła, w którym odbywa się synod diecezjalny.

   23.  Za pobożne nawiedzenie kościoła lub ołtarza w dniu jego konsekracji.

   24.  Za pobożne nawiedzenie kościoła lub kaplicy zakonnej w dniu święta Założyciela zakonu.

   25.  Jeżeli nie ma kapłana, który udzieliłby umierającemu sakramentów i odpustu zupełnego, to Kościół mu je udzieli w momencie śmierci, jeżeli jest odpowiednio dysponowany i o ile za życia miał zwyczaj odmawiania jakichkolwiek modlitw. Do uzyskania tego odpustu chwalebną jest rzeczą posługiwać się krucyfiksem lub krzyżem. Taką odpowiednią dyspozycją w godzinie śmierci jest stan łaski uświęcającej i wolność do przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego.

 

Ponadto dla Polski zostały zatwierdzone także dwa dodatkowe odpusty zupełne:

  • Uczestnictwo w nabożeństwie Gorzkich Żalów jeden raz w Wielkim Poście w jakimkolwiek kościele na terenie Polski;
  • Nawiedzenie dowolnej bazyliki mniejszej w następujące dni:
    • w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła (29 czerwca)
    • w święto tytułu
    • w dniu 2 sierpnia (odpust "Porcjunkuli")
    • jeden raz w ciągu roku w dniu określonym według uznania

 

Kościół zachęca wiernych, aby ofiarowali uzyskiwane odpusty za zmarłych, przez co uzyskają odpust zupełny dla siebie w godzinie śmierci. Należy pamiętać, że odpusty zupełne jak i cząstkowe można uzyskać tylko za siebie lub za zmarłych, nie można ich natomiast ofiarować za żywych.

 

 

Warunki uzyskania odpustu

 

  1. Wykluczyć wszelkie przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu, nawet powszedniego (dyspozycja).
  2. Wykonać czynności obdarzone odpustem.
  3. Wypełnić trzy warunki:
  4. Spowiedź sakramentalna lub bycie w stanie łaski uświęcającej.
  5. Przyjęcie Komunii Świętej.
  6. Odmówienie modlitwy w intencjach Ojca Świętego.

 

Jeżeli jest brak pełnej dyspozycji wykluczenia upodobania do jakiegokolwiek grzechu, odpust będzie tylko cząstkowy.

Trzy warunki: spowiedź, Komunia. Św. i modlitwa w intencjach Ojca Św. mogą być dopełnione w ciągu wielu dni przed lub po wypełnieniu danej czynności nagradzanej otrzymaniem odpustu, ale musi być między nimi łączność.

Po jednej spowiedzi sakramentalnej można uzyskać wiele odpustów zupełnych, a po jednej Komunii Św. i jednej modlitwie w intencji Ojca Św. można uzyskać tylko jeden odpust zupełny.

 

 

Wykaz odpustów cząstkowych

 

Chcąc uzyskać odpust cząstkowy należy pamiętać o trzech warunkach ogólnych:

  1. Wierny dostępuje odpustu cząstkowego, jeśli w czasie spełniania swoich obowiązków i w trudach życia wznosi myśli do Boga z pokorą i ufnością, dodając w myśli jakiś akt strzelisty, np. “Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami”.
  2. Jeśli wierny powodowany motywem wiary przyjdzie z pomocą potrzebującym współbraciom, pomagając im osobiście lub dzieląc się z nimi swoimi dobrami, uzyskuje odpust cząstkowy.
  3. Gdy wierny w intencji umartwiania się, odmówi sobie czegoś godziwego, a przyjemnego dla siebie, uzyskuje odpust cząstkowy. Warunek ten ma zachęcić wiernych do praktykowania dobrowolnych umartwień.

 

Przykłady bardziej znanych modlitw, do których odmawiania przywiązane są odpusty cząstkowe: Anioł Pański, Duszo Chrystusowa, Wierzę w Boga, Psalm 129, Litanie zatwierdzone dla całego Kościoła (obecnie 6), Pomnij o Najdobrotliwsza Panno Maryjo, Wieczny odpoczynek, Witaj Królowo, Pod Twoją obronę, Ciebie Boga wysławiamy, O Stworzycielu Duchu przyjdź, Magnificat, odmawianie Różańca Św., odprawienie Drogi Krzyżowej, nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, odwiedzenie kościoła lub cmentarza z modlitwą za Ojca Św. i zmarłych oraz za samo uczynienie znaku Krzyża Św.

Odpust zupełny można uzyskać tylko jeden raz w ciągu doby, jednak w momencie śmierci wierny może uzyskać odpust zupełny, chociaż tego dnia uzyskał już wcześniej inny odpust zupełny. Natomiast odpustów cząstkowych można wiele uzyskać w ciągu każdego dnia.

Kto uzyskuje odpust zupełny, jest w takim stanie, jak zaraz po Chrzcie Św. Gdyby umarł, poszedłby wprost do nieba.

 

 

Odpust zupełny związany z Koronką do Miłosierdzia Bożego

 

     Na prośbę ks. kardynała Józefa Glempa, Prymasa Polski, skierowaną w imieniu całego Episkopatu Polski do Ojca Świętego o udzielenie odpustu zupełnego odmawiającym Koronkę do Miłosierdzia Bożego, Stolica Apostolska odpowiedziała następującym dokumentem:

       Dnia 12 stycznia 2002 r. Penitencjaria Apostolska na mocy uprawnień specjalnie udzielonych jej przez Papieża chętnie przyjmuje przedstawioną prośbę i postanawia, co następuje: Odpustu zupełnego pod zwykłymi warunkami (mianowicie sakramentalna spowiedź, Komunia eucharystyczna i modlitwa w intencjach Ojca Świętego) udziela się w granicach Polski wiernemu, który z duszą całkowicie wolną od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu pobożnie odmówi Koronkę do Miłosierdzia Bożego w kościele lub kaplicy wobec Najświętszego Sakramentu Eucharystii, publicznie wystawionego lub też przechowywanego w tabernakulum. Jeżeli zaś ci wierni z powodu choroby (lub innej słusznej racji) nie będą mogli wyjść z domu, ale odmówią Koronkę do Miłosierdzia Bożego z ufnością i pragnieniem miłosierdzia dla siebie oraz gotowością okazania go innym, to pod zwykłymi warunkami również zyskują odpust zupełny, z zachowaniem przepisów co do „mających przeszkodę”, zawartych w numerach 24 i 25 Wykazu odpustów („Enchiridii Indulgentiarum”). W innych zaś okolicznościach odpust będzie cząstkowy. Niniejsze zezwolenie zachowa wieczystą ważność, bez względu na jakiekolwiek przeciwne zarządzenia.

                                                                                                                               +Alojzy De Magistris

                                                                                                                                                             Arcybiskup tyt. Novenris

                                                                                                                                                             Pro-Penitencjarz Większy

                                                                                                                                                             ks. Jan Maria Gervais

 

 

Msza św.w intencji... 

 

 

Wprowadzenie

 

      Ofiary składane z okazji celebrowania Mszy Świętej w jakiejś konkretnej intencji mogą budzić niejedno pytanie, czy też niejedną kontrowersję. Konieczną jest więc rzeczą przedstawienie aktualnej dyscypliny Kościoła odnośnie tych ofiar. Zanim to jednak nastąpi, zastanówmy się najpierw nad samym aplikowaniem Mszy Świętej w jakiejś intencji.

 

Aplikowanie Mszy Świętej

 

      Eucharystia jest „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego”. To z niej płyną niezliczone łaski.

 

      Zgodnie ze starą tradycją Kościoła, owoce Mszy Świętej możemy aplikować w jakiejkolwiek godziwej intencji. Można je więc ofiarowywać w intencjach żywych i zmarłych; w potrzebach własnych, Kościoła czy świata itp. Jedyny warunek jest ten, aby intencja była godziwa. Nie można bowiem ofiarowywać owoców Mszy Świętej w intencjach z natury swej złych, np. życząc komuś czegoś złego.

 

       W praktyce duszpasterskiej naszych parafii najczęstszym zwyczajem jest aplikowanie Mszy Świętych za zmarłych. W ostatnich jednak czasach, szczególnie w dużych, miejskich parafiach widać coraz mniejsze „zainteresowanie” wiernych tą formą modlitwy wstawienniczej za zmarłych. Wydaje się, że należałoby na nowo formować wiernych na temat ważności i znaczenia  „wspominania zmarłych przed ołtarzem Pańskim”. W jaki bowiem sposób mogą ci, którzy odeszli już z tego świata, wypraszać miłosierdzia Bożego?

 

       Na temat ofiarowywania Mszy Świętej za zmarłych niejeden raz wypowiadał się Urząd Nauczycielski Kościoła. Można tu chociażby wspomnieć Wyznanie wiary Michała Paleologa ogłoszone na Soborze Lyońskim (1274 r.), Dekret dla Greków Soboru Florenckiego (1439 r.), czy wreszcie naukę o najświętszej ofierze Mszy Świętej Soboru Trydenckiego. Niezmienną naukę Kościoła potwierdza również aktualna dyscyplina.

 

      Jak jednak formowała się praktyka sprawowania Eucharystii w określonej intencji a przede wszystkimi, w jaki sposób została z nią związana sprawa ofiar mszalnych?

 

Historia ofiar mszalnych

 

      Z punktu widzenia historycznego, wydaje się, że ofiary mszalne mają swoje źródło w składaniu ofiar przez wiernych w czasie Mszy Świętej. W pierwotnym Kościele, wierni przynosili i składali na ołtarzu chleb i wino dla sprawowania Najświętszej Ofiary. Przynosili również inne dary w celu utrzymania duchownych jak i wspierania biednych. Z tych ofiar organizowano agapy, wspierano ubogie wdowy, sieroty i biednych. Z tych ofiar z czasem zaczęli się również utrzymywać duchowni. Od około VIII wieku w Anglii, Galii i Germanii oprócz dotychczasowych ofiar wierni zaczęli składać dodatkowe dary celebrującemu kapłanowi, aby ten w sposób specjalny modlił się w ich intencji w czasie Mszy Świętej. W XII wieku staje się to już powszechne. Wówczas też niekiedy są składane ofiary pieniężne. Kościół akceptował tę praktykę, lecz walczył z wszelkimi nadużyciami. Walcząc z nadużyciami, przeciwstawiał się również wszelkim naciskom „purytanów”, którzy z kolei twierdzili, że nie godzi się przyjmować jakichkolwiek ofiar w związku z Mszą Świętą. Kościół przypominał, że ofiara mszalna jest składana przy okazji sprawowania Eucharystii, a nie jako zapłata za Mszę św. Nie ma tu więc mowy o jakiejkolwiek symonii.

 

      Jeśli chodzi o godziwość tej praktyki, wywodzono ją ze słynnego stwierdzenia Chrystusa, że „zasługuje robotnik na swoją zapłatę” (Łk 10,7). Św. Paweł rozwinął tę myśl: „Czy ktoś pełni kiedykolwiek służbę żołnierską na własnym żołdzie? Albo czy ktoś uprawia winnicę i nie spożywa z jej owoców? Lub czy pasie ktoś trzodę, a nie posila się jej mlekiem... Bo przecież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a młocarz (młócić) w nadziei, że będzie miał coś z tego. Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? Jeżeli inni mają udział w waszej majętności, to czemuż raczej nie my... Czyż nie wiecie, że ci, którzy trudzą się około ofiar, żywią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają udział w (ofiarach) ołtarza? Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 9, 7–14).

 

      W obecnie obowiązującym Kodeksie Prawa Kanonicznego, Kościół uznaje dalej za godziwą praktykę przyjmowania ofiar w określonej intencji przy okazji sprawowania Eucharystii.

 

Pojęcie jałmużny (ofiary) mszalnej

 

      W obecnym Kodeksie nie używa się już łacińskiego pojęcia „stipendium” na określenie ofiar mszalnych. Obecne określenie to: „stips”. Zresztą, już poprzedni Kodeks z 1917 r. nie zawsze używał tego określenia. Tak np. art. IV, księga III tego Kodeksu nosił tytuł: „De missarum eleemosynis seu stipendiis”. Słowo to (stypendium) wydaje się bowiem obce naturze tej ofiary. Co prawda, jest ono, historycznie rzecz biorąc, starsze i powszechniej stosowane. Wywodzi się jeszcze z określeń św. Pawła (1 Kor 9,7). W swym źródłosłowie jest jednak nieodpowiednie. Oznacza żołd, wynagrodzenie, płacę, a więc jakby zapłatę za celebrowanie Mszy św.. W przeciwieństwie do tego, stips oznacza dar, datek, składkę, nagrodę, jałmużnę. Historycznie używano tego słowa na określenie ofiary składanej w celu zrealizowania jakiegoś publicznego zadania, na chwałę Bożą, albo, aby wspomóc biednych. Jest więc określeniem bardziej odpowiednim w odniesieniu do celebracji Eucharystii.

 

      W tłumaczeniu na język polski najczęstszym słowem używanym do oddania łacińskiego stips jest „ofiara”. Można jednak używać również słowa „jałmużna” czy „datek”. Wszystkie te określenia dobrze oddają naturę samej ofiary.

 

      Obecny Kodeks Prawa Kanonicznego w kanonach 945–958 używa już nieodmiennie terminu stips. Co prawda, jeden kanon 1308 § 3 używa jeszcze określenia eleemosyna. Wydaje się jednak, że określenie to pozostało w tym miejscu z powodu braku koordynacji w ostatecznym redagowaniu Kodeksu. Jest bowiem jasne, że prawodawca pragnął jednolitości terminologicznej.

 

      Po tym ogólnym wprowadzeniu w problematykę, należy przeanalizować kolejne kanony Kodeksu odnoszące się do ofiar mszalnych.

 

Komentarz do Kodeksu

 

Godziwość ofiar mszalnych

 

Kan. 945 — § 1. Zgodnie z uznanym zwyczajem Kościoła, każdy kapłan celebrujący lub koncelebrujący Mszę św. może przyjąć ofiarę złożoną, aby odprawił Mszę św. w określonej intencji.

 

§ 2. Usilnie zaleca się kapłanom, ażeby także nie otrzymawszy ofiary odprawiali Mszę św. w intencji wiernych, zwłaszcza ubogich.

 

     Od pierwszych słów tego kanonu, Kodeks nie pozostawia żadnych wątpliwości: ofiary mszalne są godziwe. W części, tekst § 1 ma swoje źródło w motu propio Pawła VI Firma in traditione z 13 kwietnia 1974 r. Oczywiście, ma na uwadze również kanon 824 § 1 KPK z 1917 r.

 

      Odnośnie interpretacji, należy mieć na uwadze również dyspozycje kanonu 6 § 2, który wyjaśnia, że „jeśli kanony niniejszego Kodeksu zawierają stare prawo, winny być interpretowane z uwzględnieniem również kanonicznej tradycji”. A takie prawo zawierają substancjalnie kanony dotyczące ofiar mszalnych, choć istnieją również nowości oraz zmiany.

 

      Złożenie ofiary mszalnej nie jest obowiązkiem prawnym wiernego, który pragnie, aby w jego intencji sprawowano Mszę św. Sytuację tę podkreśla § 2 tego kanonu. Jałmużna mszalna nie jest pewnego rodzaju podatkiem, czy opłatą za dokonanie usługi religijnej. Tak więc, nikt nie ma prawa domagać się ofiary za „zamówioną” Mszę św., choć zawsze należy pamiętać, że celebrans jest wolny w swoich decyzjach i nie musi przyjąć intencji mszalnej. Z drugiej strony, wykorzystując tę sytuację, wierni nie powinni lekceważyć swego udziału materialnego w sprawowaniu Eucharystii. Brak obowiązku prawnego nie kłóci się z możliwością ustalenia orientacyjnych wysokości ofiar mszalnych przez biskupów (por. kan. 952 § 1), czy też podawania zwyczajowych ich wysokości. Należy jednak pamiętać, że bez ważnych powodów nie wolno odmawiać przyjęcia intencji mszalnej z powodu braku ofiary, zwłaszcza od ubogich.

 

      Odprawiać Mszę św. w określonej intencji zakłada tradycyjną doktrynę na temat tak zwanych owoców Mszy św.

 

       Zgodnie z przepisem tego kanonu, także kapłani koncelebrujący mogą przyjąć ofiarę w określonej intencji. W czasie obrad Soboru Watykańskiego II dyskutowano na temat tego, czy kapłani koncelebrujący Mszę św. mogą przyjąć ofiarę mszalną, czy tylko jeden z nich, a jeśli wszyscy, to czy całą ofiarę, czy może tylko jej połowę. Dekret o koncelebracji Eucharystii z 7 marca 1965 r. w n. 10 wyjaśnił, że poszczególni koncelebransi mają prawo do przyjęcia ofiary mszalnej. Konsekwencją tej dyspozycji jest kan. 945, który zrównuje koncelebransów z celebransami, jeśli chodzi o przyjęcie ofiary mszalnej.

 

      Analizując przepis tego kanonu, rodzi się również pytanie: czy kapłan ma obowiązek przyjmowania intencji mszalnych, a co za tym idzie także ofiary? Takiego obowiązku nie ma. Nie istnieje bowiem coś takiego, jak konieczność aplikowania owoców Mszy św. w określonej intencji wynikająca ze święceń. Obowiązek prawny rodzi się dopiero w momencie, gdy wierny prosi o odprawienie Mszy św. w określonej intencji, składa przy tej okazji ofiarę a kapłan akceptuje tę prośbę. Ale myśl Kościoła wybiega poza czysty obowiązek prawny; zmysł duszpasterski powinien być znacznie szerszy od czystego prawa. Z tego powodu § 2 tego kanonu usilnie zaleca kapłanom sprawowanie Eucharystii w określonej intencji nawet bez ofiary zwłaszcza, gdy ma do czynienia z człowiekiem biednym.

 

      § 2 kanonu podkreśla konieczną postawę duszpasterską kapłana: służyć wiernym i sprawować, o ile to możliwe, Mszę św. w ich intencjach, zarówno gdy otrzyma jałmużnę czy też nie. Kapłani mają charakteryzować się postawą ubóstwa i wyrzeczenia połączone z gorliwością w apostolstwie. Łączy się to więc również ze służeniem wiernym sprawując Eucharystię w ich intencjach zarówno z ofiarą jak i bez. Kapłani mogą przyjmować ofiary mszalne, ale to co jest najważniejsze w tej sprawie, to sprawowanie samej Eucharystii w określonej intencji.

 

      Zalecenie wyrażone w § 2 jest nowością w stosunku do KPK z 1917 r. Zostało wprowadzone przez komisję zajmującą się reformą Kodeksu bez jakichkolwiek wyraźnych wcześniejszych dokumentów, które mogłyby posłużyć jako źródło tego paragrafu. Prawodawca ma tu na uwadze przede wszystkim potrzebujących czy biednych, tak aby ci nie byli pozbawieni duchowych dóbr z powodu swojego niedostatku.

 

      Wchodząc w ducha tego kanonu, dostrzeżemy również, że kapłan musi posiadać odpowiednią wolność wewnętrzną, aby móc w należyty sposób aplikować owoce Mszy św. w intencjach wiernych. To znaczy, jest rzeczą słuszną, aby kapłan nie uzależniał swojej posługi od tego, czy otrzyma czy też nie ofiarę mszalną. W tym wypadku należy jednak pamiętać, że dla większości kapłanów na całym świecie, ofiara mszalna jest do dziś podstawą utrzymania. Dlatego, aby ułatwić odpowiednią wolność wewnętrzną kapłana w sprawowaniu Eucharystii, jest koniecznym troska o jego wolność ekonomiczną. Troska o to spoczywa na biskupie, z jednej strony poprzez przypominanie wiernym o ich obowiązku zaradzania potrzebom szafarzy (kan. 222 § 1), z drugiej strony tworząc odpowiednie instytucje dbające o utrzymanie duchownych (kan. 281 i 1274). Ofiary mszalne nie pozostają bowiem być datkami dobrowolnymi wiernych a przez to są czymś bardzo niepewnym. Hierarchia kościelna powinna troszczyć się o to, aby jałmużna mszalna nie była podstawowym źródłem utrzymania kapłanów. Cel ten zostanie osiągnięty, jeśli wprowadzi się wskazania Soboru Watykańskiego II i przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego.

 

Cel ofiar mszalnych

 

Kan. 946 — Wierni składający ofiarę, aby w ich intencji była odprawiona Msza św., przyczyniają się do dobra Kościoła oraz uczestniczą przez tę ofiarę w jego trosce o utrzymanie szafarzy i dzieł.

 

      Kanon ten podkreśla nie tylko godziwość ofiar mszalnych, jak to było w poprzednim, ale wskazuje ponadto na ich dobry charakter. Treść kanonu jest czymś nowym w odniesieniu do Kodeksu z 1917 r. Motywem włączenia tej treści do Kodeksu było przede wszystkim ukazać pewnego rodzaju światło na temat tej długiej i pobożnej praktyki. Sam tekst kanonu jest umiejętnie dokonaną syntezą niektórych wstępnych paragrafów motu propio Pawła VI Firma in traditione.

 

      Kanon podkreśla, że wierni składając ofiarę mszalną uczestniczą w trosce Kościoła o utrzymanie szafarzy oraz wspomagają jego dzieła i działalność.

 

      Na pierwszym miejscu ofiary mszalne mają wspomagać w utrzymaniu duchowieństwa, choć należy jeszcze raz podkreślić, że nie powinien to być jedyny sposób zabezpieczenia ich potrzeb materialnych. W czasie przygotowywania projektów obecnego Kodeksu pojawiały się nieraz zdania, że należy uniezależnić zupełnie utrzymanie duchowieństwa od ofiar mszalnych. Zadecydowano jednak, że nie należy do końca rezygnować z tej starej i czcigodnej praktyki.

 

      Z kanonu tego wynika, że wierni poprzez ofiarę mszalną uczestniczą również w trosce o różne dzieła Kościoła. Tak więc jałmużna składana z okazji celebrowania Mszy Świętej w jakiejś intencji nie jest tylko prywatną sprawą kapłana, ale także odnosi się do całego życia Kościoła. Ofiara mszalna składana jest nie tylko określonemu kapłanowi, ale również społeczności Kościoła. Stąd pojawia się tutaj sprawa przekazywania ofiar, składanych przy okazji sprawowania Mszy Świętej bez przekazywania zobowiązań wynikłych z przyjęcia tej ofiary, czyli po odprawieniu już tej intencji. Na ten temat będzie szerzej mowa w kanonie 951, gdy będzie mowa o możliwości zatrzymania przez kapłana tylko jednej ofiary dziennie. Mógłby pojawić się bowiem problem: kapłan przyjmujący więcej intencji i ofiar mszalnych w danym dniu i przekazując ofiarę ordynariuszowi, zgodnie z kan. 951, musi odprawić w tej intencji Mszę Świętą, czy też zobowiązanie to przechodzi na tego, który ofiarę otrzymał? Obecny kanon w tej materii jest jasny. Należy sprawować Mszę Świętą, a ofiary przeznaczyć nie na cele kapłana celebrującego, ale na cele dzieł Kościoła. Przechodzi więc ofiara bez przechodzenia zobowiązania.

 

      Wierni składający ofiarę, aby w ich intencji była odprawiona Msza św., przyczyniają się do dobra Kościoła, jest to więc jeden z konkretnych sposobów zaradzania potrzebom Kościoła (kan. 222 § 1). Z tego powodu, wierni powinni być odpowiednio pouczani na ten temat. Należy również podkreślać znaczenie ascetyczne tej jałmużny w życiu każdego chrześcijanina.

 

Niebezpieczeństwa związane z ofiarami mszalnymi

 

Kan. 947 — Od ofiar mszalnych należy bezwzględnie usuwać wszelkie pozory transakcji lub handlu.

 

       Instytucja ofiar mszalnych jest godziwa (kan. 945 § 1), a nawet podkreśla się jej dobroć (kan. 946). Cały czas pojawiają się jednak pewnego rodzaju niebezpieczeństwa. Tam, gdzie w grę wchodzą dobra materialne, pieniądze, pojawiają się niebezpieczeństwa nadużyć. Eucharystia jest jednak tego rodzaju rzeczywistością, że należy bardzo mocno dbać o wyeliminowanie jakichkolwiek nieprawidłowości w tej materii. Do tego odnosi się obecny kanon. Został on zaczerpnięty dosłownie z Kodeksu z 1917 r. (kan. 827). Wszystkim, którzy pracowali w komisji przygotowującej schematy tych kanonów, wydawało się rzeczą słuszną pozostawić ten kanon bez jakichkolwiek zmian.

 

      Kościół zawsze dbał o to, aby sprawy ofiar mszalnych nigdy nie miały nawet pozorów transakcji lub handlu. Przepis ten nie dotyczy jedynie kapłanów, lecz wszystkich wiernych. Dalsze ukonkretnienie tego przepisu znajdziemy w kan. 951 i 952, gdzie kapłan może zatrzymać dla siebie tylko ofiarę z jednej Mszy Świętej dziennie oraz ustalenie orientacyjnej wysokości ofiary mszalnej przez synod prowincjalny lub zebranie biskupów prowincji.

 

      Zakaz jakichkolwiek pozorów transakcji sprawia, że nie można np. zbierać ofiar mszalnych w kraju, gdzie wartość waluty jest wyższa, następnie przekazywać do kraju, gdzie kurs waluty jest niższy a nadwyżkę zatrzymywać dla siebie. Nadużyciem jest również zbieranie intencji i ofiar mszalnych dla kogoś w zamian za jakąś część tych ofiar.

 

      Postępowanie niezgodne z tym kanonem nie zawsze jest karane przez prawodawcę. Gdy jednak faktycznie ma miejsce niegodziwe czerpanie zysków z ofiar mszalnych, taka osoba, duchowny czy też świecki, powinien być ukarany cenzurą lub inną sprawiedliwą karą (kan.1385).

 

      Łamanie zakazu kan. 947 w sensie ścisłym nie jest postępowaniem symoniackim, gdyż to zakłada pewnego rodzaju pakt. Na pewno jednak należy unikać jakichkolwiek nadużyć w tej materii.

 

Ilość Mszy Świętych

 

Kan. 948 — Należy odprawić oddzielnie Msze św. w intencji tych, za których została złożona i przyjęta ofiara, nawet niewielka.

 

      Każda ofiara złożona przez wiernego i przyjęta przez przyszłego celebransa, zobowiązuje go do aplikowania Mszy Świętej w intencji określonej przez tego wiernego. Należy odprawić oddzielnie Mszę Świętą w każdej intencji, którą się przyjęło. Ukazana jest tutaj klasyczna zasada: tot Missae quot stipendii. Jeśli została złożona jedna ofiara w jednej intencji, celebrans zobowiązany jest do odprawienia jednej Mszy Świętej. Jeśli jest trzydzieści ofiar w jednej intencji, kapłan jest zobowiązany odprawić trzydzieści Mszy Świętych w tej jednej intencji.

 

      Przepis tego kanonu jest zasadniczo taki sam, jak KPK z 1917 r. (kan. 828). Redakcyjna zmiana podkreśla jedynie intencję określoną przez wiernego, którą zobowiązuje się mieć przyszły celebrans w czasie sprawowania Eucharystii.

 

       Kto akceptuje ofiarę, zobowiązany jest w sprawiedliwości do odprawienia Mszy Świętej w tej intencji, którą przyjął, nawet gdyby ofiara była niewielka. Tak np. jeśli ofiara jest niższa niż ustalona przez synod prowincjalny lub zebranie biskupów prowincji (kan. 952), lub powszechnie panującego zwyczaju i jeśli była zaakceptowana przez kapłana, należy jej zadośćuczynić. Podkreślać tę sprawę wydaje się czymś dziwnym, ale takim nie jest. Instrukcja Penitencjarii Apostolskiej z 15 lipca 1984 r. wskazywała, że nie jest czymś rzadkim, że kapłani dyspensują się od tego rodzaju zobowiązań bardzo łatwo. Przyjmują fałszywe kryterium, według którego wystarczy przeznaczyć ofiarę mszalną na dobry cel np. misje, aby czuć się zwolnionym z jej odprawiania. Cel nie uświęca środków. Nie wolno również łączyć ofiar mszalnych, by w ten sposób osiągnąć jakąś większą sumę np. na remont czy budowę kościoła. Kapłan brałby jedynie zwyczajową wysokość ofiary, resztę przeznaczał na szczytny cel. Podobnie sprawa wygląda z łączeniem ofiar w celu osiągnięcia zwyczajowej wysokości ofiar na danym terenie.

 

       W związku z tym kanonem, pojawia się także inny problem, tzw. Mszy kolektywnych, tzn. sprawowanie jednej Mszy Świętej w wielu intencjach od kilku ofiarodawców, np. Mszy zbiorowej za zmarłych. Ofiary wówczas mogłyby być niższe, ale kapłan zadość czyniłby tym ofiarom sprawując tylko jedną Mszę Świętą.

 

      Projekt takiej praktyki pojawił się także w czasie przygotowywania obecnego Kodeksu. Otóż, analizowany teraz kanon 948 miał posiadać również drugi paragraf dopuszczający możliwość sprawowania Mszy kolektywnych. Nie kłóci się to przecież z ogólną zasadą: jedna ofiara – jedna Msza Święta, z tym, że ofiara, w tym wypadku, składałaby się z wielu drobnych ofiar. Praktyka taka byłaby więc dopuszczalna. W dyskusji nad tą sprawą zwrócono jednak uwagę, że przepis ten mógłby stać się pretekstem do nadużyć. W wielu wypadkach sami celebransi, uważając że ofiara mszalna jest zbyt niska, łączyli by intencje mszalne w celu uzyskania zadowalającej wysokości jałmużnę. Ostatecznie wykreślono ten zapis.

 

       Pomimo wykreślenia wspomnianego zapisu, problem jednak pozostał. Niektórzy kapłani łączą bowiem intencje i ofiary mszalne. Najczęstszym powodem takiej praktyki jest duża ilość intencji mszalnych. Wierni pragną, aby była odprawiona Msza Święta w ich intencjach, w danym miejscu czy też w określonym dniu. Kapłani nie są w stanie sprostać tym petycjom, dlatego jako rozwiązanie wprowadzają Msze Święte kolektywne.

 

      22 lutego 1991 r. został wydany Dekret Kongregacji ds. Duchowieństwa w sprawie intencji mszalnych regulujący ten problem. Dekret ten był odpowiedzią na kierowane do Stolicy Apostolskiej pytania dotyczące ofiar składanych na Mszę Świętą. W części szczegółowej dekret dotyczy konkretnej sprawy łączenia intencji mszalnych. O ile praktyka przyjmowania ofiar na Mszę Świętą zbiorową, jest dopuszczalna, to łączenie intencji indywidualnych w jednej Mszy Świętej bez wiedzy i zgody ofiarodawców jest naruszeniem sprawiedliwości. A taką praktykę można dostrzec w wielu regionach świata. Po ukazaniu tej złej praktyki, dekret ustala normy dopuszczające taką możliwość. Należy jednak podkreślić, że praktyka Mszy zbiorowych jest jedynie tolerowana, i że powinna być stosowana jedynie w wyjątkowych sytuacjach.

 

     Warunkiem wprowadzenia Mszy Świętej zbiorowej jest uprzednie powiadomienie i jednoznaczna, podejmowana w wolności zgoda wiernych na to, by ich ofiary zostały połączone z innymi w jedną ofiarę. Ten warunek zostaje spełniony, gdy zostaje ogłoszone publicznie, gdzie i kiedy zostanie odprawiona ta Msza Święta. Istnieje jednak pewne zastrzeżenie: tego rodzaju Msze Święte nie mogą być częściej sprawowane, jak dwa razy w tygodniu. W aspekcie tego, że podstawowym kryterium celebrowania Mszy Świętych kolektywnych jest zgoda i wola wiernych, ostatnie zastrzeżenie jest dosyć dziwne. Wierni mogą bowiem pragnąć tego rodzaju Mszy częściej: tak jest np. w sanktuariach. Jedyną racją takiego ograniczenia jest rzeczywista troska prawodawcy o ograniczenie ilości tych Mszy, a przez to podkreślenie ich wyjątkowego charakteru.

 

       Specyficzna sytuacja Mszy Świętych kolektywnych może nastąpić w sposób szczególny w sanktuariach i miejscach będących celem pielgrzymek, gdzie zazwyczaj składane są bardzo liczne ofiary na odprawienie Mszy Świętej. Dekret zobowiązuje tutaj w sumieniu rektorów takich miejsc do czujnej troski o ścisłe przestrzeganie norm prawa ogólnego w tej materii oraz przepisów samego dekretu.

 

Utrata ofiar mszalnych

 

Kan. 949 — Kto ma obowiązek odprawienia i aplikowania Mszy św. w intencji tych, którzy złożyli ofiarę, pozostaje nim związany, chociażby bez jego winy przepadły przyjęte ofiary.

 

      Wraz z przekazaniem i przyjęciem ofiary mszalnej, rodzi się obowiązek prawny odprawienia Mszy Świętej w określonej intencji. Ofiary i zobowiązania mszalne nigdy nie podlegają przedawnieniu (kan. 199, 5o). Tak więc, gdyby się zdarzyło, że kapłan zagubi, czy też zostanie mu skradziona ofiara mszalna, to jednak zobowiązanie dalej pozostaje. Należy odprawić w danej intencji Mszę Świętą, nawet gdyby ofiara zaginęła bez najmniejszej winy kapłana. Norma ta była obecna także w Kodeksie z 1917 r. (kan. 829).

 

      W związku z tym przepisem, rodzi się pytanie: od którego momentu pojawia się obowiązek ciążący na kapłanie? Mogą bowiem tutaj pojawić się sytuacje graniczne. Wierny przekazał w jakiś sposób ofiarę, ta jednak nie dotarła do adresata.

 

       Obowiązek sprawowania Eucharystii w określonej intencji rodzi się w momencie rzeczywistego otrzymania ofiary przez kapłana. Tak więc, zaginięcie ofiary w drodze do celebransa jest stratą wiernego a nie kapłana. Logika takiego rozumowania jest prosta: kapłan nie ma obowiązku sprawowania Eucharystii w określonej intencji, gdyż nie doszło do zawarcia umowy pomiędzy nim a wiernym.

 

Ilość Mszy Świętych w zależności od wysokości ofiary

 

Kan. 950 — Jeśli ktoś składa pewną sumę pieniędzy na odprawienie Mszy św., nie określając ich liczby, należy ją ustalić biorąc pod uwagę wielkość ofiary, ustaloną w miejscu zamieszkania ofiarodawcy, chyba że zgodnie z prawem należy domniemywać, iż inna była jego intencja.

 

      Chodzi tutaj o tę sytuację, gdy znana jest wola ofiarodawcy odnośnie do celu składanej ofiary: jest jałmużną w celu odprawienia Mszy Świętej. Brakuje innych danych, m.in. o ilości tych Mszy. W takiej sytuacji prawo odwołuje się do domniemania prawnego. Zakłada się, że ofiarodawca zna wysokość ofiary mszalnej na jego terenie — jako, że nie domniemywa się ignorancji odnośnie do ustawy — i znając to, pragnąłby tego samego odnośnie ofiarowanych intencji. Tak więc, należy ustalić wysokość ofiary mszalnej zgodnej z normami obowiązującymi na jego terenie. Normy te ustala albo synod prowincjalny lub zebranie biskupów danej prowincji, albo wysokość tej ofiary opiera się o zwyczaj obowiązujący w danej diecezji (kan. 952).

 

      Domniemanie prawne może być jednak obalone przez intencję przeciwną. W takim razie, należy zbadać jaka była wola ofiarodawcy, która w tym przypadku jest niejasna. Odpowiedź bardziej prawdopodobna czy rozumna może wskazać na tę wolę. Wówczas kapłan mógłby odprawić tylko jedną Mszę Świętą, aby zadość uczynić woli ofiarodawcy.

 

       Inny problem pojawia się wówczas, gdy kapłan przyjmujący konkretną ofiarę, nie zna wysokości ofiar w miejscu zamieszkania wiernego albo, jeszcze gorzej, nie wie skąd pochodzi ofiarodawca. W takim przypadku wydaje się uzasadnione, że celebrans mógłby ustalić wysokość jednej ofiary mszalnej zgodnej z miejscowymi normami. W każdym razie, jest zobowiązany do sprawowania Mszy Świętej w intencji, w której została złożona ofiara.

 

      Mogłaby pojawić się również inna sytuacja: wysokość ofiary na terenie ofiarodawcy jest niższa, niż na terenie przyjmującego tę ofiarę. Pomijając tutaj cały aspekt duszpasterski, należy stwierdzić, że kapłan zawsze ma tę możliwość nie przyjęcia ofiary a tym samym zobowiązania do celebrowania Eucharystii w określonej intencji.

 

Ilość ofiar mszalnych dla kapłana w ciągu dnia

 

Kan. 951— § 1. Kapłan, odprawiający więcej razy w tym samym dniu, może poszczególne Msze św. aplikować w intencji, w której została złożona ofiara, przy zachowaniu jednak prawa, że oprócz dnia Bożego Narodzenia, wolno mu zatrzymać dla siebie jedną tylko ofiarę, pozostałe zaś winien przekazać na cele oznaczone przez ordynariusza, z dopuszczeniem jednak pewnego wynagrodzenia z tytułu zewnętrznego.

 

§ 2. Kapłan koncelebrujący w tym samym dniu drugą Mszę św., nie może z żadnego tytułu przyjąć za nią ofiary.

 

      Kanon ten wymaga bardziej szczegółowego omówienia, gdyż zawiera sporo elementów, które należy wyjaśnić. Jako zasadę należy przypomnieć, że kapłan może sprawować Mszę Świętą tylko jeden raz dziennie. Binowanie lub trynowanie jest wyjątkiem od tej zasady i wymaga odpowiednich racji (por. kan. 905). Na pewno taką racją nie jest duża ilość intencji mszalnych. Użyte więc w tym kanonie sformułowanie, że kapłan, odprawiający Eucharystię więcej razy w tym samym dniu, oznacza, że sprawuje ją zgodnie z prawem, gdy prawo mu na to pozwala. Sprawując kilka Mszy Świętych, może przyjąć również kilka intencji, a co za tym idzie, kilka ofiar mszalnych. Jednakże dla siebie może zatrzymać tylko jedną jałmużnę mszalną. Nawet najbiedniejszy kapłan nie może zatrzymać dla siebie więcej ofiar.

 

      Jeśli jednak kapłan zgodnie z prawem celebruje więcej Mszy Świętych, rodzi się pytanie, którą ofiarę może zatrzymać dla siebie? Z poprzednich rozważań wiemy, że wysokość jałmużny mszalnej może być ustanowiona przez odpowiednią władzę kościelną lub zwyczaj (kan. 952), może być niższa od niej (kan. 948), lub też zgodnie z wolą wiernego wyższa (kan. 950 i 955 § 1). Zgodnie z kanonem, kapłan celebrujący kilka Mszy Świętych dziennie, może sam zadecydować, którą ofiarę zatrzymuje dla siebie. Nieraz pojawia się interpretacja, jakoby kapłan był zobowiązany do zatrzymania dla siebie ofiary z pierwszej sprawowanej danego dnia Eucharystii. Taka interpretacja jest jednak niewłaściwa.

 

      Zgoda na zatrzymanie jednej ofiary dziennie ma jednak swoje ograniczenia w związku ze sprawowaniem Mszy Świętej zbiorowej, o której była już mowa w kanonie 948 32. Wspomniany Dekret Kongregacji ds. Duchowieństwa w sprawie intencji mszalnych w art. 3 podaje zasadę, że w przypadku zgodnego z prawem sprawowania Mszy Świętej zbiorowej, celebrans ma prawo zatrzymać dla siebie jedynie jałmużnę w wysokości określonej w danej diecezji (poprzez odpowiednią władzę kościelną lub zwyczaj – por. kan. 952). Ofiara przewyższająca tę wysokość powinna być traktowana jak binaty czy trynaty.

 

      Zasada, że kapłan może zatrzymać dla siebie tylko ofiarę z jednej celebrowanej przez siebie Mszy Świętej dziennie, ma jednak wyjątek: dzień Bożego Narodzenia. Wówczas celebrans może zatrzymać dla siebie ofiary z wszystkich celebrowanych przez siebie Mszy Świętych. Oczywiście, jeśli jest zobowiązany do sprawowania w tym dniu Mszy Świętej w intencji parafian (pro populo), nie może za nią otrzymać żadnej ofiary. Przyczyna tego wyjątku jest prosta: jak każdy wierny, również kapłan ma z powodu Bożego Narodzenia jakieś dodatkowe koszty. Kościół pragnie również ułatwić kapłanowi przeżywanie w radości Uroczystość Narodzenia Pana.

 

      W dotychczasowych rozważaniach była wspominana także Msza Święta za parafian. Msze Święte za parafian wprowadzają jeszcze inny problem. Otóż, kan. 824 § 2 KPK z 1917 r. zabraniał kapłanowi, jeśli celebrował więcej niż raz tego samego dnia,  zatrzymania dla siebie jakiejkolwiek ofiary ze sprawowanej Mszy Świętej, jeśli był zobowiązany ze sprawiedliwości odprawić Mszę Świętą danego dnia (np. za parafian). Tak np. proboszczowie, którzy binowali lub trynowali w niedziele i święta nakazane, wówczas gdy jedną z tych Mszy Świętych byli zobowiązani sprawować w intencji parafian, nie mogli zatrzymać dla siebie ofiary z żadnej innej, właśnie dlatego, że aplikowali jedną z nich za lud w owym dniu z tytułu sprawiedliwości. Norma ta była jednak znacznie starsza. W ten sposób uzasadniał ją papież Benedykt XIV: „ut avaritiae et sordidis quaestibus adimeretur occasio vel saltem oblocutionibus silentium imponeretur”. Jeszcze i obecnie można nieraz spotkać podobne interpretacje.

 

      Z historii tworzenia tego przepisu w aktualnym Kodeksie, należy jednak stwierdzić, że dyscyplina w tej materii zmieniła się. Otóż, jeden z konsultorów, domagał się, aby jasno określić, czy w danym przypadku kapłan może zatrzymać dla siebie ofiarę z innej, celebrowanej przez siebie Mszy Świętej, czy też nie. Padła odpowiedź, że dyscyplina zmieniła się, że jeżeli kanon nie zabrania tego, a więc dozwala. Tak więc, każdy kapłan zobowiązany do odprawienia Mszy Świętej za powierzony sobie lud i sprawujący tego samego dnia drugą, może zatrzymać dla siebie ofiarę złożoną na nią.

 

      Źródłem poprzedniej dyscypliny był przede wszystkim system beneficjalny. Zakładano, że kapłan stojący na czele jakiejś wspólnoty i zobowiązany do sprawowania Eucharystii za powierzony sobie lud, np. proboszcz, otrzymał już przy okazji sprawowania tej Mszy Świętej ofiarę. Była ona niejako włączona w beneficium. Z tego powodu, nie należała się już temu kapłanowi żadna inna jałmużna.

 

      W przeciwieństwie do tego, jednym z postulatów aktualnej dyscypliny kanonicznej jest zniesienie systemu beneficjalnego (por. kan. 1272). Tak więc, kapłan sprawujący Mszę Świętą za lud już nie otrzymuje z tego tytułu żadnej ofiary. Uzasadnionym jest więc, że może zatrzymać dla siebie ofiarę z innej, sprawowanej tego dnia Eucharystii.

 

      Kapłan może zatrzymać dla siebie tylko jedną ofiarę dziennie, ale zachodzi pytanie, czy za sprawowanie innych Mszy Świętych tego samego dnia nie należy mu się jakaś jałmużna? Ściśle rzecz biorąc, nie. Za samo sprawowanie Eucharystii nie należy się bowiem żadne wynagrodzenie. Kapłan jednak może ponosić pewnego rodzaju koszty zewnętrzne związane z tymi Mszami. Nauka prawa kanonicznego wskazuje tutaj na przykładowe sytuacje: dojazd na miejsce celebry, uroczystszy sposób odprawiania, opłata za przekaz pocztowy itp. Prawodawca dopuszcza wówczas możliwość pewnego wynagrodzenia z tego tytułu zewnętrznego.

 

      Dotychczas analizowaliśmy ofiary z punktu widzenia kapłana przyjmującego je. Co jednak należy zrobić z pozostałymi ofiarami? Kanon podaje, że należy je przekazać na cele oznaczone przez ordynariusza.

 

       Już w kanonie 946 widzieliśmy, że ofiary składane przy okazji sprawowania Mszy Świętej służą nie tylko kapłanowi, ale przede wszystkim przyczyniają się do dobra Kościoła. Obecny kanon konkretyzuje, w jaki sposób ofiary mszalne uczestniczą w utrzymywaniu dzieł Kościoła. To ordynariusz decyduje, w jaki sposób wykorzystać dodatkowe ofiary mszalne. Sam celebrujący kapłan nie może tutaj podejmować jakichkolwiek decyzji. Nieistotne są motywy, czy cele: choroba, bieda innego kapłana, bezdomni, misje, ubóstwo itp. nie uprawniają kapłana do samowolnej decyzji w tej materii. Na te wszystkie cele mógłby oczywiście ordynariusz przeznaczyć te ofiary, ale decyzja jest jego suwerenną sprawą. Mógłby również przeznaczyć te środki np. na budowę seminarium, jakiegoś kościoła, czy nawet na utrzymanie duchownych. W każdym razie, zawsze należy pamiętać o podmiocie tej decyzji: jest nim ordynariusz.

 

      Ale o jakiego ordynariusza chodzi: czy jest nim ordynariusz własny celebransa, czy też ordynariusz miejsca celebrowania Eucharystii? Kanon tego nie wyjaśnia. Po ukazaniu się obecnego Kodeksu, pojawiły się wątpliwości w tej materii, dlatego skierowano Dubium do Papieskiej Komisji ds. Autentycznej Interpretacji Kodeksu. Fundament tej wątpliwości był nie tylko teoretyczny ale i praktyczny. Nieraz bowiem miano wątpliwości odnośnie przeznaczenia ofiar Mszy Świętych binowanych lub trynowanych jeśli chodzi o kapłanów zakonników lub członków stowarzyszeń życia apostolskiego. Ta sama sytuacja dotyczy prałatów personalnych czy ordynariuszy wojskowych. Czy taki kapłan powinien przeznaczyć te ofiary zgodnie z decyzją swojego ordynariusza, czy też ordynariusza miejsca celebrowania Eucharystii?

 

      Oficjalna odpowiedź Komisji zasadniczo odrzuca tu ordynariusza miejsca sprawowania Mszy Świętej. Kanon 951 § 1 odnosi się do ordynariusza własnego celebransa, „nisi de parochis et vicariis paroecialibus, pro quibus Ordinarius intelligitur Ordinarius loci”. Tak więc, ofiary z Mszy Świętych binowanych czy trynowanych należy przekazać zgodnie z decyzją własnego ordynariusza celebransa, chyba, że posiadają urząd proboszcza czy wikariusza, wówczas ordynariuszem dla nich jest ordynariusz miejsca ich parafii. Dotyczy to niektórych kapłanów kleru zakonnego obejmujących urząd proboszcza czy wikariusza w parafii zakonnej, czy też kapłanów na misjach, którym zostały powierzone wymienione   urzędy.

 

      Pomimo oficjalnej odpowiedzi Komisji, nie zawsze jednak udaje się uratować sprawiedliwość. Co w wypadku, gdy niektórym kapłanom, np. na misjach, nie zostały powierzone funkcje proboszczów czy wikariuszy, lecz wykonują inne obowiązki, np. w seminarium, kurii, placówce duszpasterskiej? Wydaje się, że w takiej sytuacji zawsze można uregulować sprawę dzięki odpowiednim porozumieniom pomiędzy ordynariuszem własnym kapłana a ordynariuszem miejsca, gdzie dany kapłan pracuje, chociaż literalnie rzecz biorąc, musiałby przeznaczyć ofiary z Mszy Świętych binowanych i trynowanych zgodnie z decyzją swojego własnego ordynariusza.

 

      § 2 tego kanonu dodaje, że kapłan koncelebrujący w tym samym dniu drugą Mszę św., nie może z żadnego tytułu przyjąć za nią ofiary.

 

      Zasadniczo prawodawca nie pozwala na sprawowanie drugiej Mszy Świętej tego samego dnia przez kapłana (kan.905). Zachodzą jednak wypadki, gdy jest to konieczne, np. w niedziele przy dużym napływie wiernych. Nie ma natomiast takiej konieczności w przypadku koncelebry. Nie ma potrzeby, aby dwóch czy więcej kapłanów sprawowało Eucharystię, gdy tego samego dnia celebrowali lub będą celebrowali jeszcze raz. Prawodawca daje jednak pewne możliwości, aby sprawować drugą Mszę Świętą danego dnia w koncelebrze, np. w czasie wizytacji biskupiej. Dając jednak takie możliwości, prawodawca ułatwia kapłanowi włączenie się w Ofiarę Eucharystyczną we właściwy mu sposób. Nie pozwala natomiast z tej okazji wypełniać jakichkolwiek zobowiązań chociażby miały na uwadze cele ogólnokościelne. Niezgodne z tym przepisem jest więc np. przekazywanie przez ordynariusza intencji mszalnych do odprawienia przez kapłanów w formie binatów, aby w ten sposób uzyskać odpowiednie środki na jakiś szczytny cel i odprawianie tych intencji poprzez celebrowanie drugiej Mszy Świętej przez tego samego kapłana w koncelebrze. Nie można również ulegać fałszywemu poczuciu miłosierdzia, gdy wierni usilnie proszą o sprawowanie Eucharystii w jakiejś intencji, składają ofiarę a następnie realizowanie tych próśb poprzez sprawowanie drugiej Mszy Świętej przez tego samego kapłana w koncelebrze. Istnieje tutaj inna możliwość. W przypadku zgodnego z prawem udziału w koncelebrze, prawodawca nie zabrania aplikowania owoców Mszy Świętej w jakiejś konkretnej intencji. Kapłan mógłby więc przyjąć przy tej okazji od wiernego jakąś intencję, odprawić ją, ale nie przyjąć za to jakiejkolwiek ofiary.

 

      Analizując ten paragraf, należy jeszcze doprecyzować jedną sprawę: w tekście czytamy o drugiej Mszy Świętej. Jak należy to rozumieć? Czy chodzi o drugą chronologicznie, czy też o inną. Właściwe rozumienie jest, że chodzi o jakąkolwiek inną. Mogłaby bowiem pojawić się tutaj sytuacja, w której, chronologicznie rzecz biorąc, koncelebra byłaby wcześniejsza, np. proboszcz sprawuje Msze Świętą za parafian, do której jest zobowiązany ze sprawiedliwości, w południe, natomiast, aby móc zatrzymać dla siebie ofiarę mszalną, dołącza się do koncelebry rano. Jest to sprzeczne z analizowanym tekstem, nie chodzi bowiem o drugą w sensie późniejszym, ale o jakąkolwiek inną.

 

      Pomiędzy paragrafem 1 i 2 obecnego kanonu możemy zauważyć pewną nieścisłość. Konsekwencją normy paragrafu 1 jest to, że kapłan może zatrzymać dla siebie ofiarę ze wszystkich sprawowanych przez siebie Mszy Świętych w Uroczystość Bożego Narodzenia. Na podstawie prawa ogólnego, kapłan może celebrować lub koncelebrować tego dnia trzykrotnie, jeśli robi to we właściwych porach. Może więc zdarzyć się sytuacja, gdy kapłan tego dnia trzykrotnie koncelebruje. Należy się mu wówczas ofiara z wszystkich trzech Mszy Świętych, bez względu na to, że są to Msze Święte koncelebrowane. Istnieje więc jeden tytuł, gdy kapłan może przyjąć jałmużnę mszalną koncelebrując drugą lub nawet trzecią Mszę Świętą. Wydaje się, że wyjątek ten nie został umieszczony w paragrafie 2 przez zwykłe niedopatrzenie.

 

Wysokość ofiar mszalnych

 

Kan. 952 — § 1. Do synodu prowincjalnego lub do zebrania biskupów prowincji, należy określić dekretem wysokość ofiary składanej za odprawianie i ofiarowanie Mszy św., i kapłanowi nie wolno domagać się wyższej ofiary. Może jednak przyjąć dobrowolnie złożoną ofiarę wyższąod określonej, jak również ofiarę niższą.

 

§ 2. Gdzie nie ma takiego dekretu, należy zachować zwyczaj obowiązujący w diecezji.

 

§ 3. Członkowie wszystkich instytutów zakonnych winni zachować dekret lub miejscowy zwyczaj, o których w §§ 1 i 2.

 

      Kanon skupia się na ustaleniu wysokości ofiar mszalnych w tym celu, aby wierni mogli w łatwy i dostępny sposób je poznać.

 

      W pracach przygotowawczych obecnego Kodeksu przez dłuższy czas nie był rozwiązany problem autorytetu, który mógłby zadecydować o wysokości ofiar mszalnych. Było to wynikiem braku określenia, jaki powinien być zakres terytorialny wspomnianej normy. KPK z 1917 r. w kan. 831 dawał taką możliwość każdemu ordynariuszowi miejsca. W komisji przygotowawczej padały różne propozycje: ordynariusz miejsca, biskup diecezjalny, konferencja episkopatu, biskup diecezjalny według norm episkopatu. Ostatecznie zadecydowano, że będzie to prowincja kościelna. Z jednej strony, obszar konferencji episkopatu wydawał się za duży — na jej terenie mogą istnieć duże różnice uwarunkowań, z drugiej strony, obszar diecezji wydawał się za mały — należy dbać bowiem o pewnego rodzaju równość i jednoznaczność praktyki w tej delikatnej materii na większym terytorium.

 

      Tak więc zadecydowano, że najodpowiedniejszym terytorium jest obszar prowincji kościelnej. Ale, kto na tym terenie powinien decydować o wysokości ofiar mszalnych? Kompetentnym autorytetem jest synod prowincjalny (por. kan. 432 § 1) albo zebranie biskupów prowincji. Synod prowincjalny lub zebranie biskupów prowincji określa wysokość jałmużny mszalnej poprzez dekret. Jeśli dekret zostanie wydany przez synod prowincjalny, musi zostać przejrzany (recognitio) przez Stolicę Apostolską (por. kan. 446). Jeśli chodzi o naturę tego dekretu, wydaje się, że chodzi o dekret ogólny, który jest ustawą we właściwym znaczeniu i rządzi się przepisami kanonów o ustawach (por. kan. 29).

 

      Jeśli chodzi o czas obowiązywalności dekretu, należy mieć na uwadze warunki miejscowe i odnawiać go – przynajmniej w części dotyczącej wysokości ofiary – w zależności od zmiany okoliczności.

 

      Raz ustalona wysokość ofiar mszalnych powinna zostać podana do wiadomości wiernym danej prowincji kościelnej. Kapłanowi zaś nie wolno domagać się jałmużny wyższej, niż to zostało ustalone. Istnieje jednak możliwość otrzymania wyższej ofiary, gdy wierni sami spontanicznie taką przekazują. Z drugiej strony, kapłan nie jest zobowiązany przestrzegać ustalonej wysokości, jeśli chodzi o ofiary niższe. W tym wypadku, zawsze jest wolny je przyjąć. Tak więc, ustalona wysokość ofiar mszalnych jest raczej wysokością orientacyjną a nie ścisłą normą.

 

      § 2 tego kanonu wskazuje na sytuacje, gdy nie ma odpowiedniego dekretu regulującego wysokość ofiar mszalnych – należy wówczas zachować zwyczaj obowiązujący w diecezji. Chodzi tu oczywiście o zwyczaj w sensie prawnym (por. kan. 23–28), ale rozumiany powinien być jako zasada, a nie jako wysokość ofiar.

 

      W ostatnim paragrafie (§ 3) kanon wychodzi naprzeciw ewentualnym wątpliwościom: normy dotyczące wysokości ofiar mszalnych, obowiązujące na danym terenie, wiążą wszystkich. Co prawda, kanon mówi o członkach wszystkich instytutów zakonnych, ale myśl prawodawcy jest jasna: pragnie uniknąć wszelkich niejasności w tej materii, więc normom terytorialnym powinni podlegać wszyscy znajdujący się na tym obszarze. Normy, o których tu mówimy, należy traktować jako ustawy, które zaradzają porządkowi publicznemu, a więc obowiązują wszystkich, w tym także podróżnych (por. kan. 13 § 2, 2o).

 

      W związku z wysokościami ofiar mszalnych, należy jeszcze zwrócić uwagę na specyficzną polską sytuację w tej materii. Otóż w naszym kraju nie obowiązują jakieś konkretne normy pisane na temat wysokości ofiar mszalnych. Tradycyjnie obowiązuje zwyczaj „co łaska”. Dla wielu jednak kapłanów, przynajmniej w niektórych diecezjach, ofiary mszalne są praktycznie jedynym źródłem dochodów, a więc jedynym środkiem do życia. Z tego powodu mogą nieraz pojawić się zarzuty ze strony wiernych o nadmiernej wysokości tych ofiar. Do roztropności kapłanów należy unikać tu wszelkiego rodzaju niedomówień, czy chociażby podejrzeń o nadużycia. Z drugiej jednak strony, wierni, którzy często mają fałszywe pojęcie, że kapłani jeszcze z jakichś innych  źródeł mają dochody, powinni być świadomi ciążącego na nich obowiązku utrzymania duszpasterzy i że w tej chwili realizują ten obowiązek poprzez ofiary mszalne.

 

Ilość przyjmowanych ofiar mszalnych

 

Kan. 953 — Nikomu nie wolno przyjąć do osobistego odprawiania tylu ofiar mszalnych, że sam nie może im zadośćuczynić w ciągu roku.

 

      Sformułowanie tego kanonu gwarantuje efektywną realizację woli wiernych. Ujęcie tego zakazu w formie negatywnej — nikomu nie wolno – wyraża bezwzględny obowiązek każdego kapłana przestrzegania tej normy.

 

      Cel tej normy jest jasny: przyjmując nieokreśloną ilość ofiar mszalnych do osobistego odprawienia nie gwarantuje się ostatecznie ich realizacji. Aby uniknąć tego niebezpieczeństwa, prawodawca daje tutaj ograniczenie jednego roku. Z treści kanonu można jeszcze wyciągnąć inny wniosek: nie wolno przyjmować ofiar mszalnych do osobistej realizacji w okresie późniejszym niż jeden rok. Co prawda, kapłan mógłby odprawić je w ciągu roku, bo jest tych ofiar niewielka liczba, ale ich celebrowanie odłożone byłoby z woli wiernego na okres kilku lat. Taka praktyka jest również niedopuszczalna.

 

      Wcześniej widzieliśmy już, że jednym z podstawowych elementów w materii ofiar mszalnych jest wola ofiarodawcy. Kanon obecnie omawiany ogranicza jednak tę wolę i podporządkowuje ją woli prawodawcy. Nie może więc wierny prosić o osobiste odprawienie przez jednego kapłana ilości Mszy Świętych przekraczających okres jednego roku (np. 400). Jak później zobaczymy, jest czymś godziwym przyjmowanie większej ilości ofiar mszalnych, z zamiarem jednak przekazania części z nich innemu kapłanowi lub kapłanom.

 

      Może jednak zdarzyć się sytuacja, że po upływie roku od momentu przyjęcia zobowiązania mszalnego, nie można było celebrować tej Mszy Świętej. W takim wypadku, intencje oraz ofiary z tym związane należy  przekazać własnym ordynariuszom (por. kan. 956).

 

      Na koniec warto jeszcze raz podkreślić, że istnieje możliwość przyjęcia większej liczby ofiar mszalnych. Wspominany już tutaj Dekret w sprawie intencji mszalnych wyjaśnia to w następujący sposób: „Kapłani, którzy otrzymują wielką liczbę ofiar na Msze Święte w indywidualnych intencjach, na przykład w Dniu Zadusznym lub z innej szczególnej okazji, jeśli nie mogą sami spełnić życzeń ofiarodawców w okresie roku (kan. 953), nie powinni im odmawiać, udaremniając zbożny zamysł wiernych i odwodząc ich od dobrego postanowienia, ale raczej przekazać ofiary innym kapłanom (kan. 955) lub swemu ordynariuszowi (kan. 956)”. Do roztropności kapłana należy odpowiednie poinformowanie o tej możliwości wiernych.

 

      W Kościele polskim można zaobserwować pewną praktykę duszpasterską związaną z przyjmowaniem intencji mszalnych, która wydawałaby się sprzeczna z analizowanym kanonem, taką jednak nie jest. Otóż, w parafiach często przyjmowane są intencje mszalne z dosyć dużym wyprzedzeniem, nierzadko ponad jeden rok. Nie są jednak przyjmowane wówczas same ofiary. Jest to wtedy pewnego rodzaju rezerwacja dnia i czasu aplikowania Eucharystii w określonej intencji. Duszpasterze proszą jedynie wówczas, aby ofiara związana z tą Mszą Świętą została uregulowana w bezpośredniej bliskości celebrowania Eucharystii. Taka praktyka jest dopuszczalna. Należy bowiem przypomnieć, że faktyczne zobowiązanie kapłana do odprawienia tej Mszy Świętej rozpoczyna się dopiero od momentu złożenia samej ofiary, a nie od momentu zapisania konkretnej intencji. Nadużyciem w takiej sytuacji byłoby przyjmowanie wraz z zapisanymi intencjami także ofiar na dłuższy czas do przodu, np. na trzy lata z góry.

 

Miejsce realizacji zobowiązań mszalnych

 

Kan. 954 — Jeśli w niektórych kościołach lub kaplicach proszą o odprawienie tylu Mszy św., że nie można ich tam odprawić, wolno stypendia przekazać gdzie indziej, chyba że ofiarodawcy wyraźnie okazali wolę przeciwną.

 

      Poprzedni kanon mówił o maksymalnym czasie, w którym należy zrealizować osobiste zobowiązania mszalne. Obecny zajmuje się miejscem, w którym, w określonych przypadkach, należy celebrować Mszę Świętą.

 

      Dyscyplina odnośnie miejsca celebrowania Eucharystii jest mniej rygorystyczna niż poprzednio omawiane. Najważniejsze dla prawodawcy jest zagwarantowanie, że Msza Święta w danej intencji będzie sprawowana. Drugorzędną sprawą jest konkretne miejsce tej celebry. Norma zwraca uwagę na te sytuacje, w których wierni ofiarowywaliby w jakimś miejscu, nieważne z jakiego powodu, tyle intencji mszalnych, że nie można ich tam odprawić w jakimś rozsądnym czasie.

 

      Przepis kanonu bierze pod uwagę wolę wiernego składającego ofiarę w jakiejś intencji, ale ma na uwadze także kapłanów, aby ci byli w stanie zrealizować przyjęte zobowiązania.

 

      W materii ofiar mszalnych, zakłada się, że wolą ofiarodawcy jest sprawowanie Mszy Świętej w kaplicy czy kościele, w których złożono daną jałmużnę. Nieczęsto jednak zachodzi sytuacja, w których wierni wprost życzyli by sobie, aby dana intencja była zrealizowana właśnie w tym jednym, konkretnym miejscu. Nie mając wprost wyrażonej woli, zakłada się jednak, że tak jest – wierny, składając ofiarę, pragnie aby była ona zrealizowana w tym właśnie miejscu. Dlatego, jako zasada, jeśli jest to możliwe, należy realizować zobowiązania mszalne w miejscu, w którym były złożone.

 

       Jednakże, mając na celu przede wszystkim realizację przyjętych intencji, prawodawca daje dużą wolność przyjmującemu ofiarę: może przekazać tę ofiarę gdzie indziej. W tym aspekcie Kodeks nie daje żadnych ograniczeń. Trochę inaczej tę sprawę regulował Kodeks z 1917 r. Otóż w kanonie 836 znajdujemy przepis, że w kościołach, w których była taka liczba intencji, że nie można by ich tam odprawić, należy poinformować o tym wiernych za pomocą wywieszonego ogłoszenia. Obecnie zakłada się, że ogłoszenie wywieszone w widocznym miejscu, zastąpione zostało jawnością normy kanonicznej. Wydaje się jednak, że z punktu widzenia roztropności duszpasterskiej, należałoby w jakiś sposób informować wiernych o możliwości przekazania ich ofiar gdzie indziej.

 

      Przepis tutaj analizowany daje pewną wolność przyjmującemu ofiary mszalne, jednakże bierze również pod uwagę partykularną wolę wiernego: jeśli wprost wyrazi taką wolę, należy sprawować Eucharystię w jego intencji w miejscu ofiarowania.

 

      Jeśli okazało by się jednak, że tych intencji (w których wierni wprost proszą o sprawowanie w tym właśnie miejscu) jest tyle, że nie można ich było zrealizować w ciągu roku, należy przesłać je do ordynariusza (por. kan. 956).

 

Powierzanie innym intencji i ofiar mszalnych

 

Kan. 955 — § 1. Kto zamierza powierzyć innym odprawienie intencji mszalnych, powinien przekazać je możliwie najszybciej wybranym przez siebie kapłanom, byleby tylko był przekonany, że są wolni od podejrzeń; powinien przekazać w całości przyjętą ofiarę, chyba że na pewno wiadomo, iż nadwyżka w stosunku do wysokości obowiązującej w diecezji, została dana ze względu na osobę. Ciąży na nim również obowiązek troski o odprawienie Mszy św., dopóki nie uzyska potwierdzenia tak o przejęciu zobowiązania, jak i otrzymaniu ofiary.

 

§ 2. Czas, w którym należy odprawić Msze św., liczy się od dnia przyjęcia ich przez kapłana mającego je odprawiać, chyba że stwierdza się co innego.

 

§ 3. Ci, którzy powierzają innym Mszę św. do odprawienia, powinni od razu zapisać w książce zarówno Msze św. przyjęte, jak i przekazane, zaznaczając również wysokość ofiary.

 

§ 4. Każdy kapłan powinien dokładnie zapisywać Msze św., które przyjął do odprawienia i które odprawił.

 

      Poprzedni kanon dopuszcza możliwość przekazania intencji i ofiar mszalnych komu innemu. Obecny reguluje sposób tego przekazywania. Za każdym razem należy jednak pamiętać, że obowiązek troski o odprawienie tych intencji leży zawsze na przyjmującym. Najpierw w paragrafie 1 czytamy, kiedy i komu można przekazać zobowiązania mszalne.

 

       Jeśli jakiś kapłan decyduje, że nie będzie osobiście realizował przyjętych intencji, musi jak najszybciej poszukać kapłana lub kapłanów odpowiednich do przekazania im tych zobowiązań. Kanon kładzie nacisk na pilny charakter tego przekazania, aby przez zbytnie ociąganie nie narazić intencji na trudności w realizacji w rozsądnym czasie. W przekazaniu intencji mszalnych przekazujący ma pełną wolność, byleby był przekonany, że kapłani przyjmujący są wolni od jakichkolwiek podejrzeń. Nie ma tu potrzeby prezentowania jakichkolwiek dokumentów ordynariusza czy czegoś podobnego; wystarczy, że nie ma uzasadnionych obiekcji co do zdatności kapłana.

 

      Należy „przekazać w całości przyjętą ofiarę, chyba że na pewno wiadomo, iż nadwyżka w stosunku do wysokości obowiązującej w diecezji, została dana ze względu na osobę”. Norma tutaj zawarta pochodzi prawie dokładnie z kan. 840 § 1 KPK z 1917 r. Warunkiem przekazywania intencji mszalnych innym kapłanom jest przekazanie całej przyjętej ofiary 45. Nie można zatrzymać sobie jakiejś części, nawet gdyby przekazujący ponosił jakieś koszty z tytułu przekazywania, np. konieczność opłacenia przekazu pocztowego itp. Prawodawca dba tutaj, aby nie było powodów do „handlu” intencjami.

 

       Prawodawca dopuszcza jednak zatrzymanie jakiejś części ofiary, jeśli na pewno wiadomo, że nadwyżka w stosunku do wysokości obowiązującej w diecezji, została dana ze względu na osobę. Nie wystarczy tu tylko przypuszczenie, gdy ofiarujący daje wyższą ofiarę niż to jest praktykowane. Np. nie wystarczy, gdy proboszcz otrzymuje wyższą ofiarę, zatrzymanie jakiejś części, tłumacząc, że zapewne nadwyżka była ze względu na to, że jest on proboszczem. Kanon wymaga tu specyficznej pewności (certo). Zwykłe przypuszczenie, nawet gdyby było bardzo prawdopodobne, nie jest wystarczające. Jeśli chodzi o zdeterminowanie wysokości obowiązującej w diecezji, należy mieć na uwadze analizowany już kanon 952.

 

       Ostatni fragment pierwszego paragrafu dodaje, że przekazanie intencji nie wywiera żadnego skutku, jeśli nie zostały one zaakceptowane oraz nie została przekazana ofiara. Obowiązek odprawienia tej intencji pozostaje nadal na przyjmującym tę ofiarę. Norma ta jest podobna do przepisów związanych z przyjmowaniem intencji. Aby mogło zaistnieć zobowiązanie, intencja mszalna musi zostać przyjęta oraz musi zostać złożona ofiara (w szczególnych warunkach kapłan może z ofiary zrezygnować). W przekazywaniu ofiar obowiązuje ta sama zasada. Intencja musi zostać przyjęta, oraz musi zostać przekazana ofiara. Dopóki to nie nastąpi, obowiązek ciąży na przekazującym. Jeśli przekazujący sam osobiście nie przekazał intencji, tak długo nie może czuć się zwolniony z obowiązku ich odprawienia, dopóki nie upewni się, że ofiary zostały przekazane i przyjęte.  Jeśli ofiary mszalne zostaną skradzione lub zaginą podczas przesyłania, stratę ponosi przesyłający a nie adresat.  Z chwilą rzeczywistego i potwierdzonego przekazania ofiar mszalnych przekazujący jest wolny od jakichkolwiek zobowiązań wynikających z przyjętych intencji.

 

       § 2 tego kanonu określa czas, w którym należy odprawić przyjęte intencje mszalne. Początek tego czasu należy liczyć od dnia przyjęcia intencji oraz ofiar mszalnych. Jak już było wspomniane, nie wystarczy samo przyjęcie intencji mszalnej. Z tą intencją jest zawsze złączona odpowiednia ofiara. Tak więc, czas liczy się od momentu, kiedy kapłan akceptuje i przyjmuje zobowiązanie. Nie chodzi tu jednak o kapłana, który przyjmuje tę intencję i ostatecznie odprawia, lecz o kapłana, który jako pierwszy przyjął odpowiednie zobowiązanie. Mówiąc o kapłanie, który jako pierwszy przyjął ofiarę mszalną, prawodawca pragnie ograniczyć czas, w którym Msza Święta w tej intencji nie byłaby sprawowana. Mogłoby się bowiem zdarzyć, że ofiara byłaby kilka razy przekazywana, a przez to czas jej realizacji odkładany byłby w nieskończoność. Paragraf nie konkretyzuje, jaki to miałby być czas, ale zapewne chodzi tu o czas wyznaczony w kan. 953 i 956, czyli jednego roku.

 

     W § 3 wraca jeszcze raz sprawa dokładnej kontroli przyjętych oraz przekazanych ofiar mszalnych. Nawet, jeśli ktoś osobiście nie odprawia przyjętych intencji mszalnych, powinien odnotowywać każdorazowo fakt przyjęcia oraz przekazania tych zobowiązań.       Powinien również zapisywać wysokość ofiar składanych przy tej okazji przez wiernych. Prawodawca daje jeszcze jedno wskazanie: nie powinno się tego czynić gdziekolwiek, np. na jakimś skrawku papieru, w podręcznym kalendarzu, ale w specjalnie do tego celu założonej i prowadzonej księdze.

 

        Fakt prowadzenia dokładnych zapisów przyjętych i odprawionych intencji mszalnych dotyczy również każdego kapłana, który osobiście przyjmuje i jest odpowiedzialny za realizację tych intencji. Zobowiązanie to jest bardzo poważne i powinno być dokładnie przestrzegane, aby przez np. poważną chorobę czy śmierć kapłana jakieś intencje nie zostały zrealizowane.

 

       W naszych parafiach często jest stosowana praktyka przyjmowania intencji mszalnych w biurze parafialnym, bez imiennego określania, który kapłan daną intencję będzie odprawiał. Na prowadzącym biuro, a w szczególności na proboszczu ciążą wówczas wszystkie obowiązki związane z przyjmowaniem i realizacją intencji mszalnych.

 

      Z kanonu tutaj analizowanego przebija wielka troska prawodawcy o sam fakt realizacji przyjętych intencji i ofiar mszalnych. Stara się w najdrobniejszych szczegółach ustalić normy, które pomogłyby wyeliminować jakiekolwiek niebezpieczeństwo pominięcia przyjętej intencji mszalnej.

 

Przekazywanie niezrealizowanych intencji mszalnych

 

Kan. 956 — Wszyscy zarządcy pobożnych fundacji albo w jakikolwiek sposób zobowiązani do troski o odprawienie Mszy św., czy to duchowni czy świeccy, powinni przesłać do własnych ordynariuszy te zobowiązania mszalne, których nie wypełniono w ciągu roku, zachowując sposób przez nich określony.

 

       Norma tutaj przedstawiona ma na uwadze pewne sytuacje szczególne. Nikomu nie wolno przyjmować do osobistej realizacji tylu ofiar mszalnych, że nie może ich odprawić w ciągu jednego roku (kan. 953), z drugiej strony, jeśli ktoś rozumnie zakłada, że sam nie może zrealizować przyjętych zobowiązań, powinien je wcześniej przekazać innemu kapłanowi (kan. 954). Mogą jednak zdarzyć się sytuacje, gdy nie było żadnego zaniedbania ze strony tego, kto przyjął intencję i ofiarę mszalną, ale z jakichś powodów nie doszło do realizacji tych zobowiązań, np. poważnej choroby kapłana.

 

      Kanon zwraca uwagę, że sytuacje takie mogą zaistnień m.in. w pobożnych fundacjach (por. kan. 1299), gdzie może istnieć jakiś obowiązek odprawiania Mszy Świętych w intencjach np. fundatora.

 

      Norma tutaj przedstawiona nie mówi tylko o kapłanach ale o wszystkich, na których spoczywa troska o zrealizowanie ciążącego zobowiązania.

 

      Gdyby zdarzyła się taka sytuacja, że nie zrealizowano by danej intencji, należy przesłać ją do swojego ordynariusza. Najczęściej będzie to ordynariusz miejsca, ale innym razem nie (por. kan. 134). To właśnie ordynariusz, a nie ordynariusz miejsca, jest odpowiedzialny za wykonanie wszystkich pobożnych rozporządzeń (kan. 1301).

 

      Czas do realizacji każdego zobowiązania mszalnego prawodawca wyznacza na jeden rok. Rok jest liczony od momentu otrzymania ofiary mszalnej i należy liczyć go zgodnie z kan. 202, czyli 365 dni. W przypadku pobożnych fundacji, rok jest liczony najczęściej od 1 stycznia do 31 grudnia. Kryterium to jest bardzo jasne, ale należy powtórzyć jeszcze raz, że przyjęcie zobowiązania mszalnego liczy się od momentu przyjęcia ofiary mszalnej. W pobożnych fundacjach ofiara jest składana każdego roku, bo choćby fundacja była założona przed wieloma laty, to jednak ofiara mszalna jest włączona w samą fundację.

 

      Sposób przekazywania niezrealizowanych zobowiązań mszalnych powinien zostać dokładniej określony przez ordynariusza. Gdyby jednak nie było odpowiednich norm, nie oznacza to, że nie ma takiego obowiązku. Należy wówczas stosować się do norm zwyczajowych (por. kan. 19).

 

Czuwanie nad wypełnieniem zobowiązań mszalnych

 

Kan. 957 — Obowiązek i prawo czuwania nad wypełnieniem zobowiązań mszalnych w kościołach kleru diecezjalnego należy do ordynariusza miejsca, w kościołach zaś instytutów zakonnych lub stowarzyszeń życia apostolskiego — do ich przełożonych.

 

      Jak dotychczas, widzieliśmy wielką troskę prawodawcy o faktyczną realizację zobowiązań mszalnych. Obecny kanon precyzuje autorytet, który jest zobowiązany do troski o wypełnienie przyjętych intencji i ofiar.

 

      Autorytetem kompetentnym do kontroli we wszystkich kościołach kleru diecezjalnego jest ordynariusz miejsca, jeśli chodzi o instytuty zakonne lub stowarzyszenia życia apostolskiego, odpowiedni przełożony.

 

       Problem mógłby się pojawić w związku z tzw. parafiami zakonnymi, gdzie ordynariusz miejsca powierza jakiemuś zakonowi lub stowarzyszeniu życia apostolskiego prowadzenie parafii. Jaki jest wówczas ten odpowiedni autorytet? W kanonie 951, w związku z Mszami binowanymi i trynowanymi, widzieliśmy, że ordynariuszem dla zakonników i członków stowarzyszeń życia apostolskiego jest ich własny ordynariusz oprócz proboszcza i wikariusza, dla których ordynariuszem jest ordynariusz miejsca. Poprzez analogię, można by również mówić o takim samym rozwiązaniu w obecnej sytuacji. Treść jednak kanonu wyklucza taką interpretację. Nieważne, czy zakonnicy prowadzą parafię czy też nie, autorytetem kompetentnym do kontroli w ich wypadku jest ich własny przełożony. Poprzez tę normę prawodawca ujednolica normy dla konkretnych kościołów, aby nie było nigdy wątpliwości, kto powinien czuwać nad prawidłową realizacją przyjmowanych zobowiązań mszalnych.

 

Księga intencji i ofiar mszalnych

 

Kan. 958 — § 1. Proboszcz oraz rektor kościoła lub innego pobożnego miejsca, w których zwykło się przyjmować stypendia mszalne, powinni posiadać specjalną książkę, w której dokładnie mają zapisywać liczbę Mszy św. przyjętych do odprawienia, intencje, jak również złożoną ofiarę i odprawienie.

 

§ 2. Ordynariusz jest obowiązany każdego roku sprawdzać osobiście lub przez innych te księgi.

 

      O odpowiedniej księdze intencji i ofiar mszalnych była już mowa w kan. 955. wówczas jednak dotyczyło to raczej osób prowadzących „własną” kancelarię, tzn. osobiście przyjmujących intencje mszalne. Obecny przepis dotyczy przyjmowania intencji i ofiar mszalnych w sposób „instytucjonalny”, tzn. w kościołach parafialnych, rektorskich, czy w innych pobożnych miejscach, tam, gdzie kapłani sami osobiście nie przyjmują dla siebie zobowiązań mszalnych. Odpowiedzialnym za realizację tych zobowiązań jest osoba odpowiedzialna za to miejsce, ale prawodawca dodaje jeszcze jeden warunek: powinna być tam prowadzona odpowiednia księga intencji. Należy w niej dokładnie zapisywać liczbę Mszy Świętych przyjętych do odprawienia, intencje w jakich mają być odprawione, wysokość ofiary i wreszcie, już po fakcie, zrealizowanie tego zobowiązania.

 

      W naszych parafiach najczęściej prowadzona jest taka księga w formie kalendarza. Wierni proszą wówczas o odprawienie Mszy Świętej w ich intencjach w ściśle określony dzień i o określonej porze. Do roztropności należy wówczas odnotowanie również jakiegoś kontaktu z tymi wiernymi, aby w momencie zaistnienia jakiejś trudności w realizacji tego zobowiązania, móc ewentualne je przenieść na inny dzień czy godzinę.

 

      § 2 zobowiązuje ordynariuszy, aby każdego roku sprawdzali osobiście albo przez innych te księgi. Często zobowiązanie to ordynariusz wypełnia poprzez dziekanów. Jeśli chodzi o ordynariuszy, to należy mieć na uwadze obserwacje poczynione w poprzednim kanonie. Właściwy autorytet odpowiedzialny za realizację zobowiązań mszalnych, jest również odpowiednim do kontroli prowadzonych ksiąg.

 

Zakończenie

 

        Sprawa ofiar mszalnych budzi nieraz kontrowersje. Związane jest to najczęściej z ich wysokością. W naszych polskich warunkach nie wszystkie sprawy związane z przyjmowaniem i realizacją ofiar mszalnych są jasno przedstawiane. Wiąże się to przede wszystkim z nieokreśloną sytuacją materialną kapłanów, dla których jałmużna mszalna niejednokrotnie jest podstawą utrzymania. Problemy jednak, czy kontrowersje powstające przy okazji ewentualnych nadużyć nie mogą przysłonić ważności i konieczności sprawowania Mszy Świętych w określonych intencjach. Jawi się tutaj konieczność odpowiedniej formacji wiernych w tym aspekcie. Formacja ta powinna opierać się o rzetelną wiedzę na ten temat. To było właśnie celem prezentowanego tekstu: ukazanie aktualnej dyscypliny Kościoła na temat ofiar mszalnych.

 

        Jeśli chodzi o samą dyscyplinę, mogliśmy zauważyć, że opiera się ona w znacznej mierze o tradycję Kościoła, która była już wyrażona w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1917 r. Odnośnie tamtego tekstu, obecnie można dostrzec kilka istotnych zmian, ale główne idee pozostały takie same. Inne zmiany dotyczyły raczej pewnego rodzaju doprecyzowań, czy zmian stylistycznych.

 

        Niezmienna pozostała jednak główna zasada: najistotniejszą stroną w sprawie jałmużny mszalnej pozostaje cały czas ofiarodawca, oraz że realizacja przyjętego zobowiązania mszalnego jest rzeczą świętą.                                                                              Ks. Aleksander Sobczak

 

 

 

 

 

Cudowny Medalik

 

    Historia Cudownego Medalika rozpoczyna się 27 listopada 1830 roku, kiedy to nieznanej nikomu nowicjuszce Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, Katarzynie Labouré, objawia się Matka Boża. Podczas tego objawienia usłyszała ona słowa: "Postaraj się o wybicie i rozpowszechnienie medalika według tego wzoru. Wszyscy, którzy  będą go nosić z ufnością i wiarą, otrzymają wiele łask".

    Św. Katarzyna zobaczyła dwie strony medalika. Na awersie postać Maryi, wyciągającej ku ziemi ręce, z których emanują promienie oznaczające łaski zlewane na ludzi. Maryję otacza napis: "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Rewers obejmuje znak krzyża, z umieszczoną pod nim literą "I" oraz "M" (Immaculata Maria - Niepokalana Maryja). Poniżej dwa serca - jedno z koroną cierniową, drugie z koroną z róż, przebite mieczem. Symbolizują one miłość Jezusa i Maryi wobec ludzi oczekujących na łaski.

    Katarzyna nie uczyniła ze swego objawienia sprawy publicznej - zwierzyła się jedynie swojemu spowiednikowi, księdzu Aladel. Ona sama pracowała w przytułku w Paryżu jako kucharka i praczka, zajmowała się hodowlą krów, wreszcie była furtianką. Dopiero po jej śmierci odczytano - spisaną na polecenie spowiednika - relację o objawieniach i od tej pory Medalik, wkrótce nazwany Cudownym, zaczął być powszechnie noszony jako źródło łaski. Ksiądz Aladel zwlekał początkowo z wybiciem medalika. W końcu zdecydował się przedstawić całą sprawę arcybiskupowi Paryża - de Quelen. Arcybiskup po wstępnym zbadaniu sprawy orzekł, że nie widzi w tym nic, co by sprzeciwiało się nauce katolickiej. 30 czerwca 1832 roku wybito 1500 pierwszych medali. Dla bardzo wielu łask zyskał on sobie tak wielką sławę, że mu nadano imię ”cudownego medalika”. W ciągu 10 lat w samym tylko Paryżu wybito w różnych wielkościach ponad 60 milionów jego egzemplarzy. W roku 1836 arcybiskup Paryża zarządził kanoniczne zbadanie objawień oraz łask, jakie wierni otrzymali przez cudowny medalik. Raport komisji stwierdził wiarygodność tak objawień, jak i cudów. Wtedy biskup wydał oficjalną aprobatę.

    Nazwę ”cudowny medalik” zatwierdziła Stolica Święta, a papież Leon XIII dekretem z dnia 23 lipca 1894 roku zezwolił na coroczne obchodzenie święta Objawienia Cudownego Medalika (dnia 27 listopada).

    W słowach wypowiedzianych 27. 11. 1830 roku do św. Katarzyny, Najświętsza Maryja Panna złożyła obietnicę, że łask nam nie poskąpi. Matka Boża obiecała bowiem:

           „Wszyscy, którzy nosić będą ten Medalik, otrzymają wiele łask.

           Łaski będą obfitsze dla tych, którzy nosić go będą z ufnością”.

     Obietnica ta została potwierdzona przez niezliczoną ilość udzielonych wielkich łask! Od objawień w roku 1830 do dnia dzisiejszego wybito miliony Medalików, które zostały rozprowadzone na wszystkich kontynentach.

 

 

 

 

Przynależność do Szkaplerza

 

Krótka historia Szkaplerza św.

    Historia Szkaplerza Św. sięga XII w., kiedy to du­chowi synowie Proroka Eliasza prowadzący życie kontemplacyjne na Górze Karmel, prześladowani przez Turków, przenieśli się do Europy. Ich tryb ży­cia wzbudzał podziw i szacunek, choć spotykali się również z niechęcią i uprzedzeniami.

   Stolica Apostolska upatrując w „Braciach Najśw. Maryi Panny z Góry Karmel" skuteczną pomoc w ożywieniu życia chrześcijańskiego przez ich życie, modlitwy i umartwienia, przyjęła z radością nową rodzinę zakonną i ułatwiła jej zakładanie nowych klasztorów. Dzięki poparciu władz kościelnych za­kon karmelitów szybko rozwijał się i promieniował przykładnym życiem.

   Należy odnotować szybki rozwój zakonu w Anglii. Zasłużył się tam szczególnie wielki czciciel Maryi, mąż modlitwy i wielkiej świątobliwości, Szymon Stock. Kiedy dostrzegł niebezpieczeństwa grożące zakonowi, przypuścił „szturm" do nieba, by wybłagać opiekę i wsparcie Tej, która od początku istnienia zakonu była jego niezawodną Orędowniczką.

   Kiedy w nocy z 15 na 16 lipca 1251 r. trwał na mo­dlitwie, ujrzał Najśw. Dziewicę w otoczeniu aniołów podającą mu Szkaplerz brązowego koloru.

   Usłyszał te oto słowa Maryi: „Przyjmij, najmilszy synu, Szkaplerz twego zako­nu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich Karmelitów. Kto w nim umrze, nie zaz­na ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecz­nego zobowiązania".

   Święty Szymon Stock z radością i miłością przyjął Szkaplerz i jako przełożony zakonu polecił całej ro­dzinie zakonnej modlić się o rozszerzenie w świecie nabożeństwa szkaplerznego.

   W XIV wieku Najśw. Panna Maryja ukazała się papieżowi Janowi XXII, polecając mu w opiekę „swój zakon" karmelitański. Obiecała obfite łaski i zba­wienie należącym do zakonu i wiernie wypełniają­cym swoje śluby, a także należącym do Bractwa, Szkaplerznego, którzy będą zachowywać cnotę czy­stości według swego stanu i będą się modlić za Koś­ciół święty. Na końcu obiecała wszystkim nadzwy­czajną łaskę, znaną pod nazwą „przywileju sobotnie­go": „Ja, ich Matka, w pierwszą sobotę po ich śmier­ci, wyzwolę ich z czyśćca i powiodę na górę żywota wiecznego".

   Stolica Apostolska Szkaplerz uznała jako sakra­mentale, tzn. znak, który noszącego usposabia do przyjęcia łaski oraz pogłębienia życia łaski w sobie. Swą władzą apostolską Kościół potwierdził przywile­je Szkaplerza, moc jego opierając na modlitwach ca­łego Kościoła. Nabożeństwo zaś szkaplerzne uznał, obok Różańca św. za podstawowe nabożeństwo ma­ryjne.

   Kult Matki Bożej Szkaplerznej i praktyka nosze­nia Szkaplerza Karmelitańskiego, mając tak mocne poparcie Stolicy Świętej, szybko rozszerzyły się nie tylko w Europie, lecz i w całym świecie. Karmelici rozkrzewiali to nabożeństwo z wielkim oddaniem, upatrując w nim siłę, mogącą ożywić wiarę i uzdro­wić obyczaje. Wszędzie, gdzie powstawały klasztory karmelitańskie, kult Matki Bożej Szkaplerznej pro­mieniował na okolicę. Nieustannie zwiększała się li­czba wiernych, przyjmujących Szkaplerz św. Wzra­stała wiara w moc Szkaplerza św.

   Do Polski kult Matki Bożej Szkaplerznej przynie­śli karmelici pod koniec XIV w. Ożywienie tego kul­tu miało miejsce wraz z przybyciem do Polski kar­melitów bosych w 1605 r. Zaraz w roku następnym królewicz Władysław IV ze szlachtą dworu przyjął Szkaplerz św. i od tego czasu bractwo Szkaplerza św. rozszerza się szybko w naszym kraju. W naszych cza­sach bractwo Szkaplerza istnieje prawie wszędzie a często cudowne zdarzenia potwierdzają jak Najśw. Maryja Panna jest wierna swoim obietnicom.

   Warto przypomnieć, że Papież bł. Jan Paweł II, od lat dziecięcych, przez całe życie, nosił Szkaplerz św.

   Może te informacje ułatwią i nauczą oka­zywać Królowej Szkaplerza świętego miłość, ufność i wdzięczność.

 

Przywileje Szkaplerza karmelitańskiego

l.  Kto umrze odziany Szkaplerzem świętym, nie zosta­nie potępiony.

2. Noszący(a) Szkaplerz jako czciciel(ka) Matki Bożej zapewnia sobie Jej opiekę co do duszy i ciała w tym życiu i szczególną pomoc w godzinie śmierci.

3. Każdy(a), kto pobożnie nosi Szkaplerz i zachowuje czystość według stanu, zostanie  wybawiony(a) z czyśćca w pierwszą sobotę po swej śmierci.

4. Ci, którzy należą do Bractwa Szkaplerznego są du­chowo złączeni z zakonem karmelitańskim i mają udział w jego duchowych dobrach za życia i po śmierci, a więc; we Mszach świętych, Komuniach świętych, umartwieniach, modlitwach, postach itp.

 

Obowiązki należących do Bractwa szkaplerznego

  1.  Przyjąć Szkaplerz karmelitański z rąk kapłana.
  2.  Wpisać się do księgi Bractwa Szkaplerznego.
  3.  W dzień i w nocy nosić na sobie Szkaplerz.
  4.  Odmawiać codziennie modlitwę naznaczoną w dniu przyjęcia do Bractwa (zazwyczaj „Pod Twoją obronę…” lub „Witaj, Królowo”).
  5.  Naśladować cnoty Matki Najświętszej i szerzyć Jej cześć.

 

Praktyki zalecane członkom Bractwa Szkaplerza świętego (jako rady)

  1. Przez nieskazitelne życie zasługiwać sobie na macie­rzyńską opiekę Królowej Karmelu.
  2. Przynajmniej raz w miesiącu, jeżeli pozwolą na to warunki oraz w święta Matki Bożej, przystępować do Spowiedzi i Komunii świętej.
  3. Nawiedzać często kościół i przynajmniej przez kilka minut modlić się do Matki Bożej.
  4. Brać udział w miesięcznej procesji szkaplerznej i wszędzie, gdzie to możliwe, szerzyć nabożeństwo szkaplerzne.
  5. Wyrzec się od czasu do czasu czegoś dozwolonego z miłości do Matki Bożej (drobne umartwienia).

 

Objaśnienia 

 

  • Szkaplerz ma być ze sukna wełnianego - koloru brązo­wego. Na jednym płatku ma być wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugim Serce Jezusa
  • Nie przyjmuje się do Bractwa Szkaplerza św. osób nie­obecnych. Jednak osobę ciężko chore, czy też żołnierza lub więźnia można wpisać do Bractwa i posłać im Szka­plerz poświęcony. Gdy ustaną przeszkody powinni oni przyjąć na nowo Szkaplerz z ręki kapłana. Można wpisać do Bractwa Szkaplerza św. małe dzieci, nawet takie, któ­re jeszcze nie przyjęły I Komunii św.
  • Szkaplerz Św., należy tak nosić by jego jedna część spadała na plecy a druga na piersi.
  • W roku 1910 Pius X pozwolił na zastąpienie szkaplerza św. przez medalik szkaplerzny, który na jednej strome ma wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej a na drugiej Naj­świętsze Serce Pana Jezusa. Może on być noszony na szyi i gdzie indziej, byle to było na osobie i godnie.
  • Osoby noszące Szkaplerz i przynależące do Bractwa mają udział w dobrach duchowych całego zakonu karmelitańskiego. Nazywają się Braćmi i Siostrami i są nimi faktycznie w sposób duchowy.
  • Pobożne noszenie i używanie np. ucałowanie Szkaple­rza św. (medalika), zostało obdarzone przez Kościół od­pustem cząstkowym (Ind. d. N 17).
  • Gdy Szkaplerz zginie lub zostanie zniszczony, należy zastąpić go nowym. Następny Szkaplerz może poświęcić każdy kapłan. Nawet niepoświęcony Szkaplerz można nałożyć na siebie. Gdy Szkaplerz zostanie zużyty - najle­piej go spalić.
  • Ci wszyscy, którzy bądź z niedbalstwa, bądź z zachwia­nia w wierze, lub z innych przyczyn przestali nosić Szka­plerz Św., mogą sami przywdziać go na nowo, byle serde­cznie i szczerze żałowali za grzechy i nadal wypełniali przypisane obowiązki.

 

 

 

 Msza św. gregoriańska  

  

     Msze gregoriańskie wywodzą swoją nazwę od imienia papieża Grzegorza Wielkiego (540-604; papież od 590). Są związane z wydarzeniem, które miało miejsce z jego inspiracji. Grzegorz przed swoim wyborem na papieża był przełożonym założonego przez siebie w 575 roku klasztoru na wzgórzu Celio w Rzymie. W IV Księdze Dialogów Grzegorz stwierdza, że ofiara Mszy św. pomaga osobom potrzebującym oczyszczenia po śmierci (por. Patrologia Latina, 77, 416) i jako przykład podaje doświadczenie z życia swojego klasztoru. Po śmierci jednego z mnichów imieniem Justus, w jego celi znaleziono trzy złote monety, których posiadanie sprzeciwiało się regule życia zakonnego, przewidującej wspólne korzystanie z dóbr materialnych. Grzegorz, aby pomóc zmarłemu oczyścić się po śmierci z powyższego grzechu, polecił odprawienie za niego trzydziestu Mszy św. - każdego dnia jednej. Po trzydziestu dniach zmarły Justus ukazał się w nocy jednemu z braci, Kopiozjuszowi, mówiąc, że został uwolniony od wszelkiej kary. Kopiozjusz nic nie wiedział o odprawianych Mszach św. i gdy później ujawnił treść swojego widzenia, pozostali współbracia doszli do wniosku, że nastąpiło ono w trzydziestym dniu, kiedy odprawiano Msze św. za Justusa. Uznano to za znak, że Msze św. odniosły oczekiwany skutek (por. tamże, 420-421).

     Pod wpływem autorytetu Grzegorza - także jako biskupa Rzymu - zwyczaj odprawiania trzydziestu Mszy św. za osobę zmarłą zyskiwał swoje miejsce w praktyce religijnej Wiecznego Miasta. W Europie rozprzestrzeniał się stopniowo, począwszy od VIII wieku, najpierw w klasztorach, potem także w innych kościołach.

     Jeżeli chodzi o znaczenie Mszy gregoriańskich nie istnieje żadna oficjalna doktryna Kościoła związana z nimi. Powinny one być traktowane jako Msze św. za zmarłych. Zwyczaj ofiarowania Mszy św. za zmarłych jest tradycją przedgregoriańską, która została potwierdzona oficjalnie przez Sobór Trydencki jako najbardziej skuteczny sposób modlitwy za osoby, które potrzebują oczyszczenia po śmierci. Kościół jest przekonany o nieskończonej wartości Mszy św., wypływającej z zasług Chrystusa. Znaczenie to dotyczy nie tylko samych uczestników Mszy św., ale także osób lub spraw, w intencji których jest ona odprawiana przez kapłana. Zwyczaj odprawiania Mszy gregoriańskich znalazł swoje potwierdzenie przez Stolicę Apostolską dopiero w XIX wieku (istniały wątpliwości zgłaszane przez niektórych teologów zwłaszcza w XVI i XVII w.) i to wyłącznie jako pobożna praktyka wiernych, oparta na ich przeświadczeniu, które nie jest sprzeczne z nauką Kościoła. W wypadku Mszy gregoriańskich mamy więc do czynienia tylko z przekonaniem wiernych, które wskazywało zawsze na szczególną skuteczność powyższych Mszy św. Podobnie jak pozostałe intencje mszalne ofiarowane za osoby zmarłe, są one prośbą o uwolnienie zmarłego od konsekwencji grzechu. Sama liczba trzydzieści nie może być nigdy łączona z gwarancją wybawienia od pokuty po śmierci. Człowiek, zgodnie ze swoją naturą, poszukuje pewności dotyczącej losu zmarłych. Msze gregoriańskie nie mogą być jednak podstawą takiej gwarancji. Człowiek może zawsze prosić, ale tym, który wysłuchuje próśb jest Bóg. Ostateczną wartość podobnych Mszy św. zna tylko On.

     Istnieją także szczegółowe regulacje kościelne dotyczące Mszy gregoriańskich. Określają one liczbę Mszy św. na trzydzieści odprawianych w trybie ciągłym. Wyjątkami od tej reguły mogą być nieprzewidziane przeszkody, takie jak np. choroba kapłana lub celebracja (pogrzeb, ślub), której odprawienie jest danego dnia konieczne. W takich wypadkach cykl Mszy gregoriańskich zachowuje wartość, jaką Kościół z nimi łączy. W wypadku podobnych przeszkód cały cykl przesuwa się o ilość dni, których brakuje do pełnej liczby trzydziestu (por. Deklaracja Kongregacji Soboru z 24.02.1967). Ponadto określa się jednoznacznie, że Msze gregoriańskie mogą być odprawiane za jednego tylko zmarłego, nigdy zaś zbiorowo za kilku zmarłych. Wskazuje się także, że nie jest konieczne, aby podobne Msze św. były odprawiane zawsze przez tego samego kapłana lub przy tym samym ołtarzu (kościele). Ważna jest ciągłość dni; same natomiast Msze św. mogą być sprawowane przez wielu księży i w wielu miejscach. I jeszcze jedno: dwie Msze gregoriańskie tego samego cyklu nie mogą zostać odprawione jednego dnia; muszą to być dni po sobie następujące.  (Ks. A. Dańczak)

 

Zapamiętaj!

         Msza gregoriańska - oznacza 30 kolejnych Mszy św. ofiarowanych za jedną osobę zmarłą. Istotne są tu cztery elementy. Pierwszy: Mszę św. gregoriańską można odprawiać za jedną tylko osobę. Drugi: jest to osoba zmarła. Trzeci element stanowi liczba 30 dni, a czwarty – stała ciągłość w odprawianiu Mszy św. Takie normy zawarte są w Deklaracji Kongregacji Soboru (obecnie: Kongregacji ds. Duchowieństwa) z dnia 24 lutego 1967 r.

 

Modlitwa Anioł Pański

 

      Powstanie modlitwy Anioł Pański datuje się na wiek XI-XIV. Trzy razy dziennie dzieci Boże odkładały codzienne zajęcia, aby wznieść swego ducha i kontemplować tajemnicę miłosierdzia: Wcielenie Syna Bożego w łonie Dziewicy Maryi. Dziś, w obliczu zła, które burzy pokój, wielu chrześcijan na nowo odkrywa „Pozdrowienie Anielskie” i odmawia je w intencji pokoju.

      Niewątpliwie niektóre zwyczaje, jakie tradycyjnie towarzyszyły odmawianiu modlitwy Anioł Pański, zostały już zniesione albo ledwie się je dostrzega w dzisiejszym życiu ludzi. Jednakże chodzi o sprawy małej wagi, gdyż cała wartość kontemplacji zwracającej się ku tajemnicy Wcielenia Słowa, znaczenie pozdrowienia anielskiego, skierowanego do Najświętszej Dziewicy, błaganie o Jej miłosierne wstawiennictwo, pozostają niezmienione.

      Dalej, chociaż zmieniły się warunki czasów, dla większości ludzi zawsze pozostają te same, charakterystyczne chwile dnia: rano, południe i wieczór, które wyznaczają fazy ich działalności i zarazem wzywają do wprowadzenia pewnej przerwy poświęconej modlitwie”. (Adhortacja Marialis Cultus z 2 lutego 1974 r.)

Modlitwa  w Tradycji Kościoła

      W Małym Oficjum Matki Bożej, opublikowanym staraniem św. Piusa V w drugiej połowie XVI w., znajdujemy „Pozdrowienie Anielskie” w jego aktualnej formie: „Kiedy rano, w południe i wieczorem słyszymy bicie dzwonów, mówimy: Angelus Domini nuntiavit Mariae et concepit de Spiritu Sancto. Ave Maria... Ecce Ancilla Domini, fiat mihi secundum verbum tuum. Ave Maria... Et  Verbum caro factum est et habitavit in nobis. Ave Maria... 15 dni odpustu zyskują ci, którzy odmawiają tę modlitwę pobożnie”.

       W 1742 roku, Benedykt XIV polecił, aby w czasie okresu wielkanocnego zastąpić „Pozdrowienie Anielskie” modlitwą „Regina coeli” (Królowo Niebios).

      Przed osiągnięciem aktualnej formy, modlitwa ta przechodziła różne fazy. W średniowieczu istniał obrzęd, czysto świecki, aby o zmierzchu dzwonić w naczynia do przechowywania ognia. Stąd zwyczaj odmawiania „Zdrowaś Maryjo” na dźwięk dzwonu. Z czasem rytuał ten był już mocno zakorzeniony.

      Na początku XIII w. Grzegorz IX (1227-41) zarządził, by Pozdrowienie Anielskie odmawiane było rano i wieczorem, zawsze na dźwięk dzwonu. Potwierdził to Synod w Kolonii w roku 1279.

      W 1262 r. generał franciszkanów św. Bonawentura nakazał członkom tegoż zakonu praktykę trzech „Zdrowaś...” rano i wieczorem.

      W 1287 r. Synod w Exter w Anglii, zalecił kapłanom, by przyzwyczajali wiernych do odmawiania modlitwy „Zdrowaś...” trzy razy dziennie.

     Jan XXII był pierwszym papieżem, który związał tę praktykę z odpustami w bulli z 1318 r., wydanej w Avignonie. Bulla ta nie wspomina jednak jeszcze o odmawianiu „Pozdrowienia Anielskiego” w południe. Zalecił to dopiero Kalikst III (1455-1458). Nakazał on również trzykrotne w ciągu dnia dzwonienie na „Anioł Pański”, aby otrzymać pomoc Bożą podczas wojny z Turkami. Zwyczaj ten szybko się rozprzestrzenił i w 1472 r. Ludwik XI rozciągnął go na całą Francję.

     W XIX w. „Zdrowaś Maryjo” było odmawiane trzy razy dziennie i poprzedzone zawsze biciem dzwonów.

    Na kiedy datuje się słowa Modlitwy na Anioł Pański, które znamy dzisiaj?

    Prawdopodobnie, choć nie jest to pewne, za czasów św. Piusa V (1566-72) Anioł Pański przyjął swą obecną formę; z wyjątkiem wersetu i modlitwy końcowej, które to zostały dodane później. Mianowicie Benedykt XIV w swoim Breve z 14 października 1742 r. oświadczył, że werset i końcowa modlitwa stanowią cześć integralną Pozdrowienia Anielskiego i muszą być odmawianie w całości, jeśli ktoś chce uzyskać odpust.

     Papieże popularyzowali praktykę odmawiania Anioł Pański, wiążąc ją z odpustami: cząstkowym – przy każdym odmawianiu i zupełnym – raz w miesiącu pod zwykłymi warunkami.

     Paweł VI: „Nasze słowo o modlitwie Anioł Pański chce być jedynie ponowieniem naszej prostej, lecz gorącej zachęty, by – jeśli to możliwe – podtrzymać zwyczaj odmawiania tej modlitwy. Nie wydaje się, by trzeba było ją odnawiać. Po tylu bowiem wiekach trwa jej moc i piękno, gdyż budowa jej jest prosta i zapożyczona z Pisma Św. Jej historyczny początek wiąże się z błaganiem o zachowanie pokoju. Nadto jej liturgiczny rytm w pewien sposób uświęca różne chwile dnia; wreszcie skłania ona do przypomnienia tajemnicy paschalnej, albowiem poznawszy Wcielenie Syna Bożego, prosimy, byśmy „przez Jego Mękę i krzyż zostali doprowadzeni do chwały zmartwychwstania”.                            (opr. Vox Domini) 

 

 

 

Apel Jasnogórski 

 

     Dzwony jasnogórskie codziennie od ponad pół wieku, o godzinie 21.00 wzywają na Apel, modlitwę za Kościół i Ojczyznę, do Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej, Królowej Polski.

     Ta wieczorna modlitwa, coraz częściej międzynarodowa, doznała niezwykłej nobilitacji. Jan Paweł II w specjalnym Liście, wydanym z okazji 50-lecia jej powstania, zarysował perspektywę roli, jaką Apel spełniał na przestrzeni tych lat w życiu Kościoła i Narodu. Ponadto przypomniał, że podczas VI Światowego Dnia Młodzieży na Jasnej Górze, w 1991 roku: „te słowa dałem i równocześnie zadałem młodym ludziom (1991 r.), jako program świętości na nowe tysiąclecie". Złożył też osobiste wyznanie: „Stale powtarzam tę modlitwę, zanosząc przed oblicze Czarnej Madonny wszystkie sprawy Polski, świata i Kościoła na całym okręgu ziemi". To serdeczne zapewnienie znalazło dopełnienie na ostatnim etapie jego ziemskiego życia. Przechodził do domu Ojca (godz. 21.37) w czasie odprawianego przed Cudownym Wizerunkiem Apelu Jasnogórskiego, żegnany nieopanowanym szlochem zebranych pielgrzymów.

     Apel składa się ze śpiewu Bogurodzica, antyfony apelowej Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam (śpiewanej trzykrotnie w kilku wersjach muzycznych), refleksji religijnej, spontanicznych modlitw w intencji aktualnych potrzeb Narodu i Kościoła a także zgromadzonych pielgrzymów, tajemnicy różańca, antyfony Pod Twoją Obronę. Zgodnie z życzeniem i prośbą ostatnich papieży, począwszy od Jana XXIII, dołącza się Zdrowaś Maryjo w intencji Ojca Świętego. Na zakończenie, błogosławieństwa udziela biskup lub kapłan przewodniczący Apelowi. Pieśń maryjna (przeważnie Z dawna Polski Tyś Królową) stanowi zwieńczenie nabożeństwa. Celebracja modlitwy Apelu często rozpoczyna się odsłonięciem Cudownego Obrazu Matki Bożej i, jeżeli nie podejmowane jest nocne czuwanie, kończy się zasłonięciem.

     Apel często bywa ubogacany innymi śpiewami i okolicznościowymi modlitwami. Niektóre diecezje w Polsce posiadają własne wersje antyfony apelowej (szczecińsko-kamieńska, zielonogórsko-gorzowska).

     Na VI Światowy Dzień Młodzieży, z udziałem Jana Pawła II na Jasnej Górze, w 1991 roku, żeby zgromadzona młodzież mogła modlić się wspólnie, ułożono specjalną antyfonę: Maria Regina mundi. Maria Mater Ecclesiae, Tibi assumus, Tui memores vigilamus, vigilamus. Ponadto przygotowano tekst w języku starocerkiewno-słowiańskim i w sześciu współczesnych językach. Przyczyniło się to w znacznym stopniu do umiędzynarodowienia Apelu Jasnogórskiego.

     Modlitwa Apelu Jasnogórskiego o godz. 21.00 posiada swoistą prehistorię. Biskup Józef Sebastian Pelczar, kanonizowany (18 V 2003 r.) przez Jana Pawła II, 21 maja 1910 roku, w przededniu drugiej koronacji Wizerunku Królowej Polski diademami podarowanymi przez Ojca Świętego Piusa X polecił, aby we wszystkich kościołach diecezji przemyskiej o godz. 21.00, wciągu piętnastu minut, biły dzwony. Miały one wzywać wiernych do solidarności duchowej i modlitewnej z Jasnogórskim Sanktuarium Narodowym. Sam, wielki czciciel Królowej Polski, jeszcze w Krakowie, jako rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, w 1893 roku, założył Bractwo Królowej Korony Polskiej, ale nie otrzymał pozwolenia władz carskich na udział w uroczystości koronacyjnej.

     90 lat temu, 4 listopada 1918 roku, polscy żołnierze z 22 pułku piechoty, dowodzeni przez podporucznika Artura Wiśniewskiego, wyzwolili Jasną Górę spod okupacji austriackiej. O godz. 21.15 stanęli wraz z paulinami przed Cudownym Wizerunkiem Królowej Polski, dziękując za odzyskiwaną przez Polskę wolność po 123 latach zaborów.

     Geneza Apelu sięga 1934 roku, kiedy pilot Władysław Polesiński, zmagający się z wiarą w Boga, podczas próbnego lotu niespodziewanie usłyszał rozkaz: Zniż lot, ląduj. Wylądował szczęśliwie. Po opuszczeniu samolotu nastąpiła jego eksplozja. Była godzina 21.00. Okazało się, że o tej porze żona polecała go Matce Bożej. Kapitan Polesiński nawrócił się i w dowód wdzięczności założył wśród oficerów organizację Krzyż i Miecz, której członkowie codziennie o godz. 21.00 meldowali się na Apel przed Matką Bożą Jasnogórską.

     Praktykę Apelu w czasie okupacji hitlerowskiej szerzyli wśród młodzieży akademickiej, gromadzącej się na tajnych kompletach w Warszawie, ojcowie jezuici - moderatorzy Sodalicji Mariańskiej, a także ks. Leon Cieślak SAC. Na Jasnej Górze o. Polikarp Sawicki, paulin, skupiał na tę modlitwę przed Cudownym Obrazem Matki Bożej różne grupy: członków Sodalicji Mariańskiej, studentów.

    W obozie koncentracyjnym w Dachau powstała, w 1942 roku, pod przewodnictwem bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego - sodalisa maryjnego od 1927 roku, wspólnota młodych. Jej członkowie mieli duchowo spotykać się codziennie o godz. 21.00 przed Matką Bożą.

    W 1946 roku, po ofiarowaniu Niepokalanemu Sercu Maryi Polski na Jasnej Górze przez prymasa kard. Augusta Hlonda wraz z Episkopatem Polski, wobec milionowej rzeszy pielgrzymów, ks. Leon Cieślak utrwalił to wydarzenie wraz z przewodnią ideą towarzyszącą temu aktowi w broszurce Ofiarowanie Polski Niepokalanemu Sercu Marii. Pamiątka dni ślubowań parafialnych, diecezjalnych, ogólnopolskich. W perspektywie konsekwentnego wprowadzania w życie zobowiązań wynikających z odnowionego z Maryją Królową Polski przymierza, zaproponował odprawianie codziennie, w duchowej łączności z Jasną Górą, Raportu Rycerskiego Narodu Polskiego Chrystusowi na ręce Maryi. W wydanej ulotce wzbogacił Raport również przez wskazanie godziny 21.00 dla tej wspólnej modlitwy wierzących Rodaków.

    Po aresztowaniu Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego, rozpoczęto na Jasnej Górze intensywne modlitwy o jego uwolnienie. Od dnia 8 grudnia 1953 roku wprowadzono codzienny Apel w intencji Kościoła w Polsce, doświadczającego prześladowań ze strony władz systemu totalitarnego.

     Nowe treści związano z tym nabożeństwem w okresie przygotowań do 300-lecia obrony Jasnej Góry w 1956 roku, rocznicy Ślubów króla Jana Kazimierza - obioru Maryi Królową Korony Polskiej.

     Propagatorem Apelu stał się prymas kard. Stefan Wyszyński wraz z Episkopatem Polski w czasie Wielkiej Nowenny (1957-1966), będącej przygotowaniem do Milenium Chrztu Polski. Prymas Tysiąclecia osobiście przewodził tej modlitwie na Jasnej Górze. Będąc nieobecnym, duchowo łączył się z Sanktuarium w modlitwie za Kościół i Ojczyznę, udzielał wraz z biskupami błogosławieństwa Polsce.

     Modlitwa Apelu towarzyszy od początku Peregrynacji kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w Polsce (1957 roku).

    W okresie trwania Soboru Watykańskiego II, modlitwa Apelu nasycona była błaganiem za Kościół powszechny. Biskupi polscy w listach pasterskich, przy okazji różnych uroczystości maryjnych, zachęcali wiernych do praktyki Apelu Jasnogórskiego, zarówno w rodzinach, jak i w świątyniach. Na rozpoczęcie Roku Świętego w Polsce, 1 stycznia 1975 roku, Episkopat Polski zarządził, aby w całej naszej Ojczyźnie, w każdej rodzinie i w każdym kościele został odprawiony Apel Jasnogórski przed obrazem Matki Bożej, przy zapalonej świecy. W czasie tego Apelu obecni mieli ponowić oddanie się Matce Bożej w macierzyńską niewolę miłości za Kościół święty z błaganiem, aby Rok Święty przyniósł jak największe owoce odnowy życia chrześcijańskiego, pojednania z Bogiem i między ludźmi.

     Episkopat Polski wezwał wiernych, żeby sześcioletni okres przygotowań do Jubileuszu 600-lecia Jasnej Góry rozpocząć 1 stycznia 1976 roku uroczystym Apelem. W całej Polsce uderzyły dzwony o godzinie 21.00.

      „Na początek prosimy was, abyście pierwszy rok wdzięczności rozpoczęli razem, gromadząc się dzisiaj (1 I 1976 r.) w domach rodzinnych przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, na Apel Jasnogórski. Gdy uderzą dzwony w naszych kościołach, wspólnie odmówcie dziesiątek różańca, litanię do Matki Bożej lub «Pod Twoją Obronę» i zaśpiewajcie Apel Jasnogórski - «Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam» - w duchu wdzięczności za Jej obecność i działanie na ziemi naszej".

      Ojciec Święty Jan Paweł II w czasie pielgrzymek do Polski, podczas Apelu, w prowadzonych rozważaniach przybliżał treści teologiczne, czyniąc go aktualną modlitwą Kościoła w Polsce i w świecie. Ponad sto razy, podczas spotkań z różnymi grupami pielgrzymów, nie tylko w Rzymie i Castel Gandolfo, aktualizował treści Apelu Jasnogórskiego i modlił się śpiewając antyfonę apelową.

     Apel Jasnogórski poza Sanktuarium przyjmuje różne formy. W niektórych kościołach antyfona apelowa śpiewana jest jak zwykła pieśń, w różnych wersjach i na różne melodie, zazwyczaj po wieczornych Mszach św. lub nabożeństwach. W kręgach rodzinnych ma charakter serdeczny i stanowi jeden z elementów wspólnej modlitwy wieczornej.

     Koleżeńskie grupy, wspólnoty wyrosłe na bazie pielgrzymek, duszpasterstw akademickich, przyjęły godzinę 21.00 jako czas odnowienia przyjaźni w przestrzeni wzajemnej modlitwy. Powstałe w ostatnich latach katolickie rozgłośnie radiowe ułatwiają utrwalanie tego rodzaju więzi duchowych.

     Apel Jasnogórski, począwszy od 25 marca 1995 roku, przekazuje codziennie Radio Jasna Góra, częstochowskie Radio Fiat, a od 2 lutego 1996 roku rozgłośnia katolicka Radio Maryja - na całą Polskę i nie tylko. Z Kaplicą Cudownego Obrazu łączą się w czasie tej świętej Godziny Polaków diecezjalne rozgłośnie radiowe. Nowy etap łączności wiernych z Jasną Górą rozpoczął się od 12 maja 2003 roku - modlitwę Apelu Jasnogórskiego transmituje Telewizja Trwam.

     Radio Jasna Góra, 4 grudnia 1997 roku, otworzyło Księgę Modlitw Apelowych, do której zgłaszane są codziennie modlitewne intencje telefonicznie i pisemnie. Podczas Apelu Księga jest złożona na Ołtarzu Królowej Polski.

     Wyrażam słowa wdzięczności Osobom, które stanowią zaplecze duchowe tych wezwań, wspomagając mnie cierpieniem i modlitwą. Niech będzie mi wolno wymienić panią Stefanię Ładzińską z Olsztyna, od ponad trzydziestu lat przykutą do wózka inwalidzkiego.

     Dziękuję również wszystkim, którzy przygotowali tekst publikacji do druku i oprawę graficzną książki.

                                                                                                                                                                            o. Zachariasz S. Jabłoński, OSPPE



(Tekst opublikowany w: Zachariasz S. Jabłoński, OSPPE, W godzinie Apelu. Trzecie Tysiąclecie. Wydawnictwo Zakonu Paulinów - Paulinianum. Jasna Góra-Częstochowa 2008, s.12-16).

 

Zapamiętaj

       Apel jasnogórski jest wieczorną modlitwą kierowaną do Maryi, Królowej Polski i Matki Kościoła w intencji Ojczyzny i Kościoła. Można go przeżywać indywidualnie, w rodzinie lub w większej wspólnocie. Odprawiany jest także w niektórych sanktuariach maryjnych i innych świątyniach, szczególnie w niektóre uroczystości i święta maryjne, zwłaszcza na zakończenie nabożeństw wieczornych.

       Apel jasnogórski sprawowany jest szczególnie uroczyście – jako odrębne nabożeństwo maryjne – na Jasnej Górze codziennie o godzinie 21.00

 

 

 

Statut Żywego Różańca

STATUT STOWARZYSZENIA „ŻYWY RÓŻANIEC”

„Żywy Różaniec” jest wspólnotą osób, które w duchu odpowiedzialności za Kościół i świat i w wielkiej prostocie otaczają modlitewną opieką tych, którzy najbardziej jej potrzebują i są wskazani zwłaszcza w Papieskich Intencjach Apostolstwa Modlitwy.

Modlitwa różańcowa, powszechnie znana i wielokrotnie polecana przez papieży, zyskała popularność dzięki wspólnotowej formie modlitwy, zainicjowanej przez sługę Bożą Paulinę Jaricot w Lyonie w 1826 r. Założone przez nią Stowarzyszenie Żywego Różańca zatwierdził papież Grzegorz XVI konstytucją Benedicentes Domino w 1832 r. W Polsce praktyka Żywego Różańca stała się znana już pod koniec XIX wieku.

Niniejszy statut ma służyć osobom zjednoczonym we wspólnym odmawianiu różańca, by odkrywając głębię tej modlitwy i sięgając do korzeni tej właśnie formy jej praktykowania, zyskiwali, za zachętą bł. Jana Pawła II, „sposobność duchową i pedagogiczną do osobistej kontemplacji, formacji Ludu Bożego i nowej ewangelizacji” (RVM 3).

Stowarzyszenie to nosi nazwę „Różańca”, gdyż jego członkowie, podzieleni na grupy po dwadzieścia osób, odmawiają go codziennie, każdy jedną dziesiątkę, a także dlatego, że każda grupa składa się z tylu osób, ile jest tajemnic w różańcu.

Stowarzyszenie nazywa się „Żywym”, gdyż liczba osób, które się nań składają, niejako wprawia je w działanie poprzez ciągłe recytowanie modlitw, które czerpią swą skuteczność z rozważania tajemnic Jezusa i Maryi, czy to w celu nawrócenia grzeszników, czy doskonalenia sprawiedliwych. Zwie się je „Żywym”, gdyż ci, którzy go tworzą, są zastępowani przez kolejnych, gdy ci umierają, bądź gdy zeń odchodzą.


§ 1. POSTANOWIENIA OGÓLNE

1. Żywy Różaniec jest prywatnym stowarzyszeniem wiernych o charakterze modlitewnym i formacyjnym, działającym na terenie całej Polski.
2. W swojej działalności Żywy Różaniec kieruje się postanowieniami Kodeksu Prawa Kanonicznego, szczególnie tymi, które dotyczą prywatnych stowarzyszeń wiernych (kan. 321-326), oraz uchwałami Konferencji Episkopatu Polski w sprawach jego dotyczących.
3. W poszczególnych diecezjach niniejszy Statut Żywego Różańca obowiązuje po wprowadzeniu go dekretem Biskupa Diecezjalnego. Biskup Diecezjalny, przyjmując ten Statut, może uwzględnić w jego realizacji praktyki już istniejące na terenie jego diecezji.


§ 2. ISTOTA I DUCHOWOŚĆ


1. Żywy Różaniec jest wspólnotą osób, z których każda zobowiązuje się do codziennego rozważania jednej tajemnicy różańcowej. Liczba osób we wspólnocie podstawowej odpowiada liczbie tajemnic różańca świętego.
2. Zgodnie z pragnieniem założycielki Żywego Różańca, sługi Bożej Pauliny Jaricot, która chciała „uczynić różaniec modlitwą wszystkich” i „poprzez różaniec odnowić wiarę”, Żywy Różaniec podkreśla wspólnotowy charakter rozważania tajemnic różańcowych. Choć każdy z członków Żywego Różańca modli się tajemnicą, która jemu przypadła, w miejscu i czasie przez siebie wybranym, to jednak istotną dla Żywego Różańca jest więź modlitewna, rozumiana jako świadomość wspólnej modlitwy w podjętych intencjach.
3. Dla podkreślenia wspólnoty modlitwy członkowie Żywego Różańca, tam gdzie jest to możliwe, przynajmniej raz w miesiącu zbierają się na wspólną modlitwę.
4. Zaleca się tworzenie ścisłych więzów między członkami Żywego Różańca, tak aby uwypuklić wspólnotowy charakter Kościoła.
5. W łączności z całym Kościołem Żywy Różaniec podejmuje jako główną intencję swoich modlitw intencje polecane przez papieża dla Apostolstwa Modlitwy, czyli Papieską Intencję Ogólną i Papieską Intencję Misyjną, oraz chętnie przyjmuje specjalne intencje polecane przez biskupa miejsca.
6. Mając na uwadze to, co zostało powiedziane w ust. 1-3, zgodnie z zamysłem założycielki sługi Bożej Pauliny Jaricot program duchowy Żywego Różańca obejmuje:
    1) wypraszanie miłosierdzia Bożego przez wstawiennictwo Maryi, Matki Bożej;
    2) troskę o wzrost wiary w duszach ludzkich;
    3) krzewienie modlitwy różańcowej;
    4) wspieranie misyjnej działalności Kościoła;
    5) troskę o wierność nauczaniu Kościoła – za wzorem św. Dominika.


§ 3. STRUKTURA

1.   Stowarzyszenie Żywego Różańca podlega Konferencji Episkopatu Polski, która zatwierdza jego Statut i wybiera Moderatora Krajowego spośród trzech kandydatów, których przedstawia Konferencja Moderatorów Diecezjalnych.
2.   Konferencję Moderatorów Diecezjalnych tworzą wszyscy moderatorzy diecezjalni oraz członkowie Zarządu.
3.   Konferencja Moderatorów Diecezjalnych w głosowaniu zwyczajnym wyłania Zarząd Stowarzyszenia, w skład którego wchodzi: pięciu moderatorów diecezjalnych oraz przedstawiciel Papieskich Dzieł Misyjnych i przedstawiciel redakcji czasopisma formacyjnego, jakim dla Żywego Różańca jest miesięcznik „Różaniec”.
4.   Przewodniczącym Zarządu Stowarzyszenia i Konferencji Moderatorów Diecezjalnych jest Moderator Krajowy.
5.   Siedzibą Stowarzyszenia Żywego Różańca i Zarządu jest Dom Wydawnictwa Sióstr Loretanek w Warszawie, ul. L. Żeligowskiego 16/20.
6.   Na terenie diecezji Żywy Różaniec podlega biskupowi miejsca, który mianuje moderatora diecezjalnego oraz określa sposób współpracy między wspólnotami Żywego Różańca.
7.   W parafii grupy Żywego Różańca podlegają władzy proboszcza, który sprawuje ją osobiście lub przez wyznaczonego kapłana, zwanego moderatorem parafialnym.
8.   Wspólnoty Żywego Różańca powstałe przy szkołach, wspólnotach zakonnych oraz innych ośrodkach pozostają w łączności z proboszczem parafii, na terenie której powstały.
9.   Podstawową jednostką Żywego Różańca jest wspólnota dwudziestu osób zwana „kołem” lub „różą”. Na czele róży (koła) stoi zelator/zelatorka wyłaniany/wyłaniana według miejscowej tradycji.
10. Wszyscy zelatorzy w parafii tworzą Parafialną Radę Żywego Różańca.
11. Członkowie Żywego Różańca posługują się Ceremoniałem Żywego Różańca, zatwierdzonym przez właściwą władzę kościelną.


§ 4. PRZYNALEŻNOŚĆ

1. Do Żywego Różańca może należeć każdy ochrzczony, który tego prawa nie został pozbawiony przez prawo kościelne.
2. Do Żywego Różańca przystępuje osoba przez wyrażenie swej decyzji wobec zelatora/zelatorki lub proboszcza czy moderatora parafialnego.
3. Ten, kto został przyjęty do Żywego Różańca, nie może być z niego usunięty, chyba że inaczej o tym mówi prawo kanoniczne.
4. Przynależność do Żywego Różańca nie wyklucza przynależności do innych stowarzyszeń i ruchów o charakterze modlitewnym, formacyjnym czy apostolskim.


§ 5. ZADANIA I OBOWIĄZKI

1. Zadania i obowiązki członków Żywego Różańca:

    1) codzienne rozważanie jednej wyznaczonej tajemnicy różańca świętego; opuszczenie tej modlitwy nie sprowadza grzechu ciężkiego;
    2) udział w miesięcznym spotkaniu formacyjnym połączonym ze zmianą tajemnic;
    3) uczestnictwo w życiu sakramentalnym Kościoła;
    4) rozszerzanie czci Najświętszej Maryi Panny przykładem życia i działalnością apostolską, zwłaszcza przez krzewienie modlitwy różańcowej;
    5) odważne stawanie w obronie wiary;
    6) udział w pogrzebie członka Żywego Różańca należącego do tej samej róży (koła);
    7) kapłani należący do Stowarzyszenia ofiarowują raz w roku Ofiarę Mszy świętej w intencji Żywego Różańca;
    8) osoby zakonne ofiarowują w tej samej intencji jedną Komunię świętą w roku.
   
2. Zadania i obowiązki zelatora/zelatorki:
    1) troszczy się o prawdziwego ducha modlitwy we wspólnocie;
    2) czuwa nad pełnym składem osobowym róży (koła) oraz koordynuje comiesięczną wymianę tajemnic;
    3) zachęca członków do gorliwej działalności apostolskiej, zwłaszcza wśród chorych i ubogich;
    4) utrzymuje stałą łączność między kapłanem odpowiedzialnym za Żywy Różaniec a różą (kołem) i między różami (kołami);
    5) odwiedza chorych członków róży (koła);
    6) zbiera składki na Mszę świętą, dzieła charytatywne, misje i inne cele.
   
3. Zadania i obowiązki moderatora parafialnego:
    1) przyjmuje do Żywego Różańca i prowadzi Parafialną Księgę Żywego Różańca;
    2) dba o formację członków Żywego Różańca;
    3) prowadzi miesięczne nabożeństwa i podaje intencje na dany miesiąc;
    4) zapowiada odpusty różańcowe;
    5) współpracuje z moderatorem diecezjalnym;
    6) tam, gdzie istnieje Parafialna Rada Żywego Różańca, koordynuje jej pracę, dbając o współpracę wszystkich zelatorów.
   
4. Zadania i obowiązki moderatora diecezjalnego:
    1) jest odpowiedzialny za Żywy Różaniec w diecezji;
    2) organizuje spotkania zelatorów i moderatorów w diecezji;
    3) raz w roku organizuje ogólnodiecezjalne spotkanie członków Żywego Różańca;
    4) dba o formację teologiczną i duchową wszystkich członków Żywego Różańca;
    5) na mocy swej nominacji jest członkiem Konferencji Moderatorów Diecezjalnych Żywego Różańca i uczestniczy w jej spotkaniach;
    6) do wypełnienia swoich zadań może powołać Diecezjalną Radę Żywego Różańca, którą zatwierdza Biskup Diecezjalny;
    7) czuwa nad realizacją zadań statutowych Żywego Różańca w diecezji;
    8) współpracuje z Diecezjalnym Dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych.
   
5. Zadania i obowiązki Konferencji Moderatorów Diecezjalnych:
    1) stanowi forum dzielenia się doświadczeniem w zakresie krzewienia modlitwy różańcowej;
    2) koordynuje działania Żywego Różańca na terenie całej Polski;
    3) wybiera w głosowaniu zwyczajnym spośród swoich członków trzech kandydatów do funkcji Krajowego Moderatora i przedstawia ich Konferencji Episkopatu Polski;
    4) współpracuje z innymi ruchami różańcowymi.
   
6. Zadania i obowiązki Zarządu Stowarzyszenia Żywego Różańca:
    1) przygotowuje program i materiały formacyjne dla Żywego Różańca;
    2) przygotowuje ogólnopolskie spotkania i rekolekcje dla członków Żywego Różańca;
    3) służy radą i pomocą w rozstrzyganiu spornych kwestii odnoszących się do zachowywania statutu na szczeblu diecezjalnym;
    4) kadencja Zarządu trwa 3 lata. Moderatorzy diecezjalni mogą być wybierani do Zarządu kolejno przez dwie kadencje.
   
7. Zadania i obowiązki Krajowego Moderatora Żywego Różańca:
    1) zwołuje spotkania Zarządu Stowarzyszenia i Konferencji Moderatorów Diecezjalnych i im przewodniczy;
    2) reprezentuje Żywy Różaniec przed Konferencją Episkopatu Polski i raz w roku przedstawia jej sprawozdanie z działalności Żywego Różańca;
    3) współpracuje z Dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce i redakcją miesięcznika „Różaniec”;
    4) kadencja Moderatora Krajowego trwa 3 lata; może pełnić tę funkcję przez dwie kolejne kadencje.


§ 6. PRZYWILEJE CZŁONKÓW ŻYWEGO RÓŻAŃCA

1. Każdy z członków Żywego Różańca, na podstawie przywileju udzielonego przez Stolicę Apostolską (Dekret Penitencjarii Apostolskiej z dnia 25.10.1967), może zyskać odpust zupełny pod zwykłymi warunkami w dniu:
    1) przyjęcia do Stowarzyszenia Żywego Różańca;
    2) uroczystości Narodzenia Pańskiego;
    3) uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego;
    4) uroczystości Zwiastowania Pańskiego;
    5) uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny;
    6) wspomnienia Najświętszej Maryi Panny Różańcowej;
    7) uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny;
    8) święta Ofiarowania Pańskiego.

2. Uczestniczy w dobrach duchowych Zakonu Kaznodziejskiego.
3. Uczestniczy w obietnicach Najświętszej Maryi Panny dotyczących tych, którzy odmawiają różaniec.
4. Wszyscy członkowie Żywego Różańca są otoczeni modlitwą pozostałych członków Żywego Różańca, tak za życia, jak i po śmierci.

     Statut został zatwierdzony podczas 358. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, które odbyło się we Wrocławiu, w dniach 21-23 czerwca 2012 r.   

 

 

Duchowa Adopcja dziecka poczętego

 

Czym jest Duchowa Adopcja?

      1. Duchowa Adopcja jest prośbą osoby adoptującej do Pana Jezusa o wstawiennictwo, w celu ocalenia jednego, Bogu jedynie znanego dziecka, zagrożonego zabiciem, w łonie matki. Wyrażona jest modlitwą i dodatkowymi postanowieniami, a umacniana jest w uroczystym przyrzeczeniu, które zapoczątkowuje wypełnianie zobowiązania.

     2. Polega na codziennym odmawianiu przez 9 miesięcy, tzn. przez okres wzrostu poczętego dziecka w łonie matki, krótkiej modlitwy „Panie Jezu”, jednej Tajemnicy Różańcowej oraz na wypełnianiu dodatkowych postanowień

     3. Kryteriami wyróżniającymi Duchową Adopcję id innych inicjatyw w obronie życia, są następujące nienaruszalne zasady:

* że Duchowa Adopcja jest osobistym wstawiennictwem konkretnej osoby do Boga, w obronie zagrożonego aborcją jednego tylko dziecka - dziecka wybranego przez Boga; a więc

imię dziecka, ani imiona jego rodziców nie są znane osobie adoptującej duchowo.

* że trwa przez 9 miesięcy, tzn. przez okres wzrostu dziecka w łonie matki

* że jest umacniana w przyrzeczeniu złożonym przez kandydata w kościele na ręce kapłana (lub wyjątkowo w przyrzeczeniu złożonym indywidualnie przed Krzyżem)

* że może być podejmowana wielokrotnie, kolejno, po wypełnieniu poprzedniego zobowiązania.

* że praktykuje się dodatkowe postanowienia związane z Duchową Adopcją

     4. Duchowa Adopcja nie ma żadnego związku z adopcją prawną dziecka po urodzeniu i różni się od nich podstawową zasadą, że dziecko pozbawione rodzicielskiej opieki i miłości, w przypadku adopcji prawnej – odchodzi od swojej naturalnej rodziny do rodziny zastępczej; podczas gdy Duchowa Adopcja afirmuje naturalną rodzinę i przywraca opiekę i miłość rodzicielską.

     5. Duchowa Adopcja utożsamia się z charyzmatem w rozumieniu nauki św. Pawła Apostoła i niektórymi tezami św. Tomasza z Akwinu, ponieważ manifestuje cnotę miłosiernej, służy dobru ogólnemu, a odnosi się do konkretnej osoby i jest osobistym zaangażowaniem adoptującego.

     6. Duchowa Adopcja daje możliwość większego zaangażowania w obronie życia i rodziny poprzez udział w Adoracji Najświętszego Sakramentu oraz w parafialnym ruchu Duchowej Adopcji. Ruch ma prawne oparcie w przepisach Kodeksu Prawa Kanonicznego (KPK kan. 215 i 216) oraz w Encyklice „Christideles laici”. To zaangażowanie np. jako pomoc charytatywna jest całkowicie dobrowolna i nie stanowi obowiązku wynikającego z zasad Duchowej Adopcji.

 

Praktyczne korzyści płynące z podejmowania Duchowej Adopcji

      Odpowiadając na obietnicę Jezusa: „O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię Moje, Ja to spełnię” (J 14, 14) – postanawiamy wypełnić fundamentalny akt miłosierdzia wobec istoty niewinnej i najbardziej bezbronnej. Duchowa Adopcja jest umocnieniem i pogłębieniem mojej wiary, gdyż przez nią wypełniam wolę Boga Stwórcy. Duchowa Adopcja leczy udrękę sumienia spowodowaną grzechem aborcji.

     Sakrament Pojednania i otrzymane rozgrzeszenie otwierają drogę do równowagi psychicznej penitentowi, który popełnił grzech aborcji.

     Praktyka Duchowej Adopcji daje też szansę na wyzwolenie ze zniewolenia aborcyjnego,

z tzw. syndromu post aborcyjnego. Ciężar dzieciobójstwa jest tak wielki, że trwale narusza spokój sumienia i tylko przeświadczenie o skuteczności naprawy złego uczynku przez bezpośredni czyn miłosierny tego samego gatunku i ciężaru jak zło uczynione – stopniowo przywraca upragnioną równowagę i usuwa udrękę.

      Modlitwa wstawiennicza zawiera prośbę do Pana Jezusa o miłość rodziców do zagrożonego życia ich dziecka. Taka postawa osoby adoptującej owocuje umacnianiem więzi we własnej rodzinie – buduje zaufanie, poczucie bezpieczeństwa wzajemną miłość dzieci i rodziców.

      Obrona ludzkiego życia – to główny cel Duchowej Adopcji; nie jest sprawą tylko adoptującego: jest to sprawa społeczna, ogólnonarodowa i ogólnoludzka.

      Idea Duchowej Adopcji służy zakorzenieniu w ludzkiej mentalności tej miłości rodzicielskiej, która buduje zdrowe podstawy rozwoju rodziny i narodu.

 

Wymagania dotyczące osoby podejmującej Duchową Adopcję

      Duchową Adopcję może podjąć każdy chrześcijanin, osoby świeckie i konsekrowane, ludzie w każdym wieku; a dzieci powinny ją podejmować pod opieką rodziców, lub opiekunów. Osoby, które uczestniczyły w aborcji, do aborcji przymuszały, lub namawiały mogą, a nawet powinny podejmować Duchową Adopcję – po odbyciu ważnej spowiedzi i po podjęciu zadośćuczynienia.

      Wskazane jest, żeby osoba podejmująca Duchową Adopcję, pozostawała w stanie łaski uświęcającej (po Spowiedzi i po Komunii św.). Nie jest to jednak absolutnym warunkiem.

      Modlitwa jest wzorcem dla wstawienniczej posługi Duchowej Adopcji, która jest naśladowaniem Jezusa Chrystusa.

      Służba jest miłosierną opieką nad zagrożonym życiem dziecka, dlatego powinna być bezinteresowna, pełna pokory i skromności, nie wywyższaniem się, lecz swoim pełnym dobroci zachowaniem, powinna nieść pomoc drugiemu człowiekowi.

 

Zaproszenie do podjęcia Duchowej Adopcji

       W każdej minucie, a nawet sekundzie, w nie zliczonych i nie znanych miejscach, gdzieś na świecie, dokonuje się z woli Boga – Dawcy Życia cud poczęcia człowieka. Czy mamy taką świadomość, ze wiele poczętych dzieci nie doczeka się swoich narodzin – że zostaną zgładzone zanim jeszcze ujrzą ten piękny świat?

      Gdy nieraz dowiadujemy się o tysiącach zabijanych dzieci, zapominamy, że ta wielka tragedia składa się z tysięcy osobistych pojedynczych tragedii, z tysięcy indywidualnych decyzji rozłożonych w czasie i miejscu, że tysiące lękliwych matek waha się, czy urodzić dziecko, które się w nich rozwija, Inne już się zdecydowały – za dzień, za dwa, pójdą na tzw. „zabieg” żeby zadać śmierć.

      Kto może przekonać lękliwe ? Kto może zatrzymać już zdecydowane?

      Pan Jezus powiedział: „O cokolwiek prosić mnie będziecie, Ja to zrobię.” (J 14, 14), a Matka Boża ubolewa, że plany Boga Ojca powołania do życia człowieka, są niweczone i zaprasza Cię zaadoptuj duchowo to bezbronne dziecko, ocal mu życie!

      Jak cudowna jest świadomość, że my możemy się do tego przyczynić, podejmując Duchową Adopcję.

      Nad każdym przez Boga wybranym dzieckiem otworzymy parasol modlitwy, wyrzeczeń, postu i ofiary i przez 9 miesięcy będziemy się modlić o ocalenie jego życia. Nie znamy jego imienia. Nie wiemy, czy to dziecko jest człowiekiem białym, czarnym, żółtym, czy czerwonoskórym. Nie wiemy, czy będzie mężem stanu, uczonym, duchownym, czy może świętym... A może tylko zwykłym człowiekiem. Bóg sam to dziecko wybiera i tylko On naprawdę wie, kim ono będzie.

     A my… może kiedyś spotkamy się w wieczności z ocalonym przez nas wybrańcem Bożym. Jakie piękne będzie wtedy Niebo!

 

Zasady podejmowania

      Podjęcie obowiązków Duchowej Adopcji rozpoczynamy od złożenia przyrzeczenia, które powinno być składane w sposób uroczysty w kościele na ręce kapłana. Wyjątkowo, przyrzeczenie Duchowej Adopcji może być również złożone prywatnie przed krzyżem, najlepiej w któreś święto Matki Bożej. Takie prywatne przyrzeczenie składamy wówczas, gdy nie ma warunków do złożenia uroczystego przyrzeczenia w kościele (np. chwilowo nie ma kościoła sprawującego liturgię przyrzeczeń lub jest w bardzo znacznej odległości, osoby chore, niepełnosprawne, w sędziwym wieku – z upośledzoną zdolnością poruszania się, osoby pracujące na morzu, skoszarowane w wojsku, przebywające w zakładach karnych).

     Złożenie przyrzeczenia powinny poprzedzać rekolekcje, dni skupienia, lub przynajmniej ustne lub pisemne informacje przekazywane przed przyrzeczeniami, a dotyczące zasad podejmowania i praktyki.

      Duchowa Adopcja może być podejmowana jeden raz.

      Może być podejmowana cyklicznie, co dziewięć miesięcy, jednak zawsze, po wypełnieniu poprzedniego zobowiązania.

     Każdorazową Duchową Adopcję powinno poprzedzać nowe złożone przyrzeczenie.

     Adoptujemy każdorazowo tylko jedno nie znane nam, zagrożone aborcją dziecko. Pan Bóg - Dawca Życia zna jego imię i On sam nam je wybiera.

 

Zagrożenia współczesnego świata przeciw życiu

W sprawie ateistycznych programów niszczenia ludzkiego życia, znamienną jest wypowiedź Ojca św. Jana Pawła II zapisana na stronach encykliki "Evangelium vitae":

      "Pragniemy zwrócić szczególną uwagę na inny rodzaj zagrożeń wymierzonych przeciw życiu poczętemu, lub życiu, które zbliża się do końca: dostrzegamy w nich nowe aspekty, nieznane w przeszłości, oraz problemy niezwykłej wagi, związane z faktem, że w świadomości zbiorowej te zamachy na życie tracą stopniowo charakteri w paradoksalny sposób zyskują status, do tego stopnia, że żąda się uznania ich pełnej legalności przez państwo, a następnie wykonywania ich bezpłatnie przez pracowników służby zdrowia"   "Ev. Vitae" 11).

      "W istocie, choć wiele poważnych problemów, występujących we współczesnym społeczeństwie, może tłumaczyć w pewnej mierze, dlaczego tak powszechny jest klimat niepewności moralnej, i zmniejszać czasem subiektywną odpowiedzialność poszczególnych osób, jest również prawdą, że stoimy tu wobec rzeczywistości bardziej rozległej, którą można uznać za prawdziwą strukturę grzechu: jej cechą charakterystyczna jest ekspansja kultury antysolidarystycznej, przybierającej w wielu przypadkach formę autentycznej. Szerzy się ona wskutek oddziaływania silnych tendencji kulturowych, gospodarczych i politycznych, wyrażających określoną koncepcję społeczeństwa, w której najważniejszym kryterium jest sukces.

      Rozpatrując całą sytuację z tego punktu widzenia, można mówić w pewnym sensie o wojnie silnych przeciw bezsilnym: życie, które domaga się większej życzliwości, miłości i opieki, jest uznawane za bezużyteczne lub traktowane jako nieznośny ciężar, a w konsekwencji odrzucane na różne sposoby. Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością, lub - po prostu - samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić, albo którego należy wyeliminować.

      Powstaje w ten sposób swoisty "spisek przeciw życiu". Wciąga on nie tylko pojedyncze osoby w ich relacjach indywidualnych, rodzinnych i społecznych, ale sięga daleko szerzej i zyskuje wymiar globalny, naruszając i niszcząc relacje łączące narody i państwa" ("Ev. vitae", poz. 12).

       "Aby ułatwić rozpowszechnianie stosowania aborcji, zainwestowano i nadal inwestuje się ogromne fundusze w produkcję środków farmaceutycznych, pozwalających na zabicie płodu w łonie matki w taki sposób, że nie jest konieczna pomoc lekarz. Wydaje się, że prawie wyłącznym celem badań naukowych w tej dziedzinie jest uzyskiwanie produktów coraz prostszych w użyciu i coraz skuteczniej niszczących życie, a zarazem pozwalających na wykonywanie przerwania ciąży bez żadnej społecznej kontroli i odpowiedzialności.
Twierdzi się często, że antykoncepcja, jeśli jest bezpieczna i dostępna dla wszystkich, stanowi najskuteczniejszy środek przeciw aborcji. Zarzuca się też Kościołowi katolickiemu, że w rzeczywistości sprzyja rozpowszechnieniu się przerywania ciąży, ponieważ uparcie obstaje przy swojej nauce o moralnej niegodziwości antykoncepcji" ("Ev. Vitae", poz. 12).

Ateistyczne programy edukacyjne młodzieży

      Szkolne programy edukacyjne, pod pozorem "wychowania do życia w rodzinie" wdrażają młodzieży ideologie ateistycznego liberalizmu, która niszczy wrażliwość sumień i odrzuca nakazy i zakazy prawa naturalnego.

      Prawo naturalne, będące moralną dyspozycją wszystkich ludzi, wiąże się z posiadaniem przez nich sumienia, które towarzyszy wszystkim ich działaniom, stanowiąc niejako sąd moralny i oceniając postępowanie człowieka. "Program wychowania w rodzinie" ani jednym słowem nie promuje odniesienia do zasad prawa naturalnego, natomiast pozostawia otwartą drogę dla indoktrynacji do serc i sumień młodzieży zasad rezolucji 1607 (2008) Zgromadzenia Parlamentarnego RE. Rezolucja, w samym już tytule, nakazuje "dostępność bezpiecznej i legalnej aborcji" czyli "dostępność do legalnego i bezproblemowego zabójstwa dziecka nienarodzonego" i jest sprzeczna z podstawowym zakazem prawa naturalnego "nie zabijaj!".

      "Różne ustroje polityczne są moralnie dopuszczalne, pod warunkiem, że dążą do uprawnionego dobra wspólnoty, która te ustroje przyjmuje. Ustroje, których natura jest sprzeczna z prawem naturalnym, porządkiem publicznym i podstawowymi prawami osób, nie mogą urzeczywistniać dobra wspólnego narodów, którym zostały narzucone" (KKK 1901).

      "Nikt nie może żądać i ustanawiać tego, co jest sprzeczne z godnością osób i z prawem moralnym" (KKK 2235).

      "Prawo moralne wyraża się w różnych formach ale wszystkie one są powiązane ze sobą: prawo wieczne, będące w Bogu źródłem wszelkich praw; prawo naturalne, prawo objawione, czyli prawo ewangeliczne; prawo cywilne i kościelne" (KKK 1952).

      "Od początku Bóg zakorzenił w sercach ludzi zasady prawa naturalnego. Potem ograniczył się do ich przypomnienia. Był to Dekalog " (KKK 2070).

      Dziesięć przykazań należy do Objawienia Bożego, Pouczają nas one zarazem o prawdziwym człowieczeństwie człowieka.

Wartość życia ludzkiego

      Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana Boga swego,
słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu
na ziemi" (Pwt 30, 19-20).

      Życie ludzkie pochodzi od Boga i nie daje się sprowadzić na poziom jedynie biologiczny. Życie to nigdy nie pozostaje pod absolutną władzą człowieka. "...Jest rzeczywistością świętą, która zostaje nam powierzona, abyśmy ją strzegli z poczuciem odpowiedzialności i doskonalili ją przez miłość i dar z siebie ofiarowany Bogu i braciom..." ("Ev. Vitae", wprowadz. poz. 2).

       W egzystencji człowieka dają się zauważyć pewne zjawiska stwórcze, zaistniałe bez jakiegokolwiek udziału w nich ze strony człowieka. Darmo, bez woli własnej, a nawet bez uprzedniej wiedzy, człowiek nieustannie otrzymuje od Boga dary Jego miłości: sumienie, którym ma się posługiwać w swoim postępowaniu, wolność osobistą i wolną wolę oraz umiejętność rozróżniania i wyboru dobra (od) lub zła. Żeby nie popadał w złe postępowanie, otrzymał od Boga prawa nakazu i zakazu: Dekalog i przykazania miłości.

      Najcięższym przestępstwem wobec życia jest zabójstwo, jest ono bowiem aktem nienawiści, przemocy, sprzecznych interesów, które skłaniają ludzi do agresji wobec innych, czego przejawem są zabójstwa, wojny, masowe mordy i ludobójstwo.

       "Krew wylana przez ludzi nie przestaje wołać... Pytanie Bogaod którego Kain nie może się uchylić, jest skierowane także do współczesnego człowieka, aby uświadomił sobie ogrom i powagę zamachów na życie... aby z najgłębszą powagą zastanowił się nad konsekwencjami, jakie z zamachów tych wynikają dla istnienia osób i narodów" ("Ev. Vitae", poz. 10).

       A na stronach tejże encykliki, Jan Paweł II, na pytanie: "Jakimi rodzajami przestępstw legitymuje się pojęcie"? odpowiada i wyjaśnia: "Jakże nie wspomnieć tu o przemocy wymierzonej przeciw życiu milionów istot ludzkich, zwłaszcza dzieci, zmuszonych znosić nędzę, niedożywienie i głód, z powodu niesprawiedliwego podziału zasobów ziemi między poszczególne narody i klasy społeczne? O przemocy nieodłącznie związanej nie tylko z wojną, ale także z gorszącym handlem bronią, który przyczynia się do zaostrzenia licznych konfliktów zbrojnych, nękających świat? O zasiewie śmierci, jaki dokonuje się przez bezmyślne naruszanie równowagi ekologicznej, przez zbrodniczy handel narkotykami i przez propagowanie wzorców zachowań w dziedzinie życia płciowego, które nie tylko są moralnie nie do przyjęcia, ale rodzą poważne niebezpieczeństwa dla życia?"

 

 

 

Dzieło Duchowej Adopcji kapłanów

     Duchowa Adopcja Kapłana polega na tym, że dana osoba zobowiązuje się do codziennej modlitwy za dowolnego, przez siebie wybranego kapłana na czas określony. Termin ten może obejmować od kilku tygodni nawet do końca życia (nawet po śmierci kapłana - tak, aby trafił on do nieba i stamtąd wstawiał się za nami). Pokrótce:

Obowiązkowe:

  1. codzienna dowolna modlitwa za kapłana (codzienne wstawiennictwo i prośba o łaski na każdy dzień)

Zalecane (w miarę indywidualnych możliwości):

  1. co najmniej raz w miesiącu uczestnictwo we Mszy Świętej w intencji wybranego księdza/ zakonnika (Eucharystia to najowocniejsza z modlitw; wystarczy sama intencja w sercu)
  2. co najmniej raz w miesiącu odmówienie różańca ( ze wszystkich 4 części wystarczy tylko jedna: radosna, światła, bolesna, chwalebna) - może być podzielona na dziesiątki; jej celem jest błaganie o wstawiennictwo Maryi o zachowanie kapłana w czystości)
  3. co najmniej raz w miesiącu odmówienie Koronki do Bożego Miłosierdzia (przebłaganie za grzechy kapłana)

 

Historia dzieła i założenia

  1. Akcja rozpoczęła się 2 lipca 2010 roku.
  2. Jest to inicjatywa świecka, katolicka.
  3. Założycielka tej idei oraz wszyscy jej współpracownicy, są osobami prywatnymi i na akcję poświęcają swój czas wolny.
  4. Celem jest modlitwa za wszystkich kapłanów: tych, którym coś zawdzięczamy, tych, których nie lubimy i tych, którzy kapłaństwo porzucili (bo kapłanami pozostają na zawsze).
  5. Celem nie jest ocenianie księży: nie prowadzi się rankingów, nikogo się nie wartościuje.
  6. Kapłan co do zasady jest powiadamiany o adopcji, chyba że zechcesz, by tak się nie stało.
  7. Jesteś osobą anonimową, a kapłan, którego adoptowałeś, dowiaduje się kim jesteś tylko wtedy, gdy tak sobie zażyczysz.
  8. Akcja jest skierowana do każdego katolika - niezależnie od płci, pochodzenia czy wieku.
  9. Nie musisz pytać kapłana o zgodę na adopcję.
  10. Obowiązkowa jest jedynie codzienna modlitwa. Jaka – zależy od Ciebie.
  11. Adoptować kapłana możesz na dowolny okres, przez Ciebie wyznaczony. Dni, tygodnie, miesiące, lata - to Twój wybór.
  12. Kapłan adoptowany na stałe, tj. do końca Twojego życia, otrzymuje Kartę Adopcyjną, która jest dla niego pamiątką Twojego zobowiązania.
  13. 13.  Możesz adoptować dowolnego kapłana Kościoła Katolickiego: z dowolnego kraju, diecezji czy zgromadzenia. Jeżeli nie masz nikogo na oku, zerknij na listę oczekujących.
  14. To Ty decydujesz kiedy zaczynasz się modlić. Ja zajmuję się jedynie przyjmowaniem Twego oświadczenia, że chcesz się modlić w ramach tej akcji oraz wpisuję to na stronę do Księgi Adoptowanych Kapłanów.
  15. Wszystkie Twoje dane osobowe są bezpieczne, przechowywane na osobnym serwerze i nie udostępniane osobom trzecim.
  16. Dalsze pytania? Skontaktuj się ze mną: sandra.kwiecien@gmail.com

 

 

Myśl przewodnia założycielki akcji

     Ja wychodzę z założenia, że oni (kapłani) są dla nas. Są by nam pomóc dojść do Niego – zwłaszcza poprzez sakramenty. Ale i poprzez rozmowy, poprzez przyjaźnie, poprzez ukazywanie Pana Boga.
     Niejednokrotnie są bardzo słabi i łatwo nam wytykać ich błędy. Tylko nie wolno zatrzymywać się na tych ich słabościach. Trzeba im pomóc, by byli silniejsi. Wiele się od nich wymaga, ale bardzo często tylko wymaga, a nie daje nic w zamian.Dlatego nie można ich pozostawiać samym sobie. Nie tylko my mamy wiedzieć o tym, że możemy liczyć na nich, ale także oni muszą wiedzieć, że mogą liczyć na nas.

 

Pozostań wierny.

      Płacz, ale nie odchodź. Powołałem każdą z was i każdego z was do cierpienia. Na krzyżu moim jest dużo miejsca: męce mojej wiele jeszcze nie dostawa. Chodźcie. Trzeba wam dać obumrzeć wszystkiemu, co nie jest Mną. Wiem, że się rwiecie. Bojowaniem jest wasz żywot. Ale musicie także wiedzieć, że w was jest ziarno moje i chcę, byście temu ziarnu pozostali wierni.

      Nieście mój krzyż. Rozdzierajcie serca o długie gwoździe miłości.
Bądźcie życiem w pustce, a śmiercią wśród życia. Bądźcie inni niż wszyscy.
Chociażby was to kosztowało krew i ból. Choćbyście dla mnie pogrzebali miłość ziemską.
Bowiem nie wyście mnie wybrali, ale to ja was wybrałe             / Jan Dobraczyński, Najeźdźcy /

 

     Jak trudna jest modlitwa, jak bardzo się nie chce. A już zwłaszcza, gdy to ja mam pamiętać o kimś innym, nawet jeśli on nie pamięta o mnie. I jak bardzo się nie chce, gdy myślę sobie, że muszę się modlić codziennie, aż do końca życia. Teraz przeżywam trudności, upadki – czy mogę przestać, choć na chwilę? Choćby na tydzień, miesiąc, na rok?

      Życie toczy się kołem codzienności. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Nie zapominaj, że droga do zbawienia wiedzie przez Wielki Piątek – drogę krzyża, cierpienia, zniechęcenia, łez. Nie przestawaj się modlić.

 

 

Duchowa Adopcja Dziecka w Afryce

     Jednym z projektów, jaki został rozpoczęty przez misjonarzy SMA, jest "Duchowa Adopcja Dziecka w Afryce"- czyli otoczenie relacją miłości i odpowiedzialności konkretnego dziecka. Adoptowane dzieci to najczęściej sieroty, półsieroty jak i te, które pochodzą z rodzin wielodzietnych lub są chore czy niepełnosprawne.

     Projekt "Duchowej Adopcji" skierowany jest szczególnie do najbiedniejszych mieszkańców misji we wszystkich krajach afrykańskich, w których pracują nasi misjonarze. Projekt "Duchowa Adopcja" nie jest zamknięty w żadne sztywne ramy określające sposób i czas pomocy (pomoc dla jednego dziecka może być kontynuowana przez kolejnych opiekunów - "duchowych rodziców" dziecka.

      Podstawową zasadą, jaką się kierujemy, jest wszechstronny rozwój dziecka (fizyczny, duchowy i społeczny) jako osoby. Dbamy przede wszystkim o zapewnienie dziecku niezbędnych warunków utrzymania i (w dalszej kolejności) zdobycia wykształcenia. Troszczymy się o czynniki konieczne do właściwego rozwoju dziecka - relacje bezpieczeństwa i miłości, poczucia bycia kochanym. Dlatego pomoc, która jest przeznaczona dla danego dziecka, trafia (poza obiektywnymi kosztami opłacenia szkoły, lekarstw czy odzieży) do całej rodziny, która je wychowuje tak, by nie wzbudzać postaw zazdrości, lecz uczucie życzliwości i pełnej akceptacji.

     "Duchowi Rodzice" podejmujący się adopcji dziecka zobowiązują się do:

  • modlitwy w intencji dziecka i misji,
  • comiesięcznego przekazywania zadeklarowanej kwoty (min. równowartość 10 EURO na 1 dziecko),
  • utrzymywania listownego kontaktu z dzieckiem przez cały zadeklarowany okres (przynajmniej dwa razy w roku - Boże Narodzenie, Wielkanoc),
  • Uwaga! Przyjmujemy również deklaracje adopcji częściowej w dowolnej kwocie (łączne wpłaty od 2 - 3 osób dla 1 dziecka).


     Adopcję duchową mogą podejmować: rodziny, osoby pojedyncze, grupy osób (klasy szkolne), firmy i instytucje. Okres zobowiązania, trwa wg możliwości osoby adoptującej: 1 rok, 2, 3, 5 lat ... (okres może być przedłużany) lub do pełnego usamodzielnienia się (ukończenie szkoły średniej / zawodowej lub znalezienie pracy).

      Przystąpienie do Projektu "Duchowej Adopcji" odbywa się poprzez złożenie Deklaracji Adopcyjnej - określającej czas zobowiązania i wysokość miesięcznej wpłaty - oraz kontakt (telefoniczny lub listowny) z naszym Centrum Charytatywno - Wolontariackim "SOLIDARNI", które koordynuje projekt. Kontakt ten ma na celu uzyskanie podstawowych informacji o osobie zgłaszającej się do podjęcia adopcji.

     Zadeklarowana kwota po przeliczeniu na USD lub EURO przekazywana jest przez SMA kwartalnie do misjonarza zgłaszającego dziecko do adopcji. Przekazanie zadeklarowanej kwoty jest momentem rozpoczęcia projektu i następuje po otrzymaniu pierwszej wpłaty od " duchowych rodziców". Koszty przekazu i korespondencji (ok. 10% zobowiązania) potrącane są z wpłat.

      Informacje o stanie zdrowia dziecka, oraz jego postępach w nauce przesyłane są przez pocztę, e-mail lub fax do CChW "SOLIDARNI". Wiadomość ta jest tłumaczona i wysyłana listownie do rodziców adopcyjnych.

 

 

Rok Miłosierdzia

 

 

Bulla ustanawiająca nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia

Franciszek, Biskup Rzymu, Sługa Sług Bożych do wszystkich, którzy będą czytać ten list Łaska, miłosierdzie i pokój

Jezus Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca. Wydaje się, iż tajemnica wiary chrześcijańskiej znajduje w tym słowie swoją syntezę. Ono stało się żywe, widoczne i osiągnęło swoją pełnię w Jezusie z Nazaretu. Ojciec «bogaty w miłosierdzie» (por. Ef 2, 4), gdy objawił Mojżeszowi swoje imię: «Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność» (Wj 34, 6), sprawił, że człowiek mógł nieprzerwanie poznawać Jego boską naturę na różne sposoby i w wielu momentach historii. W «pełni czasów» (por. Ga 4,4), gdy wszystko było gotowe według Jego planu zbawienia, zesłał On swojego Syna, narodzonego z Maryi Dziewicy, aby objawić nam w sposób ostateczny swoją miłość. Kto widzi Syna, widzi też i Ojca (por. J 14, 9). Jezus z Nazaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga.

Potrzebujemy nieustannie kontemplować tę tajemnicę miłosierdzia. Jest ona dla nas źródłem radości, ukojenia i pokoju. Jest warunkiem naszego zbawienia. Miłosierdzie: to jest słowo, które objawia Przenajświętszą Trójcę. Miłosierdzie: to najwyższy i ostateczny akt, w którym Bóg wychodzi nam na spotkanie. Miłosierdzie: jest podstawowym prawem, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami na swojego brata, którego spotyka na drodze życia. Miłosierdzie: to droga, która łączy Boga z człowiekiem, ponieważ otwiera serce na nadzieję bycia kochanym na zawsze, pomimo ograniczeń naszego grzechu.

Są chwile, w których jeszcze mocniej jesteśmy wzywani, aby utkwić wzrok w miłosierdziu, byśmy sami stali się skutecznym znakiem działania Ojca. Z tego właśnie powodu ogłosiłem Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia jako pełen łaski czas dla Kościoła, by uczynić świadectwo wierzących jeszcze mocniejszym i skuteczniejszym.

Rok Święty zostanie rozpoczęty 8 grudnia, w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Ta uroczystość liturgiczna wskazuje sposób, w jaki Bóg działa już od początków naszej historii. Po grzechu Adama i Ewy Bóg nie chciał zostawić ludzkości samej, wystawionej na działanie zła. Stąd też w swoim zamyśle zechciał On, aby Maryja, święta i niepokalana w miłości (por. Ef 1, 4), stała się Matką Odkupiciela człowieka. Na ogrom grzechu Bóg odpowiada pełnią przebaczenia. Miłosierdzie będzie zawsze większe od każdego grzechu i nikt nie może ograniczyć miłości Boga, który przebacza. W tę właśnie Uroczystość Niepokalanego Poczęcia otworzę z radością Drzwi Święte. Z tej okazji staną się one Bramą Miłosierdzia, gdzie każdy wchodzący będzie mógł doświadczyć miłości Boga, który pociesza, przebacza i daje nadzieję.

W kolejną niedzielę, tj. III Niedzielę Adwentu, otworzone zostaną Drzwi Święte w Katedrze Rzymu, w Bazylice św. Jana na Lateranie, a następnie w Bazylikach Papieskich. Postanawiam również, aby w tę właśnie niedzielę w każdym Kościele lokalnym, w Katedrze, która jest Kościołem-Matką dla wszystkich wiernych, bądź też w Konkatedrach lub też w innych kościołach o szczególnym znaczeniu, została otworzona na cały rok taka sama Brama Miłosierdzia. Według decyzji Biskupa Ordynariusza, taka Brama będzie mogła być otworzona również w sanktuariach, miejscach nawiedzanych przez wielu pielgrzymów, którzy właśnie tam bardzo często doświadczają w sercu łaski i znajdują drogę do nawrócenia. Każdy zatem Kościół lokalny będzie bezpośrednio zaangażowany w przeżywanie tego Roku Świętego, jako szczególnego momentu łaski i odnowy duchowej. Jubileusz będzie więc świętowany w Rzymie, tak jak i w Kościołach lokalnych, jako znak widzialny komunii całego Kościoła.

Wybrałem datę 8 grudnia, ponieważ jest ona bogata w znaczenie ze względu na współczesną historię Kościoła. Otworzę bowiem Drzwi Święte w pięćdziesiątą rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II. Kościół czuje potrzebę żywego wspominania tej chwili, gdyż wtedy właśnie zaczynał się nowy bieg jego historii. Ojcowie zgromadzeni na Soborze czuli potrzebę, silną jak prawdziwy powiew Ducha Świętego, mówienia o Bogu do ludzi ich czasów w sposób bardziej zrozumiały. Po rozbiciu murów, które przez zbyt długi czas trzymały Kościół w zamknięciu jak w uprzywilejowanej cytadeli, nadszedł czas na głoszenie Ewangelii w nowy sposób. Nowy etap ewangelizacji, która trwa od zawsze. Nowe zaangażowanie dla wszystkich chrześcijan, aby świadczyć z większym entuzjazmem i przekonaniem o swojej wierze. Kościół czuł odpowiedzialność za bycie w świecie żywym znakiem miłości Ojca.

Powracają w pamięci pełne wymowy słowa, które św. Jan XXIII wypowiedział na rozpoczęcie Soboru, aby wskazać drogę, którą należy kroczyć: «Dziś jednakże Oblubienica Chrystusa woli posługiwać się raczej lekarstwem miłosierdzia, aniżeli surowością. [...] Kościół Katolicki pragnie okazać się matką miłującą wszystkich, matką łaskawą, cierpliwą, pełną miłosierdzia i dobroci względem synów odłączonych, podnosząc za pośrednictwem tego Soboru Powszechnego pochodnię prawdy katolickiej». W tym samym horyzoncie poruszał się również bł. Paweł VI, który tak wyraził się na zakończenie Soboru: «Chcemy przede wszystkim zwrócić uwagę na to, iż religią naszego Soboru była przede wszystkim miłość; [...]. Biblijna historia o Samarytaninie stała się paradygmatem duchowości Soboru. [...] Strumień miłości i uwielbienia wylał się z Soboru na współczesny świat ludzki. Odrzucono naturalnie błędy, owszem; ponieważ to wymaga miłości nie mniej, niż prawdy; ale dla osób pozostało tylko wezwanie, szacunek i miłość. Zamiast deprymujących diagnoz, zachęcające lekarstwa; zamiast złowrogich przewidywań, w stronę świata współczesnego wysłaliśmy z Soboru przesłania pełne zaufania: jego wartości nie tylko zostały uszanowane, ale i uhonorowane, jego wysiłki wsparte, jego zamierzenia oczyszczone i pobłogosławione. [...] I jeszcze inną rzecz powinniśmy zauważyć: całe to bogactwo doktrynalne jest zwrócone w jednym kierunku: służyć człowiekowi. Człowiekowi, możemy tak to powiedzieć, w każdym jego położeniu, w każdej jego chorobie i w każdej jego potrzebie».

Z uczuciem wdzięczności za to, co Kościół otrzymał oraz z odpowiedzialnością za zadanie, które na nas czeka, przekroczymy Drzwi Święte mając pełne zaufanie, że towarzyszy nam moc Zmartwychwstałego Pana, który nieustannie podtrzymuje naszą pielgrzymkę. Duch Święty, który prowadzi kroki wierzących, by współpracowali w dziele zbawienia dokonanym przez Chrystusa, niech będzie przewodnikiem i wsparciem Ludu Bożego, pomagając mu kontemplować oblicze miłosierdzia.

Rok Jubileuszowy zakończy się w uroczystość liturgiczną Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, 20 listopada 2016 roku. W tym dniu, zamykając Drzwi Święte, będziemy kierować nasze myśli z wdzięcznością i dziękczynieniem do Trójcy Przenajświętszej za to, że udzieliła nam tego szczególnego czasu łaski. Powierzymy Chrystusowi Panu życie Kościoła, całej ludzkości i ogromnego kosmosu, prosząc o wylanie Jego miłosierdzia jak rosy porannej, aby owocna stała się historia, którą mamy tworzyć w najbliższej przyszłości z zaangażowaniem wszystkich. O jakże pragnę, aby nadchodzące lata były naznaczone miłosierdziem tak, byśmy wyszli na spotkanie każdej osoby, niosąc dobroć i czułość Boga! Do wszystkich, tak wierzących jak i tych, którzy są daleko, niech dotrze balsam miłosierdzia jako znak Królestwa Bożego, które jest już obecne pośród nas.

«Właściwe Bogu jest stosowanie miłosierdzia i w tym najwyraźniej wyraża się jego wszechmoc». Słowa św. Tomasza z Akwinu pokazują, że miłosierdzie Boże nie jest znakiem słabości, lecz przejawem wszechmocy Boga. Z tego też powodu liturgia w jednej ze swoich najstarszych kolekt przywołuje następujące słowa modlitwy: «Boże, Ty przez przebaczenie i litość najpełniej okazujesz swoją wszechmoc». Bóg zawsze będzie w ludzkiej historii jako Ten, który jest obecny, bliski, opatrznościowy, święty i miłosierny.

«Cierpliwy i miłosierny» — to podwójne określenie spotykamy często w Starym Testamencie jako opis natury Boga. To Jego bycie miłosiernym znajduje swe potwierdzenie w wielorakich dziełach historii zbawienia, gdzie dobroć Boga zwycięża nad chęcią kary i zniszczenia. Psalmy w sposób szczególny okazują tę wielkość Boskiego działania: «On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe niemoce, On życie twoje wybawia od zguby, On wieńczy cię łaską i zmiłowaniem» (Ps 103[102], 3-4). W sposób jeszcze bardziej wyrazisty kolejny Psalm przywołuje konkretne znaki miłosierdzia: «Pan uwalnia jeńców, Pan przywraca wzrok niewidomym, Pan podnosi pochylonych, Pan miłuje sprawiedliwych. Pan strzeże przychodniów, chroni sierotę i wdowę, lecz na bezdroża kieruje występnych» (Ps 146[145], 7-9). I w końcu jeszcze inne wyrażenia Psalmisty: «On leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany. [...] Pan dźwiga pokornych, a poniża występnych aż do ziemi» (Ps 147 [146-147], 3.6). Miłosierdzie Boga nie jest więc jakąś abstrakcyjną ideą, ale jest konkretnym faktem, dzięki któremu On objawia swoją miłość ojcowską i matczyną, która wypływa z wnętrzności i zwraca się do syna. To naprawdę jest ten przypadek, kiedy może mówić o miłości wypływającej z wnętrza. Pochodzi ona z wnętrza jako głębokie uczucie, naturalne, akt czułości i współczucia, odpuszczenia i przebaczenia.

«Bo Jego miłosierdzie na wieki» (Ps 136[135]).  Jest to refren powtarzany po każdym wersecie Psalmu, który opowiada historię objawienia się Boga. W mocy miłosierdzia wszystkie dzieje starożytnego ludu pełne są głębokiego znaczenia zbawczego. Miłosierdzie sprawia, że historia Boga i Izraela staje się historią zbawienia. Wydaje się, że przez to ciągłe powtarzanie: «Bo Jego miłosierdzie na wieki», Psalm łamie zamknięty krąg przestrzeni i czasu, aby wszystko umieścić w wiecznej tajemnicy miłości. To tak, jakby chciał nam powiedzieć, że Bóg będzie spoglądał na człowieka nie tylko w historii, ale i na wieczność, wzrokiem miłosiernego Ojca. To nie przypadek, że lud Izraela zechciał włączyć ten Psalm, „Wielki hallel, jak bywa również nazywany, do najważniejszych tekstów liturgicznych.

Przed swoją męką Jezus modlił się tymże właśnie Psalmem miłosierdzia. Zaświadcza o tym Ewangelista Mateusz, gdy pisze, że «po odśpiewaniu hymnu» (Mt 26, 30) Jezus wraz z uczniami wyszli w stronę Góry Oliwnej. Podczas, gdy Jezus odprawiał po raz pierwszy Eucharystię, jako Wieczną Pamiątkę swojej realnej obecności pomiędzy nami, umiejscawiał symbolicznie ten najwyższy akt Objawienia w świetle miłosierdzia. W tymże samym horyzoncie miłosierdzia Jezus przeżywał swoją mękę i śmierć, świadomy wielkiej tajemnicy miłości, która wypełniła się na krzyżu. Świadomość, że sam Jezus modlił się tym Psalmem, czyni go dla nas chrześcijan jeszcze ważniejszym i sprawia, że powinien stać się on naszą modlitwą uwielbienia: «Bo Jego miłosierdzie na wieki».

Ze wzrokiem utkwionym w Jezusie i w Jego obliczu miłosiernym możemy zagłębić się w miłość Trójcy Przenajświętszej. Misją, którą Jezus otrzymał od Ojca, było objawienie tajemnicy Bożej miłości w jej pełni. «Bóg jest miłością» (1 J 4, 8.16), ogłasza — po raz pierwszy i jedyny na kartach Pisma świętego. — Jan Ewangelista. Ta miłość jest już wtedy możliwa, widoczna i namacalna w całym życiu Jezusa. Jego osoba jest niczym innym jak tylko miłością. To miłość, która się daje za darmo. Relacje Jezusa z osobami, które Go otaczają, ukazują coś jedynego i niepowtarzalnego. Znaki, które czyni przede wszystkim w stosunku do grzeszników, do biednych, wyłączonych, chorych i cierpiących, są naznaczone miłosierdziem. Wszystko w Nim mówi o miłosierdziu. Nie ma też w Nim czegoś, co byłoby pozbawione współczucia.

Jezus, wobec rzeszy ludzi, którzy szli za Nim, widząc, że byli zmęczeni i strudzeni, zdezorientowani i bez przewodnika, odczuł w głębi serca silne dla nich współczucie (por. Mt 9, 36). Mocą tej właśnie miłości współczującej uzdrowił chorych, których mu przyniesiono (por. Mt 14, 14) oraz kilkoma chlebami i rybami nakarmił tłum do sytości (por. Mt 15, 37). To, co poruszało Jezusa we wszystkich okolicznościach, to nic innego jak miłosierdzie, dzięki któremu czytał w sercach swoich rozmówców, dając im odpowiedzi, które korespondowały z ich najprawdziwszymi potrzebami. W ten sam sposób, gdy Jezus spotkał wdowę z Nain, której syna niesiono do grobu, odczuł wielkie współczucie z powodu przejmującego bólu płaczącej matki i przywrócił jej syna, wskrzeszając go z martwych (por. Łk 7, 15). Po uwolnieniu opętanego w kraju Gerazeńczyków, powierza mu tę misję: «Opowiadaj im wszystko, co ci Pan uczynił i jak ulitował się nad tobą» (Mk 5, 19). Również powołanie Mateusza wpisuje się w ten horyzont miłosierdzia. Przechodząc obok komory celnej, spojrzenie Jezusa spotkało się ze wzrokiem Mateusza. Było to spojrzenie pełne miłosierdzia, które przebaczyło grzechy tego człowieka oraz, zwyciężając opory innych uczniów, wybrało jego, grzesznika i celnika, aby stał się jednym z Dwunastu. Św. Beda Czcigodny, komentując tę scenę z Ewangelii napisał, że Jezus spojrzał na Mateusza z „uczuciem miłości i wybrał go”: miserando atque eligendo.Te słowa zawsze robią na mnie wrażenie, dlatego wybrałem je na moje zawołanie biskupie.

W przypowieściach poświęconych miłosierdziu Jezus objawia naturę Boga jako naturę Ojca, który nigdy nie uważa się za zwyciężonego dopóki nie sprawi, że poprzez współczucie i miłosierdzie zniknie grzech i pokonane zostanie odrzucenie. Znamy te przypowieści, a szczególnie trzy z nich: przypowieść o zaginionej owcy, o zagubionej monecie i o synu marnotrawnym (por. Łk 15, 1-32). W tych przypowieściach Bóg zawsze przedstawiony jest jako pełen radości, przede wszystkim, gdy przebacza. Znajdujemy w nich istotę Ewangelii oraz naszej wiary, ponieważ miłosierdzie jest ukazane jako siła, która zwycięża wszystko, która wypełnia serce miłością i pociesza przebaczeniem.

W innej przypowieści natomiast otrzymujemy naukę dotyczącą naszego chrześcijańskiego stylu życia. Sprowokowany pytaniem Piotra, ile razy należałoby przebaczyć, Jezus odpowiedział: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy» (Mt 18, 22) i opowiedział przypowieść o „nielitościwym dłużniku”. Tenże właśnie dłużnik, wezwany przed oblicze króla po to, by zwrócił mu ogromny dług, błaga go na kolanach i król daruje mu należność. Zaraz po wyjściu ów dłużnik spotyka innego sługę, równego sobie, który był mu dłużny nieporównanie mniej. Sługa ten błaga go na kolanach o litość, której jednak nie otrzymuje i zostaje wtrącony do więzienia. Król, gdy tylko usłyszał o tym, co zaszło, rozgniewał się bardzo, wezwał nielitościwego dłużnika do siebie i rzekł: «Czyż więc i ty nie powinieneś był się ulitować nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?» (Mt 18, 33). Jezus kończy tę przypowieść słowami: «Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu» (Mt 18, 35).

Ta przypowieść zawiera głęboką naukę dla każdego z nas. Jezus stwierdza, że miłosierdzie to nie jest tylko działanie Ojca, lecz staje się kryterium potrzebnym do zrozumienia, kim są Jego prawdziwi synowie. Jesteśmy więc wezwani do życia miłosierdziem, ponieważ to nam zostało najpierw udzielone miłosierdzie. Przebaczenie zniewag staje się najbardziej ewidentnym wyrazem miłości miłosiernej, a dla nas chrześcijan jest nakazem, którego nie możemy pominąć. Jakże wydaje się nieraz trudne to przebaczenie! A jednak jest ono narzędziem złożonym w nasze ręce, abyśmy byli w stanie osiągnąć spokój serca. Porzucić żal, złość, przemoc i zemstę — to warunki konieczne do tego, by żyć szczęśliwie. Przyjmujemy zatem zachętę Apostoła: «Niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem» (Ef 4, 26). Słuchamy przede wszystkim słowa Chrystusa, który przedstawił miłosierdzie jako ideał życia i jako kryterium wiarygodności dla naszej wiary: «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią» (Mt 5, 7). To jest błogosławieństwo, które powinno się stać dla nas inspiracją w tym Roku Świętym.

Jak można zauważyć, miłosierdzie w Piśmie Świętym jest słowem-kluczem do wskazania działania Boga wobec nas. On nie ogranicza się do potwierdzenia swojej miłości, ale czyni ją widoczną i namacalną. Miłość nie może być przecież abstrakcyjnym słowem. Z samej swej natury jest ona konkretnym życiem: to intencje, zachowania, postawy, które przyjmuje się w codzienności. Miłosierdzie Boga jest Jego odpowiedzialnością za nas. On czuje się odpowiedzialnym, to znaczy: pragnie naszego dobra i chce nas widzieć szczęśliwymi, napełnionymi radością i pokojem. Na tejże właśnie długości fali powinna zostać dostrojona i zorientowana miłość miłosierna chrześcijan. Tak, jak kocha Ojciec, tak też powinni kochać i synowie. Jak On jest miłosierny, tak też i my jesteśmy wezwani, by być miłosierni: jedni wobec drugich.

Główną belką, na której wspiera się życie Kościoła, jest miłosierdzie. Wszystko w działaniu duszpasterskim Kościoła powinno zostać otulone czułością, z jaką kieruje się do wiernych; nic też z jego głoszenia i z jego świadectwa ukazanego światu nie może być pozbawione miłosierdzia. Wiarygodność Kościoła weryfikuje się na drodze miłości miłosiernej i współczującej. Kościół «żyje niewyczerpanym pragnieniem ofiarowania miłosierdzia». Być może przez zbyt długi czas zapomnieliśmy wskazywać i żyć drogą miłosierdzia. Z jednej strony pokusa, która podpowiada, aby brać pod uwagę tylko i zawsze sprawiedliwość, sprawiła, że zapomnieliśmy, iż jest to tylko pierwszy krok, jakkolwiek konieczny i nieodzowny, ale Kościół potrzebuje wznieść się ponad to, aby osiągnąć cel wyższy i o wiele bardziej znaczący. Z drugiej strony ze smutkiem obserwujemy, jak doświadczenie przebaczenia w naszej kulturze staje się coraz rzadsze. W niektórych przypadkach wydaje się nawet, iż znika już samo słowo przebaczenie. Jednak bez doświadczenia przebaczenia pozostaje nam droga bezpłodna i sterylna, jakbyśmy żyli w jakimś miejscu pustynnym i odosobnionym. Nadszedł znowu czas dla Kościoła, aby przyjąć na siebie radosne głoszenie przebaczenia. To jest czas powrotu do tego, co istotne, aby wziąć na siebie słabości i trudności naszych braci. Przebaczenie to siła, która przywraca do nowego życia i dodaje odwagi, aby patrzeć w przyszłość z nadzieją.

Nie możemy zapomnieć o wielkim nauczaniu, które św. Jan Paweł II ofiarował w swojej drugiej encyklice Dives in misericordia, które w ówczesnej epoce przyszło tak niespodziewanie i zaskoczyło wielu tematem, jaki poruszało. W szczególności chciałbym przywołać dwa aspekty tego nauczania. Przede wszystkim święty Papież podkreślał zapomnienie tematu miłosierdzia w kulturze naszych dni: «Umysłowość współczesna, może bardziej niż człowiek przeszłości, zdaje się sprzeciwiać Bogu miłosierdzia, a także dąży do tego, ażeby samą ideę miłosierdzia odsunąć ma margines życia i odciąć od serca ludzkiego. Samo słowo i pojęcie „miłosierdzie” jakby przeszkadzało człowiekowi, który poprzez nieznany przedtem rozwój nauki i techniki bardziej niż kiedykolwiek w dziejach stał się panem i uczynił sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1, 28). Owo „panowanie nad ziemią”, rozumiane nieraz jednostronnie i powierzchownie, jakby nie pozostawiało miejsca dla miłosierdzia. [...] I dlatego też wielu ludzi i wiele środowisk, kierując się żywym zmysłem wiary, zwraca się niejako spontanicznie do miłosierdzia Bożego w dzisiejszej sytuacji Kościoła i świata».

Co więcej, św. Jan Paweł II tak motywował pilną potrzebę głoszenia i świadczenia o miłosierdziu w świecie współczesnym: «[ono jest podyktowane] miłością człowieka i wszystkiego, co ludzkie, a co w odczuciu tak bardzo wielu współczesnych jest zagrożone wielkim niebezpieczeństwem. Ta sama tajemnica Chrystusa [...] każe równocześnie głosić miłosierdzie jako miłosierną miłość Boga, objawioną w tajemnicy Chrystusa. I każe też do tego miłosierdzia odwoływać się, wzywać go na naszym trudnym i przełomowym etapie dziejów Kościoła i świata [...]». To nauczanie św. Jana Pawła II jest dziś jeszcze bardziej aktualne i zasługuje na to, aby je ponownie podjąć w tym Roku Świętym. Przyjmijmy na nowo jego słowa: «Kościół żyje swoim autentycznym życiem, kiedy wyznaje i głosi miłosierdzie — najwspanialszy przymiot Stwórcy i Odkupiciela — i kiedy ludzi przybliża do Zbawicielowych zdrojów miłosierdzia, których jest depozytariuszem i szafarzem».

Kościół ma misję głoszenia miłosierdzia Boga, bijącego serca Ewangelii, aby w ten sposób dotknąć serce i umysł każdego człowieka. Oblubienica Chrystusa czyni swoim zachowanie Syna Bożego, który wszystkim wychodzi naprzeciw, nie pomijając nikogo. W naszym czasie, w którym Kościół jest zaangażowany w nową ewangelizację, temat miłosierdzia wymaga, by go ponownie przedstawić z nowym entuzjazmem i z odnowioną działalnością duszpasterską. Jest to kluczowe dla Kościoła oraz dla wiarygodności jego głoszenia, aby żył on i świadczył w pierwszej osobie o miłosierdziu. Język Kościoła i jego gesty powinny przekazywać miłosierdzie tak, aby wejść w głębię serca ludzi i sprowokować ich do odnalezienia drogi powrotu do Ojca.

Pierwszą prawdą Kościoła jest miłość Chrystusa. Tejże miłości, która zmierza aż do przebaczenia i do dania siebie samego, Kościół czyni się sługą i pośrednikiem wobec ludzi. Stąd też tam, gdzie Kościół jest obecny, musi się też zaznaczyć miłosierdzie Ojca. W naszych parafiach, w naszych wspólnotach, w stowarzyszeniach, w ruchach, gdziekolwiek są chrześcijanie, każdy powinien tam odnaleźć oazę miłosierdzia.

Chcemy żyć tym Rokiem Jubileuszowym w świetle słowa Pana: Miłosierni jak Ojciec. Ewangelista przypomina nauczanie Jezusa, który mówi: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36). To program na życie, który jest trudny, ale zarazem bogaty w radość i w pokój. Nakaz Jezusa jest zwrócony do tych, którzy słuchają Jego głosu (por. Łk 6, 27). Aby być zdolnymi do miłosierdzia, powinniśmy najpierw nastawić się na słuchanie słowa Bożego. To oznacza odzyskanie na nowo wartości ciszy, aby móc medytować słowo, które jest do nas zwrócone. W ten sposób możliwa jest kontemplacja miłosierdzia Boga i przyjęcie go jako własnego stylu życia.

Pielgrzymka jest znakiem szczególnym w Roku Świętym, ponieważ jest ikoną drogi, którą każda osoba przemierza w czasie swojej egzystencji. Życie jest pielgrzymką, a istota ludzka to viator, pielgrzym, który przemierza drogę aż do osiągnięcia pożądanego celu. Również po to, aby dotrzeć do Drzwi Świętych w Rzymie i w każdym innym miejscu, będziemy musieli pójść na pielgrzymkę, każdy na miarę własnych sił. Stanie się ona znakiem, że również miłosierdzie jest celem, który mamy osiągnąć, a który wymaga zaangażowania i poświęcenia. Pielgrzymka zatem niech stanie się bodźcem do nawrócenia: przekraczając Drzwi Święte pozwolimy się objąć miłosierdziu Bożemu i zaangażujemy się, byśmy byli miłosierni dla innych, tak jak Ojciec jest miłosierny dla nas.

Pan Jezus wskazuje nam na etapy pielgrzymki, dzięki którym możemy osiągnąć ten cel: «Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie» (Łk 6, 37-38). Mówi przede wszystkim, aby nie sądzić i by nie potępiać. Jeśli nie chce się zostać osądzonym przez Boga, nie powinno się stawać sędzią swego brata. Ludzie bowiem z ich osądem zatrzymują się zwykle na tym, co zewnętrzne, podczas gdy Bóg patrzy na to, co w środku. Jakież zło czynią słowa, które są spowodowane uczuciami zazdrości i zawiści! Mówić źle o bracie, gdy jest nieobecny, jest równoznaczne przedstawieniu go w złym świetle, szkodzeniu jego reputacji i pozostawieniu go na łaskę i niełaskę plotek. Nie sądzić i nie potępiać znaczy również, pozytywnie rzecz ujmując, umieć dostrzec dobro, które jest w każdej osobie i nie pozwolić na to, aby cierpiała ona z powodu naszego częściowego osądzenia i naszej zarozumiałej znajomości wszystkiego. Ale to nie jest jeszcze wystarczające do wyrażenia miłosierdzia. Jezus wzywa również do przebaczenia i do dawania. Mamy być narzędziami miłosierdzia, ponieważ pierwsi otrzymaliśmy je od Boga. Mamy być szczodrzy dla wszystkich, wiedząc, że również Bóg wielkodusznie udziela nam swojej dobroci.

Miłosierni jak Ojciec jest zatem „mottem” Roku Świętego. W miłosierdziu mamy dowód tego, jak Bóg kocha. On daje wszystko z siebie samego, zawsze, za darmo i nie prosząc o nic w zamian. Przychodzi nam z pomocą, kiedy go wzywamy. Piękne jest, że codzienna modlitwa Kościoła zaczyna się od słów: «Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu» (por. Ps 70[69], 2). Pomoc, której wzywamy, jest już pierwszym krokiem miłosierdzia Bożego, uczynionym w naszą stronę. On przychodzi, aby wybawić nas od słabości, w których żyjemy. Jego pomoc sprawia, że potrafimy dostrzec Jego obecność i odczuć Jego bliskość. Dzień za dniem, dotknięci przez Jego współczucie, możemy również i my być współczujący dla wszystkich.

W tym Roku Świętym będziemy mogli doświadczyć otwarcia serc na tych wszystkich, którzy żyją na najbardziej beznadziejnych peryferiach egzystencjalnych, które tak często świat stwarza w sposób dramatyczny. Ileż sytuacji niepewności i cierpienia jest obecnych w dzisiejszym świecie! Ileż ran na ciele wielu, którzy nie mają już więcej głosu, ponieważ ich krzyk osłabł i zgasł z powodu obojętności bogatych narodów. W tym Jubileuszu Kościół zostanie jeszcze bardziej wezwany do leczenia tych ran, do opatrywania ich oliwą pocieszenia, do przewiązywania miłosierdziem oraz do leczenia ich solidarnością i należną uwagą. Nie wpadajmy w obojętność, która upokarza, w przyzwyczajenie, które usypia ducha i nie pozwala odkryć nowości, w cynizm, który niszczy. Otwórzmy nasze oczy, aby dostrzec biedę świata, rany tak wielu braci i sióstr pozbawionych godności. Poczujmy się sprowokowani, słysząc ich wołanie o pomoc. Nasze ręce niech ścisną ich ręce, przyciągnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa. Niech ich krzyk stanie się naszym, tak byśmy razem złamali barierę obojętności, która często króluje w sposób władczy, aby ukryć hipokryzje i egoizm.

Jest moim gorącym życzeniem, aby chrześcijanie przemyśleli podczas Jubileuszu uczynki miłosierdzia względem ciała i względem ducha. Będzie to sposobem na obudzenie naszego sumienia, często uśpionego w obliczu dramatu ubóstwa, a także umożliwi nam coraz głębsze wejście w serce Ewangelii, gdzie ubodzy są uprzywilejowani dla Bożego miłosierdzia. Przepowiadanie Jezusa przedstawia te uczynki miłosierdzia, abyśmy mogli poznać, czy żyjemy jak Jego uczniowie, czy też nie. Odkryjmy na nowo uczynki miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, przybyszów w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać. I nie zapominamy o uczynkach miłosierdzia względem ducha: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych.

Nie możemy uciec od słów Pana, gdyż to na ich podstawie będziemy osądzeni: czy daliśmy jeść temu, kto jest głodny, czy daliśmy pić temu, kto jest spragniony, czy przyjęliśmy przybysza i ubrali nagiego, czy mieliśmy czas, aby być z chorym i z więźniem (por. Mt 25, 31-45). Podobnie również zostaniemy zapytani, czy pomogliśmy wyjść z wątpliwości, które sprawiają, że człowiek zaczyna się bać, i które stają się źródłem samotności; czy byliśmy zdolni do przezwyciężenia ignorancji, w której żyją miliony osób, a przede wszystkim dzieci pozbawione koniecznej pomocy, aby wyjść z biedy; czy byliśmy blisko tego, kto jest samotny i uciśniony; czy przebaczyliśmy temu, kto nas obraził i odrzuciliśmy każdą formę urazów i nienawiści, które prowadzą do przemocy; czy byliśmy cierpliwi na wzór Boga, który jest tak bardzo cierpliwy wobec nas; i wreszcie czy powierzaliśmy Panu na modlitwie naszych braci i siostry. W każdym z tych „najmniejszych” jest obecny sam Chrystus. Jego ciało staje się znów widoczne jako umęczone, poranione, ubiczowane, niedożywione, w ucieczce..., abyśmy mogli je rozpoznać, dotknąć i pomóc z troską. Nie zapominajmy o słowach św. Jana od Krzyża: «Pod wieczór życia będą cię sądzić z miłości».

W Ewangelii według św. Łukasza znajdujemy jeszcze inny, ważny aspekt przeżywania z wiarą Jubileuszu. Ewangelista opowiada, że Jezus w szabat powrócił do Nazaretu i, jak miał w zwyczaju, udał się do synagogi. Tam też został poproszony o odczytanie fragmentu Pisma i o skomentowanie go. Wybrany fragment pochodził z Księgi proroka Izajasza, gdzie jest napisane: «Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski Pańskiej» (Iz 61, 1-2). „Rok łaski” — rok miłosierdzia: to właśnie jest nam ogłoszone przez Pana i tym pragniemy żyć. Ten Rok Święty niesie ze sobą bogactwo misji Jezusa, które odbija się echem w słowach Proroka: zanieść słowo i gest pocieszenia biednym, ogłosić wolność tym, którzy są więźniami nowych form niewolnictwa nowoczesnego społeczeństwa, przywrócić godność tym, którzy zostali jej pozbawieni. Przepowiadanie Jezusa staje się na nowo widoczne w odpowiedziach wiary, które chrześcijanie powinni dawać przez osobiste świadectwo. Niech towarzyszą nam słowa Apostoła: «kto pełni uczynki miłosierdzia, niech to czyni ochoczo» (Rz 12, 8).

Niech czas Wielkiego Postu w Roku Jubileuszowym zostanie przeżyty jeszcze bardziej intensywnie, jako istotny moment w celebrowaniu i doświadczaniu miłosierdzia Boga. Ileż stron Pisma Świętego można przemedytować podczas tych tygodni Wielkiego Postu, aby odkryć na nowo miłosierne oblicze Ojca! Używając słów proroka Micheasza możemy również i my powtórzyć: «Któryż Bóg podobny Tobie, co oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie. Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości i wrzuci w głębokości morskie wszystkie nasze grzechy» (7, 18-19).

W tym czasie modlitwy, postu i uczynków miłości, strony Księgi proroka Izajasza będą mogły zostać przemedytowane w sposób jeszcze bardziej konkretny: «Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: „Oto jestem!” Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie» (58, 6-11).

Inicjatywa „24 godziny dla Pana”, którą będziemy przeżywać w piątek oraz w sobotę przed IV Niedzielą Wielkiego Postu, powinna zostać rozpropagowana w diecezjach. Wiele osób powraca do Sakramentu Pojednania, a wśród nich wiele osób młodych, którzy w podobnym doświadczeniu odnajdują często drogę powrotu do Pana, aby żyć chwilą intensywnej modlitwy oraz nadać sens własnemu życiu. Z przekonaniem na nowo kładziemy w centrum Sakrament Pojednania, ponieważ pozwala dotknąć nam wielkość miłosierdzia. Będzie to dla każdego penitenta źródłem prawdziwego pokoju wewnętrznego.

Nie zmęczy mnie nigdy powtarzanie, żeby spowiednicy stali się prawdziwym znakiem miłosierdzia Ojca. Bycie spowiednikiem to nie improwizacja. Spowiednikami stajemy się przede wszystkim wtedy, gdy wpierw sami jako penitenci szukamy przebaczenia. Nigdy nie zapominajmy, że być spowiednikiem znaczy mieć udział w samej misji Jezusa i być konkretnym znakiem ciągłości Boskiej miłości, która przebacza i zbawia. Każdy z nas otrzymał dar Ducha Świętego dla przebaczenia grzechów i za to jesteśmy odpowiedzialni. Nikt z nas nie jest panem sakramentu, ale wiernym sługą przebaczenia Boga. Każdy spowiednik powinien przyjmować wiernych jak ojciec z przypowieści o marnotrawnym synu: to ojciec, który wybiega na spotkanie syna, pomimo, że ten ostatni roztrwonił jego majątek. Spowiednicy są wezwani, aby objąć skruszonego syna, który wraca do domu i by wyrazić radość z tego, że się odnalazł. Niech nie zmęczy spowiedników również to, że będą musieli wyjść do drugiego syna, który pozostał na zewnątrz i jest niezdolny do radości, aby wytłumaczyć mu, że jego ostry osąd jest niesprawiedliwy i nie ma sensu w obliczu miłosierdzia Ojca, które nie zna granic. Niech nie zadają aroganckich pytań, lecz jak ojciec z przypowieści niech przerwą wywód przygotowany przez syna marnotrawnego, ażeby potrafili uchwycić w sercu każdego penitenta wezwanie do pomocy i prośbę o przebaczenie. Spowiednicy są wezwani do tego, aby byli zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji i pomimo wszystko, znakiem prymatu miłosierdzia.

Podczas Wielkiego Postu w tym Roku Świętym zamierzam wysłać Misjonarzy Miłosierdzia. Będą znakiem matczynej troski Kościoła o Lud Boży, aby wszedł on w głębokości bogactwa tej tajemnicy tak fundamentalnej dla naszej wiary. Będą to kapłani, którym udzielę władzy przebaczenia grzechów zarezerwowanych dla Stolicy Apostolskiej, aby podkreślić wielkość ich posłania. Będą przede wszystkim żywym znakiem tego, jak Ojciec przygarnia tych, którzy szukają jego przebaczenia. Będą Misjonarzami Miłosierdzia, ponieważ będą kształtować ze wszystkimi spotkanie pełne człowieczeństwa, źródło uwolnienia, bogate w odpowiedzialność za przezwyciężenie trudności i podjęcie nowego życia otrzymanego w Chrzcie świętym. W ich misji pozwolą się oni poprowadzić słowom Apostoła: «Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie» (Rz 11, 32). Wszyscy bowiem, nie wyłączając nikogo, wezwani są do przyjęcia tego apelu miłosierdzia. Niech misjonarze żyją tym wezwaniem wiedząc, że mogą utkwić swój wzrok w Jezusie: «miłosiernym i wiernym arcykapłanie» (por. Hbr 2, 17).

Proszę współbraci Biskupów o zaproszenie i o przyjęcie tych misjonarzy, aby byli przede wszystkim przekonującymi kaznodziejami miłosierdzia. Niech zostaną zorganizowane w diecezjach „misje ludowe”, tak aby misjonarze ci stali się zwiastunami radości i przebaczenia. Uprasza się ich, aby sprawowali Sakrament Pojednania dla ludu, by czas łaski ofiarowany w tym Roku Jubileuszowym pozwolił wielu synom, którzy są daleko, odnaleźć drogę do ojcowskiego domu. Niech Pasterze, przede wszystkim w tym intensywnym czasie Wielkiego Postu, z troską zachęcają wiernych do powrotu „do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę” (Hbr 4, 16).

Słowo przebaczenia niech dotrze do wszystkich, a wezwanie do doświadczenia miłosierdzia niech nie pozostawi nikogo obojętnym. Moje zaproszenie do nawrócenia kieruję z jeszcze większą intensywnością do tych osób, które znajdują się daleko od łaski Boga ze względu na sposób, w jaki żyją. Myślę w sposób szczególny o tych mężczyznach i kobietach, którzy należą do grup przestępczych, jakiekolwiek by one były. Dla waszego dobra proszę was o zmianę życia. Proszę was w imię Syna Bożego, który, chociaż walczył z grzechem, nigdy nie odrzucił grzesznika. Nie wpadajcie w straszliwą pułapkę myślenia, że życie zależy od pieniędzy, i że wobec nich wszystko inne staje się pozbawione wartości i godności. To jest tylko iluzja. Nie zabierzemy pieniędzy z nami po śmierci. Pieniądze nie dają nam prawdziwej radości. Przemoc, użyta do zdobycia pieniędzy ociekających krwią, nie czyni człowieka ani mocnym, ani nieśmiertelnym. Dla wszystkich, wcześniej lub później, przyjdzie sąd Boży, od którego nikt nie będzie mógł uciec.

To samo wezwanie niech dotrze do osób wspierających bądź współuczestniczących w korupcji. Ta zgniła rana społeczeństwa jest ciężkim grzechem, który woła do nieba, ponieważ uderza w same podstawy życia osobistego i społecznego. Korupcja nie pozwala patrzeć w przyszłość z nadzieją, ponieważ w swojej bezwzględności i chciwości niszczy projekty słabych i miażdży najbiedniejszych. Korupcja to zło, które zakorzenia się w codziennych gestach po to, aby rozrosnąć się potem w publiczne skandale. Korupcja jest uporczywym trwaniem w grzechu, który chce zastąpić Boga iluzją pieniądza jako formy władzy. Jest to dzieło ciemności wspierane przez podejrzliwość i przez intrygi. Corruptio optimi pessima [gdy najlepsze się deprawuje, staje się najgorszym], mówił słusznie św. Grzegorz Wielki, aby wskazać, że nikt nie może czuć się odpornym na tę pokusę. Aby odsunąć ją z życia osobistego i społecznego, konieczna jest rozwaga, czujność, lojalność, przejrzystość, połączone z odwagą ujawnienia. Jeśli nie walczy się otwarcie z korupcja, wcześniej lub później staje się jej wspólnikiem i niszczy się własną egzystencję.

To jest właśnie czas sposobny na zmianę życia! To jest czas, aby pozwolić dotknąć swe serce. W obliczu popełnionego zła, nawet w przypadku ciężkich przestępstw, nadchodzi moment wysłuchania płaczu osób niewinnych, ograbionych z majątku, z godności, z uczuć, z samego życia. Pozostawanie na drodze zła jest tylko źródłem iluzji i smutku. Prawdziwe życie jest zgoła inne. Bóg nie męczy się, trzymając rękę wyciągniętą. On jest zawsze gotowy do wysłuchania i również ja jestem gotowy, tak jak i moi bracia Biskupi i Kapłani. Wystarczy tylko przyjąć zaproszenie do nawrócenia i poddać się sprawiedliwości, podczas gdy Kościół ofiaruje miłosierdzie.

Nie będzie bezużyteczne w tym kontekście opisanie relacji pomiędzy sprawiedliwością a miłosierdziem. Nie są to dwa aspekty sobie przeciwne, ale dwa wymiary tej samej rzeczywistości, która rozwija się stopniowo, aż do osiągnięcia swego szczytu w pełni miłości. Sprawiedliwość jest podstawową koncepcją dla społeczeństwa obywatelskiego, gdyż normalnie odnosi się do porządku prawnego, poprzez który stosuje się prawo. Przez sprawiedliwość rozumie się również to, że każdemu należy oddać to, co mu się należy. Biblia wiele razy odnosi się do sprawiedliwości Bożej i do Boga jako Sędziego. W rozumieniu biblijnym sprawiedliwość jest integralnym zachowywaniem Prawa i postawą każdego dobrego Izraelity zgodną z przykazaniami danymi przez Boga. Ta wizja jednak doprowadziła, i to wiele razy, do legalizmu, zasłaniając pierwotny sens i zaciemniając głęboką wartość, jaką posiada sprawiedliwość. Aby przezwyciężyć tę perspektywę legalistyczną należałoby pamiętać, że w Piśmie Świętym sprawiedliwość jest faktycznie rozumiana jako pełne zaufania zdanie się na wolę Boga.

Ze swej strony Jezus mówi częściej o ważności wiary, niż o zachowaniu Prawa. W ten właśnie sposób powinniśmy rozumieć Jego słowa, kiedy, znajdując się przy stole z Mateuszem i innymi celnikami oraz grzesznikami, mówi do faryzeuszów, którzy toczyli z Nim spór: «Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników» (Mt 9, 13). W obliczu wizji sprawiedliwości, która jest niczym więcej, jak tylko zwykłym zachowywaniem Prawa, które dzieli osoby na sprawiedliwych i grzeszników, Jezus chce pokazać wielki dar miłosierdzia, które szuka grzeszników, aby zaoferować im przebaczenie i zbawienie. Stąd też staje się zrozumiałe, dlaczego z powodu tej swojej wizji uwalniającej i będącej źródłem odnowienia, Jezus został odrzucony przez faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Oni bowiem, aby być wiernymi Prawu, kładli ciężary na ramiona ludzi, niwecząc równocześnie miłosierdzie Ojca. Wezwanie do zachowywania Prawa nie może utrudnić zwrócenia uwagi na rzeczy niezbędne, które dotyczą godności osób.

Wezwanie Jezusa odnosi się do tekstu proroka Ozeasza — «Miłości pragnę, nie krwawej ofiary» (6, 6) — i jest bardzo znaczące w tym kontekście. Jezus potwierdza, że od tej pory regułą życia Jego uczniów będzie prymat miłosierdzia, jak o tym sam zaświadcza, dzieląc swój posiłek z grzesznikami. Miłosierdzie raz jeszcze jest objawione jako podstawowy wymiar misji Jezusa. Jest ono prawdziwym wyzwaniem wobec Jego rozmówców, którzy zatrzymują się tylko na aspekcie formalnym Prawa. Jezus natomiast wykracza poza Prawo; Jego dzielenie się z tymi, których Prawo uważało za grzeszników, pozwala zrozumieć, dokąd dochodzi Jego miłosierdzie.

Również Apostoł Paweł przebył podobną drogę. Zanim spotkał Chrystusa na drodze do Damaszku, jego życie było poświęcone w sposób całkowity osiągnięciu sprawiedliwości z Prawa (por. Flm 3, 6). Nawrócenie dokonane przez Chrystusa doprowadziło Pawła do wywrócenia jego wizji aż do takiego punktu, że w Liście do Galatów napisał: «my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków» (2, 16). Jego zrozumienie sprawiedliwości zmieniło się radykalnie. Paweł kładzie teraz na pierwszym miejscu wiarę, a nie Prawo. To nie zachowywanie prawa zbawia, ale wiara w Jezusa Chrystusa, który wraz ze swoja Męką i Zmartwychwstaniem niesie zbawienie razem z miłosierdziem, które usprawiedliwia. Sprawiedliwość Boga staje się teraz uwolnieniem dla tych, którzy są uciśnieni przez niewolę grzechu i wszystkich jego konsekwencji. Sprawiedliwością Bożą jest Jego przebaczenie (por. Ps 51[50], 11-16).

Miłosierdzie nie jest przeciwne sprawiedliwości, lecz wyraża zachowanie Boga w stosunku do grzesznika, któremu to ofiaruje kolejną możliwość okazania żalu, nawrócenia i uwierzenia. Doświadczenie proroka Ozeasza pomaga nam zrozumieć przekroczenie sprawiedliwości w kierunku miłosierdzia. Epoka, w której żył ten prorok, jest jedną z bardziej dramatycznych w historii ludu wybranego. Królestwo jest bliskie zniszczenia; lud jest niewierny przymierzu, oddalił się od Boga i stracił wiarę ojców. Według ludzkiej logiki słuszne jest, by Bóg myślał o odrzuceniu niewiernego ludu: nie zachował on zawartego przymierza, a zatem zasługuje na należną karę, czyli na wygnanie. Potwierdzają to słowa proroka: «Powrócą do Egiptu i Aszszur będzie ich królem, bo się nie chcieli nawrócić» (Oz 11, 5). A jednak po tej reakcji, która odwołuje się do sprawiedliwości, prorok zmienia radykalnie swój język i objawia prawdziwe oblicze Boga: «Jakże cię mogę porzucić, Efraimie, i jak opuścić ciebie, Izraelu? Jakże cię mogę równać z Admą i uczynić podobnym do Seboim? Moje serce na to się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja — Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać» (Oz 11, 8-9). Św. Augustyn, jak gdyby komentując słowa proroka, mówi: «Łatwiej jest Bogu powstrzymać gniew, aniżeli miłosierdzie».Tak właśnie jest. Gniew Boga trwa tylko chwilę, podczas gdy Jego miłosierdzie trwa na wieki.

Jeśli Bóg zatrzymałby się na sprawiedliwości, przestałby być Bogiem i stałby się jak wszyscy ludzie, którzy przywołują szacunek dla prawa. Sprawiedliwość sama z siebie nie wystarczy, a doświadczenie uczy, że odwoływanie się tylko do niej niesie ze sobą ryzyko jej zniszczenia. Z tego też powodu Bóg przekracza sprawiedliwość miłosierdziem i przebaczeniem. To nie oznacza umniejszenia sprawiedliwości bądź uczynienia jej zbędną, wręcz przeciwnie. Ten, kto błądzi, będzie musiał ponieść karę. Tyle że to nie jest koniec, ale początek nawrócenia, ponieważ doświadcza się czułości przebaczenia. Bóg nie odrzuca sprawiedliwości. On ją włącza i przekracza w jeszcze większym wydarzeniu, w którym doświadcza się miłości, która jest fundamentem prawdziwej sprawiedliwości. Musimy poświęcić wiele uwagi temu, co pisze Paweł, aby nie wpaść w ten sam błąd, który Apostoł wypominał ówczesnym Żydom: «Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga. A przecież kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy» (Rz 10, 3-4). Ta Boża sprawiedliwość jest miłosierdziem udzielonym wszystkim jako łaska na mocy śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Krzyż Chrystusa zatem jest sprawiedliwością Boga nad nami wszystkimi i nad światem, ponieważ ofiaruje nam pewność miłości i nowego życia.

Jubileusz niesie ze sobą również nawiązanie do odpustu. W Roku Świętym Miłosierdzia odpust zyskuje szczególne znaczenia. Przebaczenie Boga dla naszych grzechów nie zna granic. W śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa Bóg czyni widoczną swoją miłość, która prowadzi aż do zniszczenia grzechu ludzkiego. Pojednanie się z Bogiem staje się możliwe dzięki Misterium Paschalnemu oraz poprzez pośrednictwo Kościoła. Bóg jest zatem zawsze gotowy do przebaczenia i nie męczy się nigdy, ofiarując je w sposób zawsze nowy i nieoczekiwany. My wszyscy natomiast doświadczamy grzechu. Wiemy, że jesteśmy wezwani do doskonałości (por. Mt 5, 48), lecz jednocześnie odczuwamy silny ciężar grzechu. Podczas, gdy odczuwamy moc łaski, która nas przemienia, doświadczamy również siły grzechu, która ma na nas wpływ. Pomimo przebaczenia, w naszym życiu niesiemy sprzeczności, które są konsekwencją naszych grzechów. W Sakramencie Pojednania Bóg przebacza grzechy, które zostają naprawdę zgładzone, lecz jednak negatywny ślad, który grzechy zostawiły w naszym postępowaniu i w naszych myślach pozostaje. Miłosierdzie Boże jest jednakowoż silniejsze również niż ten ślad. Staje się ono odpustem Ojca, który poprzez Kościół — Oblubienicę Chrystusa — dosięga grzesznika, któremu udzielił już przebaczenia i uwalnia go od każdej pozostałości skutków grzechu, umożliwiając mu raczej działanie z miłością oraz wzrastanie w miłości, niż ponowny upadek w grzech.

Kościół żyje komunią Świętych. W Eucharystii komunia ta, która jest darem Boga, aktualizuje się jako jedność duchowa, która łączy nas wierzących ze Świętymi i Błogosławionymi, których liczba jest niepoliczona (por. Ap 7, 4). Ich świętość przychodzi z pomocą naszej słabości i w ten sposób Matka-Kościół jest zdolna, wraz ze swoją modlitwą i ze swoim życiem, wyjść naprzeciw słabości jednych w świętości innych. Żyć zatem odpustem Roku Świętego oznacza przybliżać się do miłosierdzia Ojca, mając pewność, że Jego przebaczenie rozciąga się na całe życie wierzącego człowieka. Odpust jest doświadczeniem świętości Kościoła, który ma udział we wszystkich dobrodziejstwach płynących z Odkupienia Chrystusa, aby przebaczenie rozciągnęło się aż do ostatecznych skutków, do których dociera miłość Boga. Żyjmy intensywnie Jubileuszem, prosząc Ojca o przebaczenie grzechów i o udzielenie swojego miłosiernego odpustu.

Miłosierdzie posiada wartość, która przekracza granice Kościoła. Pozwala nam ono wejść w relacje z Judaizmem i z Islamem, które to religie uważają miłosierdzie jako jeden z najistotniejszych atrybutów Boga. Izrael jako pierwszy otrzymał to objawienie, które trwa w historii jako początek niezmierzonego bogactwa, które ma do zaoferowania ludzkości. Jak to już zauważyliśmy, strony Starego Testamentu przesycone są miłosierdziem, ponieważ opowiadają dzieła, których Pan dokonał dla swojego ludu w najtrudniejszych momentach jego historii. Islam ze swej strony, pośród imion przypisanych Stworzycielowi, przywołuje szczególnie dwa słowa: Miłosierny i Litościwy. To wezwanie jest często na ustach wiernych muzułmanów, którzy czują bliskość i wsparcie miłosierdzia w ich codziennych słabościach. Również oni wierzą, że nikt nie może ograniczyć miłosierdzia Bożego, ponieważ jego bramy pozostają zawsze otwarte.

Oby ten Rok Jubileuszowy, przeżyty w miłosierdziu, umożliwił spotkanie z tymi religiami oraz z innymi szlachetnymi tradycjami religijnymi; niech sprawi, że staniemy się bardziej otwarci na dialog, aby poznać się lepiej i wzajemnie zrozumieć; niech wyeliminuje każdą formę zamknięcia i pogardy, i niech odrzuci każdy rodzaj przemocy i dyskryminacji.

Myśl moja biegnie teraz do Matki Miłosierdzia. Słodycz Jej spojrzenia niech nam towarzyszy w tym Roku Świętym, abyśmy wszyscy potrafili odkryć radość z czułości Boga. Nikt tak jak Maryja nie poznał głębokości tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem. Wszystko w Jej życiu zostało ukształtowane przez obecność miłosierdzia, które stało się ciałem. Matka Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego weszła do sanktuarium miłosierdzia Bożego, ponieważ wewnętrznie uczestniczyła w tajemnicy Jego miłości.

Wybrana na Matkę Bożego Syna, Maryja była od zawsze przygotowana przez miłość Ojca na to, by stać się Arka Przymierza między Bogiem i ludźmi. Zachowała w swoim sercu Boże miłosierdzie w doskonałej syntonii ze swoim Synem Jezusem. Jej pieśń pochwalna, odśpiewana na progu domu św. Elżbiety, została zadedykowana miłosierdziu, które się rozciąga «z pokolenia na pokolenie» (Łk 1, 50). Również i my zostaliśmy ujęci w tych proroczych słowach Dziewicy Maryi. Niech to będzie dla nas pocieszeniem i wsparciem, podczas gdy przekraczać będziemy Drzwi Święte, aby doświadczyć owoców miłosierdzia Bożego.

Pod krzyżem Maryja wraz z Janem, uczniem miłości, stała się świadkiem słów przebaczenia, które wyszły z ust Jezusa. Najwyższy akt przebaczenia dla tego, kto Go ukrzyżował, ukazuje nam jak daleko może sięgać Boże miłosierdzie. Maryja potwierdza, że miłosierdzie Syna Bożego nie zna granic i dociera do wszystkich, nie wykluczając nikogo. Zwracamy się do Niej słowami starożytnej, a zarazem zawsze nowej modlitwy, zaczynającej się od słów Salve Regina [Witaj, Królowo] prosząc, aby nigdy nie przestała zwracać ku nam swoich miłosiernych oczu i uczyniła nas godnymi kontemplacji oblicza miłosierdzia swojego Syna Jezusa.

Nasza modlitwa rozciąga się również na wielu Świętych i Błogosławionych, którzy uczynili z miłosierdzia swoją misję życia. W sposób szczególny myśl kieruje się ku wielkiej apostołce miłosierdzia, świętej Faustynie Kowalskiej. Ta, która została wezwana do wejścia w głębokości Bożego miłosierdzia, niech wstawia się za nami i uzyska dla nas łaskę życia i chodzenia zawsze w świetle Bożego przebaczenia oraz w niezachwianej ufności w Jego miłość.

Rok Święty Nadzwyczajny jest zatem po to, aby w codzienności żyć miłosierdziem, które od zawsze Ojciec rozciąga nad nami. W tym Jubileuszu dajmy się Bogu zaskoczyć. On nigdy nie przestaje otwierać drzwi swojego serca, by powtarzać, że nas kocha i że chce dzielić z nami swoje życie. Kościół bardzo silnie odczuwa pilną potrzebę głoszenia miłosierdzia Boga. Życie Kościoła jest autentyczne i wiarygodne, gdy czyni z miłosierdzia swoje pełne przekonania przesłanie. Kościół wie, że jego pierwszym zadaniem, przede wszystkim w takim momencie, jak obecnie, pełnym wielkich nadziei i silnych przeciwieństw, jest wprowadzenie wszystkich w wielką tajemnicę miłosierdzia Boga, kontemplując oblicze Chrystusa. Kościół jako pierwszy jest wezwany do tego, aby stał się wiernym świadkiem miłosierdzia, wyznając je i żyjąc nim jako centrum objawienia Jezusa Chrystusa. Z serca Przenajświętszej Trójcy, z nieprzeniknionych głębokości tajemnicy Boga, wytryska i nieprzerwanie płynie wielka rzeka miłosierdzia. To źródło nigdy się nie może wyczerpać, bez względu na to, jak wielu do niego przyjdzie. Za każdym razem, gdy ktoś będzie go potrzebował, będzie mógł do niego przystąpić, ponieważ miłosierdzie Boga nie ma końca. Jak są nieprzeniknione głębokości tajemnicy, którą w sobie zawiera, tak też jest niewyczerpane bogactwo, które od niej pochodzi.

W tym Roku Jubileuszowym niech Kościół stanie się echem Słowa Boga, które brzmi mocno i przekonująco jako słowo i jako gest przebaczenia, wsparcia, pomocy, miłości. Niech się nie zmęczy nigdy ofiarowaniem miłosierdzia i niech będzie zawsze cierpliwy w umacnianiu i przebaczaniu. Kościół niech się stanie głosem każdego mężczyzny i każdej kobiety, niech powtarza z ufnością i bez ustanku: «Wspomnij na miłosierdzie Twe, Panie, na łaski Twoje, co trwają od wieków» (Ps 25[24], 6).

W Rzymie, u Świętego Piotra, dnia 11 kwietnia, w wigilię II Niedzieli Wielkanocnej, Święta Bożego Miłosierdzia Roku Pańskiego 2015, w trzecim roku mego Pontyfikatu.

Papież Franciszek

 

 

Umartwienia

 

 

Wiele osób, nie tylko w okresie Wielkiego Postu, chce podjąć jakieś wyrzeczenie, zrezygnować z czegoś. Podejmują więc praktyki postne, powstrzymują się od oglądania telewizora, odmawiają sobie spożywania alkoholu czy palenia tytoniu. Nieraz rodzi się jednak pytanie, czym różnią się te praktyki od zwykłego hartowania woli czy kształtowania charakteru? 

 

 Wątpliwe umartwienia

 

Posłuchajmy Mistrza Eckharta, trzynastowiecznego mistyka niemieckiego: Wielu jest takich, którzy sądzą, że mają obowiązek dokonywania wielkich zewnętrznych dzieł zwanych "uczynkami pokutnymi", pościć na przykład, chodzić boso itp. Eckhart ma duże wątpliwości co do tych praktyk. Jest świadom tego, że podejmowanie zewnętrznych pokut może być ambiwalentne. W szczególności, takie praktyki wcale nie muszą prowadzić do głębszej relacji z Bogiem. Przeciwnie, mogą nieraz pogłębiać skupienie się na sobie, czyli egoizm, mogą prowadzić do utwierdzania się w pysze, mogą być też wyrazem zwykłego perfekcjonizmu, a może i nawet nienawiści do siebie. Dlatego dla Mistyka istotniejsza jest wewnętrzna postawa. To wewnętrzna postawa czyni zewnętrzną pokutę owocną, oczyszcza i uzdrawia jej intencję. Prawdziwa pokuta musi mieć cechę całkowitego odwrócenia się od siebie i zwrócenia do Boga. Dopiero wtedy leczy ona z grzechu.

 

 Obraz Jezusa Chrystusa

 

Co sprzyja formowaniu się tej wewnętrznej postawy? Eckhart zachęca, by mieć zawsze przed oczyma Jezusa Chrystusa i starać się odtworzyć Go w sobie. A z im większą szczerością i prostotą Jego będziesz miał przed oczami, w tym większym stopniu wszystkie twoje uczynki będą pokutą za grzechy. Dokonuje się to najpierw przez uwolnienie się od tego, co nazywa "obrazami". Termin ten może tu oznaczać: "wyobrażenia, pojęcia, praktyki ascetyczne, metody prowadzenia życia wewnętrznego, najrozmaitsze formy poznania, chcenia i posiadania". Przy tym nie chodzi o zniszczenie tych "obrazów", ale o brak przywiązania, wolność od zawłaszczania jakiegokolwiek dobra (W. Szymona OP). Następnie człowiek ma napełnić się Bogiem, na ile tylko zdoła, niech Go mocno osadzi w swym sercu i zjednoczy z Nim całe swe dążenie, myśl, chęci i swoje władze, tak żeby w nim nie pozostało miejsce na żaden inny obraz. Wtedy będzie zdolny przyjąć w siebie obraz Jezusa Chrystusa, na który został stworzony.

 

Modlitwa serca

 

Jak praktycznie zrealizować tak nakreślony ideał? Mam wrażenie, że doskonale czyni to wdrażanie się w praktykę modlitwy kontemplacyjnej ukształtowanej w patrystycznej tradycji modlitwy serca. Eckhart pisze: Prawdziwie ma Boga ten, kto Go ma w sercu, kto w swym wnętrzu, swym duchu zwraca się i dąży do Niego. Niekoniecznie zaś trzeba stale i niezmiennie o Nim myśleć. By zastosować te słowa, najpierw znajdź sobie spokojne i ciche miejsce. Usiądź wygodnie, lecz tak, by nie trzeba było zmieniać pozycji. Następnie powiedz sobie, że chcesz być dla Boga, że On z pewnością tutaj jest, bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy oraz On posłał do serc naszych Ducha, który modli się Abba - Ojcze. Gdy odnajdziesz w sobie ciszę, wypowiedz w swoim wnętrzu jakieś słowo lub krótkie zdanie. Może to być imię Jezus Chrystus, Abba, Ojcze, Maranatha, Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną, grzesznym lub inne. Powoli i ze spokojem powtarzaj je w ciszy, łącząc albo nie z rytmem oddechu. Po dwudziestu minutach zakończ modlitwą Ojcze nasz.

 

 Rozproszenia

 

Przychodzić będzie mnóstwo rozproszeń: myśli, uczucia, wyobrażenia, zachcianki… Ujawnia się to, co jest u źródeł naszych wyborów, decyzji, zachowań, działań. Nieraz zajmują nas godzinami, dręczą albo sprawiają przyjemność. Trudno się od nich uwolnić, człowiek lgnie do nich, łatwo się do nich przykleja, przywiązuje, przytwierdza. Wraz z nimi stajesz przed wyborem. Za czym pójdziesz? - przywrzesz sercem do rozproszenia czy też pozwolisz mu odpłynąć i będziesz trwał przed Bogiem wierny swojemu słowu. Św. Jan Kasjan poucza: Niech dusza nieustannie trzyma się bardzo krótkiej formuły, aż wzmocniona nieprzerwanym i ciągłym jej medytowaniem, porzuci bogate i rozległe myśli i zgodzi się na ubóstwo ograniczając się do jednego wersetu. (...) W ten sposób nasza dusza dojdzie do modlitwy bez skazy, gdzie umysł nie zajmuje się już postaciami wyobraźni, nie wymawia nawet głośno słów; nie zatrzymuje się nad sensem wyrazów; lecz gdzie serce płonie ogniem, pełne jest niewysłowionego zachwytu, a w duchu panuje nienasycone pragnienie.

 

 Wewnętrzne wyrzeczenie

 

Wytrwale i z miłością powracając do swojego słowa czy zdania, uczysz się postawy wyrzekania się, rezygnacji, odcinania przywiązań choćby do najbardziej atrakcyjnych uczuć i myśli, powierzania wszystkiego Bogu i całkowitego zaufania Mu. Ta prosta praktyka wewnętrznego wyrzeczenia, formując w tobie postawę duchową oraz ucząc czujnego i całkowitego skoncentrowania na Bogu, z biegiem czasu będzie sprawiać, że zewnętrzne wyrzeczenia staną się prawdziwą pokutą.

 

Powróćmy do słów Mistrza: Otóż za prawdziwą i najlepszą pokutę, najłatwiej i najskuteczniej prowadzącą do poprawy, uważać należy całkowite i doskonałe odwrócenie się od wszystkiego, co w samym człowieku i stworzeniach nie jest w pełni Bogiem i boskie, oraz całkowite i doskonałe, w niezłomnej miłości zwrócenie się wielką pobożnością i pragnieniem do umiłowanego Boga. W ten sposób regularna praktyka opisanego sposobu modlitwy ujawnia swój wymiar pokutny i pogłębia życie ascezą chrześcijańską.

 

Co mówią ludzie wielcy o umartwieniu?

 

Kto porzuca wszystko dla miłości Boga, wie, że pozostawił niewiele w porównaniu z tym, co znalazł; ponieważ znajduje w Bogu tyle dóbr, że uważa całą resztę za nicość. Pozostawił rodziców i znajduje Pana; pozostawił dzieci, a znajduje wiele dzieci duchowych; pozostawił dobra materialne, a znajduje dobra duchowe; pozostawił ludzi, a znajduje aniołów.                              Św. Albert Wielki.

 

Skoro w odżywianiu ciała unikamy pokarmów, jakie nam szkodzą, byłoby rzeczą nierozumną, gdybyśmy także w naukach, stanowiących pokarm naszej duszy, nie przestrzegali odpowiedniego doboru, lecz niby rwący potok górski porywali i pochłaniali wszystko, cokolwiek spotkamy na drodze.                                                                                                                                                           Św. Bazyli Wielki.

Moje upodobania zostały ukrzyżowane i nie ma już we mnie pożądania ziemskiego.                Św. Ignacy Antiocheński.

Istnieją trzy rzeczy, na których stoi wiara, wspiera się pobożność i trwa cnota; a są to: modlitwa, post i uczynki miłosierdzia. Te trzy rzeczy stanowią jedno i dają sobie wzajemnie życie. To, o co kołata modlitwa, zjednywa post, a osiąga miłosierdzie.    Św. Piotr Chryzolog.

Jeżeli pragniesz, aby twoja dusza wydawała godne owoce, umartwiaj ciało. Chcesz wraz z Chrystusem korzystać z owoców drzewa życia, na którym On umarł, daj się z Nim razem ukrzyżować.                                                                                Św. Bonawentura.

Ten tylko prawdziwie przezwyciężył wszystkie rzeczy, komu nie sprawia radości ani ich przyjemność, ani ich ciężar nie powoduje smutku.                                                                                                                                                                            Św. Jan od Krzyża.

Nauczajcie wszystkich umiaru i sami go zachowujcie. Kto nie umie sobą sam kierować, jakże będzie innych do tego zachęcał?                                                                                                                                                                                                            Św. Polikarp.

Nie mówię wam, żebyście pościli, ale zalecam wam umiarkowanie.                         Św. Jan od Krzyża.

Nie wystarczy wyciągnąć z ciała strzałę, ale trzeba jeszcze zaleczyć ranę zadana przez strzałę. Tak samo w duszy po otrzymaniu przebaczenia grzechu należy przez pokutę wyleczyć pozostawioną ranę.                                              Św. Jan Chryzostom.

Umartwiajcie się, znosząc z miłością i pokojem drobne wady waszych towarzyszy.                Św. Jan Bosko.

Zasługa każdego umartwienia ma wartość na całą wieczność.                                      Św. Rafał Kalinowski.

Dziecię z nieba cierpiało i płakało w żłobie, abyśmy zrozumieli czym jest cierpienie w oczach Boga,  lekcją miłości i źródłem zasług, drogą do celu. Boże Dziecię przyszło na świat w skrajnym ubóstwie, abyśmy nauczycieli się od Niego wyrzekania się dóbr ziemskich. Wystarczyła Mu cicha adoracja pokornych i ubogich. Tak my winniśmy pokochać ubóstwo i bardziej docenić bliskość maluczkich i prostych niż wielkich tego świata.                                                                                                                                                      Św. Ojciec Pio.

Zacznijcie umartwiać się w rzeczach małych, aby później łatwiej umartwiać się w rzeczach wielkich.                                 Św. Jan Bosko.

Szukaj takich umartwień, które nie sprawią umartwienia innym.                         Św. Josemaria Escriva.

Umartwienie jest cenzurą, którą każdy ze śmiertelników musi sobie umieć narzucić.            Bł. Jan XXIII.

 

Dzieci, umartwiajcie się w rzeczach małych, aby móc łatwiej umartwić się w rzeczach wielkich.        Św. Filip Nereusz.

Najpierw trzeba Bogu ofiarować mirrę albo umartwić własne ciało, a dopiero potem kadzidło pobożnej modlitwy.          Św. Albert Wielki.

Nie męcz się na próżno, ponieważ nie wejdziesz w upodobanie i słodycz ducha, jeżeli nie poddasz się umartwieniu od tego wszystkiego, co pragniesz.                                                                                           Św. Jan od Krzyża.

Umartwienie zmysłów sprzyja zachowaniu czystości i umocnieniu ducha.        Św. Jan Bosko.

Jeżeli człowiek się nie umartwia, nigdy nie wzniesie owocu woli Bożej w sobie.                 Św. Joanna de Chantal.

Umartwienie żołądka jest alfabetem życia duchowego i ten, kto nie potrafi opanować łakomstwa, trudno pokona inne nałogi, bo o wiele trudniej jest je pokonać.                                                                                                             Św. Wincenty a Paolo.

Starajcie się umartwiać wasz język, jeżeli chcecie sprawić radość waszemu sercu.                      Bł. Jan XXIII.

Dzięki dobrym umartwieniom osiągniemy zapał w modlitwie, pokonamy pokusy ciała i zatryumfuje cnota.             Św. Jan Bosko.

Gdzie nie ma umartwienia, tam nie ma cnoty.                             Bł. J. M. Escriva.

Im bardziej dusza umartwia swoje naturalne skłonności, tym bardziej czyni się zdolna przyjąć światło i niebieskie natchnienie.                                                                                                                                                                                             Św. Franciszek Salezy.

Droga życia nie kocha pisku i gadania, ale wymaga bardziej umartwienie woli niż wielkiej wiedzy. Kto czerpie mniej przyjemności z rzeczy ziemskich, ten dalej posunie się na tej drodze.                                          Św. Jan od Krzyża.

Ten, kto zaniedbuje umartwienia zewnętrze pod pratekstem, że wewnętrzne są doskonalsze, daje wyraźnie poznać, że nie umartwił się ani wewnętrznie, ani zewnętrznie.                                                                     Św. Wincenty a Paolo.

Moje umartwienie polega na łamaniu mojej woli, zawsze gotowej się przeciwstawić, na powstrzymaniu się od odpowiedzi, na oddawaniu usług bez podkreślenia ich wartości.                                                                 Św. Teresa z Lisieux.

Dobrą rzeczą jest umartwienie ciała, ale lepszą oczyszczenie serca z jego źle uregulowanych uczuć.               Św. Franciszek Salezy.

Oto wonne owoce umartwionej duszy: zrozumienie i ustępliwość dla ludzkiej biedy, a nieprzejednanie dla własnej.            Bł. J. M. Escriva.

Tak samo, jak każdego dnia musimy nakręcać zegarek, aby się nie zatrzymał, tak samo musimy się umartwiać czymś z obawy, że wpadniemy w odprężenie.                                                                                      Św. Joanna de Chantal.

Miłością i umartwieniem pokonacie i dotrzecie do róży bez kolców.              Św. Jan Bosko.

Jeżeli ktoś, kto już był jedną nogą w raju, porzuciłby umartwienie na krótką chwilę, która potrzebna by była do umartwienia innego, naraziłby się na niebezpieczeństwo zagubienia.                                               Św. Wincenty a Paolo.

Umartwiaj język i myśli i odnoś zawsze uczucia do Boga, a rozpłomieni się twój duch boskim żarem.            Św. Jan od Krzyża.

Droga życia jest zbyt krótka, by jej poświęcić wiele zabiegów i starań, i więcej wymaga umartwienia woli, niż rozległej wiedzy. Im kto mniej będzie szukał upodobania w rzeczach, tym szybciej pójdzie po niej.                             Św. Jan od Krzyża.

Przyjemniejsza jest Bogu dusza, która wśród oschłości i cierpień poddaje się chętnie temu, co Bóg zsyła, niż ta, która uchylając się od tego, spełnia swe czyny wśród pociech.                                         Św. Jan od Krzyża.

Jeśli się nie nauczysz umartwiać swej woli i innym ulegać, nie troszcząc się o siebie, ani o swe sprawy, nie postąpisz w doskonałości, choćbyś wiele działał.                        Św. Jan od Krzyża.

 


Nie trudź się na próżno, gdyż nie wejdziesz w ukojenie i słodycz duchową, jeżeli się nie będziesz umartwiał w tym wszystkim, czego pragniesz.                                                                                                                               Św. Jan od Krzyża.

Tak powinno się dziać, aby dzieło Chrystusowego umartwienia było zawsze noszone w ciele i duchu, oraz przenikało pod każdym względem i w każdym czasie całe życie człowieka ochrzczonego.                                              Paweł VI.

 

Wewnętrzne i religijne przymioty pokuty, wspanialej i w nowszej formie ukazane w Chrystusie i w Kościele, w żaden sposób nie usuwają, ani nie pomniejszają zewnętrznych przejawów tej cnoty, lecz podkreślają ich palącą konieczność i w naszych czasach. Kościół uwzględniając znaki czasu, prócz postu i wstrzymania się od potraw mięsnych szuka zawsze nowych form pokuty, które dla poszczególnych czasów powinny być bardziej odpowiednie i lepiej dostosowane.                                      Paweł VI.

W prawdziwej pokucie nie może być pominięta dziedzina ascezy, która łączy się z umartwieniem ciała, by cały człowiek, to znaczy wzięty z duszą i ciałem, a nawet cała natura pozbawiona rozumu, temu ćwiczeniu świętemu powinien się oddać, iż wszystkie rzeczy stworzone głoszą świętość i wspaniałość Boga. Konieczność cielesnego umartwienia ukaże się jaśniej, jeśli zostanie rozważona ułomność natury ludzkiej, gdyż po grzechu Adama ciało walczy przeciwko duchowi, duch zaś przeciwko ciału. Takie umartwienie ciała dalekie jest od poglądów stoickich i nie oznacza potępienia i pogardy ciała, gdyż ongiś przyjął je nawet Syn Boży.                                    Paweł VI.

Umartwienie ciała oznacza wyzwolenie człowieka z kajdan nieuporządkowanej pożądliwości, by przez post ciała otrzymał on moc, aby godność natury ludzkiej zraniona przez nieumiarkowanie została przywrócona przez zachowanie uzdrawiającej wstrzemięźliwości.                 Paweł VI.

W dziejach Kościoła funkcja praktyki pokutnej tym się tłumaczy, że przez nią staje się ktoś podobny do Chrystusa cierpiącego, to jednak konieczność ascezy, w której ciało jest karcone i podbijane w niewolę w przykładzie Chrystusa bardzo mocno się nasuwa. Przeciwko zbyt zewnętrznemu stosowaniu pokuty, tchnącemu faryzejskim sposobem postępowania, za wzorem Boskiego Mistrza w Nowym Testamencie wypowiadali się Apostołowie, Ojcowie Kościoła i Papieże, otwarcie potępiając tę wszelką formę pokuty, która jest tylko zewnętrzna. Teksty liturgiczne, oraz pisarze wszystkich czasów jasno ukazują wewnętrzną łączność pomiędzy zewnętrznym aktem pokuty, a wewnętrznym zwróceniem się duszy do Boga, między modlitwą a dziełami miłości.                             Paweł VI.

Kościół, gdy w praktykowaniu cnoty pokuty podkreśla z naciskiem jej znaczenie religijne i nadprzyrodzone, co powinno pomóc ludziom, by zrozumieli czym jest Pan Bóg, jakie są Jego prawa do ludzi, co to jest Zbawienie przyniesione przez Chrystusa, zarazem usilnie napomina wiernych, by łączyli wewnętrzne nawrócenie się do Boga z zewnętrznymi umartwieniami ciała.                               Paweł VI.

Kościół nalega, aby wszyscy praktykowali cnotę pokuty, wytrwale spełniając obowiązki swego wieku i stanu, oraz cierpliwie znosząc utrapienia, jakie towarzyszą codziennym potrzebom ich ziemskiego życia i niepewne warunki, które wnoszą do duszy udrękę.               Paweł VI.

Kościół zachęca wszystkich wiernych, aby oprócz niewygód i nieszczęść, jakie przynosi życie codzienne, również odpowiedzieli na Boże przykazanie pokuty i to poprzez jakieś czyny cielesnego umartwienia.                          Paweł VI.

Kościół zwraca uwagę, że są trzy znakomite sposoby, przekazane z dawnych wieków, którymi można zadośćuczynić Bożemu przykazaniu pokuty, mianowicie: modlitwa, post i uczynki miłosierdzia, jakkolwiek wstrzymanie się od potraw mięsnych i post otaczane jest szczególnym uznaniem. Te sposoby pełnienia pokuty były wspólne wszystkim okresom.                                Paweł VI.

Narody, które są na wyższym poziomie ekonomicznym i używają większej ilości dóbr, powinny dawać większe świadectwo wyrzeczenia, aby chrześcijanie nie upodobnili się do tego świata, zaleca się dawanie świadectwa miłości także braciom, zamieszkałym nawet w odległych krajach, którzy żyją w ubóstwie i w głodzie.                                               Paweł VI.

 

Wszyscy wierni są zobowiązani na mocy prawa Bożego do praktykowania pokuty.                Paweł VI.

Wszystkim wiernym zaleca się usilnie, by przejmowali się duchem chrześcijańskiej pokuty, który będzie ich skutecznie pobudzał do praktykowania dzieł pokuty i uczynków miłosierdzia.                                   Paweł VI.

Bez umartwienia dusza nigdy nie będzie mogła wznieść się do Boga.              Rodriguez.

Kto milczy na swój temat tak w złym, jak i dobrym, daje dowód głębokiego umartwienia.             E. Poppe.

Pokora, posłuszeństwo i miłość czynią umartwienie przyjemnym Bogu i nam, a działają jak przyprawa do potraw.             E. Poppe.

Umartwienie, którym chełpi się dusza, jest jak woda w wiadrze bez dna, gdyż wszystkie zasługi i dobre wyniki znikają.         E. Poppe.

Umartwieniu nadaje wartość miłość, wytrwałość i posłuszeństwo. Umartwienia nigdy nie są bez znaczenia, jeżeli mają te trzy cnoty.                                                                                                                                                                                                           E. Poppe.

Modlitwa jest konieczna, ale umartwienie i poświęcenie ją przewyższają.            E. Poppe.

Złote umiarkowanie, najlepsza pośrednia droga między skrajnościami.                Horacy.

Skromność jest tarczą osłaniająca przed okiem nieczystych.                        Khalil Gibran.

Tylko kochający człowiek jest odważny, tylko skromny jest wspaniałomyślny i tylko pokorny jest zdolny do panowania.             Lao Tse.

Przez całe życie człowiek uczy się sztuki rezygnacji.                 Antoni Kępiński.

Bóg - to suma wszystkich naszych wyrzeczeń.                     Stefan Napierski.

Opanowanie jest bardziej potrzebne dla naszej duchowej przyzwoitości. niźli odzienie dla okrycia ciała.              Joseph Conrad.

Należy poniżać ciało, aby tym wyżej wznieść ducha.                Stanisław Lem.

Człowiek nie jest bogaty tym, co posiada, lecz tym, bez czego z godnością może się obejść.                         Immanuel Kant.